Dziś jak co tydzień podsumowanie tygodnia:
Ten tydzień niestety należał raczej do tych gorszych niż lepszych, nie tylko pod kątem włosowym.
- Loxon - minął miesiąc (bez 2 dni), buteleczka niemal pusta, a ja się zastanawiam czy używać dalej, i to nawet nie ze względu na to, że aktualnie nie widzę jeszcze jego działania (pomijając linienie), ale dlatego, że nadal nie mam 100% pewności, że przyczyną mojego łysienia jest nadwrażliwość na DHT a nie jednak łojotok. No i dowiedziałam się właśnie, że na Loxon można się uodpornić i to stosunkowo szybko;
- Łojotok - niestety się wzmożył, ale myślę, że nie bez winy jest stres, który towarzyszy mi do kilku dni. Zawsze jak się stresuję, automatycznie zaczynam się drapać. To jak Odruch Pawłowa. A jak się drapię, to wiadomo, skóra przetłuszcza się w momencie.
- wypadanie włosów - leci ich więcej, nie tylko przy myciu, przy czesaniu, ale też dużo wyciągam nawet jeśli tylko lekko przejadę ręką po włosach. Pytanie, więc po co to robię? ( patrz punkt wyżej)
- kuracje - już 3 razy stosowałam płukankę z kawy. Musze przyznać, że włosy mam po niej dużo ładniejsze, błyszczą się i zaraz po myciu nie wychodzi ich tyle przy czesaniu. Niestety efekt psuje Loxon, ale myślę, że to kuracja warta dalszego stosowania
- zioła - zakupiłam w końcu Wierzbownicę, musiałam zamówić ją w aptece, bo nie dotarłam ostatecznie do zielarskiego. A teraz się zastanawiam czy ją pić. Musze dokładniej doczytać wątek na Wizażu, gdzie dziewczyny poruszają temat łysienia androgenowego, bo coś mi się obiło o uszy, że to nie jest takie ziółko zupełnie bez skutków ubocznych
- siemię lniane - ani jeden kubeczek w tym tygodniu :(
- szampony - nabyłam nowy szampon, podobno dobry dla wrażliwej skóry głowy, niestety okazał się kompletnym niewypałem i dostałam po nim świądu skóry (w najbliższym czasie o nim napiszę jakiegoś posta)
- lekarze - udało mi się w końcu zdobyć namiary na ginekologa-endokrynologa, Pani doktor z polecenia, zachwalana przez koleżankę (dzięki tej Pani koleżanka ma bobasa), natomiast na portalach o lekarzach, Pani doktor nie ma zbyt pochlebnych opinii. Ręce mi opadły i nie wiem co zrobić
plany na przyszły tydzień:
- trichogram -zadzwonić w końcu i się umówić na wizytę!
- ginekolog - włosy czy nie włosy, raz na rok podstawowy zestaw badań trzeba wykonać. Ale o włoski też go pomęczę
- kuracje - płukanka kawowa c.d
- Loxon - ?, zastanawiam się, ale chyba raczej pociągnę z nim dalej
- dieta - jednak muszę zwrócić uwagę na to co nakładam na talerz, bo to istotne przy łojotoku ( o ile go mam, ech), jak nie pomoże, to przynajmniej nie zaszkodzi
na miły wieczór:
hej :] interesujący blog. dodaję do obserwowanych i zapraszam do siebie kto wie moze tez ci sie spodoba. :]
OdpowiedzUsuńwww.about0cosmetics.blogspot.com
Ciszę się, że i Tobie kawka na włosy służy :)
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję, że to nie efekt placebo. Chociaż myślę, że moich włosów to nie da się oszukać ;)
Usuń