Zrobiłam to. Zostawiłam kupę kasy w rejestracji i poszłam się kłuć. Część wyników odebrałam, na część muszę poczekać 2 tygodnie. Ale to co już otrzymałam lekko mnie zaskoczyło. Nie wiem czy wynika to z tego, że nie wszystko jest mi wiadome i oczywiste, czy po prostu jakieś czary mary: moje wyniki które rok temu były poza normami, teraz są zupełnie ok. Tym razem nie badałam wszystkiego, tylko to co wtedy było wątpliwe: LH. FSH, estradiol, androstendion i dorzuciłam testosteron wolny, ponieważ do tej pory go nie sprawdzałam. Jestem ciekawa, czy to tabletki wpłynęły na aktualny wynik? A to, że od odstawienia minęło już pół roku? I czy miała na to wpływ wierzbownica? Dużo pytań, odpowiedzi brak.
Za 2 tygodnie poznam resztę. Jeśli wszystko jest ok to znaczy, że moja teoria z telogenem hormonozależnym upadła.
Ale, to nie koniec. Znalazłam miejsce gdzie badają pod kątem nużeńca. Nie mam jeszcze pojęcia ile ta przyjemność kosztuje, ale wiem już, że nie muszę się do badania przygotowywać przez kilka dni. Wystarczy doba bez chemii. Z buzią jakoś bym dała radę, ale nie wyobrażam sobie np. nie umyć przez 3 dni głowy. A właśnie takie pogłoski słyszałam: 3 dni bez mycia. Dramat. Wydrapałabym sobie chyba dziurę do mózgu. Już dzisiaj w nocy miałam akcję, bo zasnęłam strasznie szybko i bez mycia głowy. Co mnie obudziło w nocy? Swędzenie czaszki. Swoją drogą z tym nużeńcem to jest dosyć ciekawa sprawa, bo jak tak poszperać, to się okazuje, że wcale to nie jest coś rzadkiego i niespotykanego. Wręcz przeciwnie. Na szczęście, nie każdy odczuwa tak mocno skutki bytowania tych paskud.
I to tyle. Reszta bez zmian. Odpływ nadal zatkany:/
Sama również walczac z wypadaniem włsow [ale olaboga! nie aż takim] i trzymając za Ciebie kciuki pytam sie czy może korzystałaś kiedykolwiek z ampułek z placentą [tak, tak, tymi co to Anwen o nich pisała]?
OdpowiedzUsuńNie, do Placenty nie podeszłam nigdy. Ciężko mi powiedzieć na ile by pomogły. Alina u siebie na blogu też pisała o placencie, ale właśnie raczej jako dedykowanej dla osób które nie borykają się z przewlekłym wypadaniem włosów. Prawda jest taka, że na każdego działa co innego i jak się nie spróbuje to się nie wie. A na efekty też trzeba poczekać. Na razie mam swój "zestaw" i liczę, że coś pomoże. Ale muszę jeszcze poczekać, bo stosuję niecały miesiąc.
UsuńA robiłaś trichoskopie i trichogram ? Ja przed trichogramem nie mogłam myc głowy przez 3 dni. Przed trochoskopia głowa ma byc czysta.
OdpowiedzUsuńzainspirowałaś mnie z tym nużeńcem , sprawdzałąm i chyba mam to na twarzy...aaaa
skoro hormony są w normie to moze sie powoli zacznie normowac wypadanie ?
Robiłam tylko rok temu tichoscan, ale w gabinecie u osoby która jeszcze nie miała dużego doświadczania, wiec jedyne co mi powiedziała, to to, że najprawdopodobniej to androgenowe. Chciałam iść na trichogram, ale w pewnym momencie gdzieś wyczytałam, że jedynie co są w stanie tym badaniem zdiagnozować, to to, że tak, włosy wypadają, a tak naprawdę nie podają przyczyny. No i nie wiem. W planie mam, tylko nie mam takiego poleconego pewnego miejsca. Namiar na jednego lekarza, ale nie znam osoby która u niego była. Podała mi go moja dermatolog.
UsuńMożesz mi napisać jak to badanie u Ciebie wyglądało? To które pozbawia ok 100ki włosów. Czy faktycznie pomogło Ci w diagnozie?
Więc zacznę od początku, Włosy zaczęły mi się sypać garściami w październiku 2013 roku. Nie wiedziałam co sie dzieje. 11 grudnia wybrałam sie z wizytą do dermatologa gdzie miałam robioną trichoskopie. Najpierw sie ogląda skóre głowy w powiększeniu , dermatolog robi zdjęcia i z tych zdjęć robi jakieś statystyki, na wynik trchichoskopii czekalam 5 tygodni, ale to bdanie dośc szcegółowe ocenia liczbe wlosow, stan łodyg , ilośc włosów mieszkowych, grubość łodyg itp itd. Na podstawie trichoskopii zostało zdiagnozowane u mnie łysienie telogenowe. Ale 5 tygodni później udałam sie do innego dermatologa na trichogram. Na 3 dni przed badnaiem nie wolno myc wlosow ani uzywac zadnych produktow do wlosów. Pani dermatolog przeprowadzila ze mna wywiad, spojrzala na wyniki hormonow, a potem oglądala skore glowy pod jakims swiatelkiem. Wyrwała mi włosy ale nie bylo ich chyba aż 100... i to wszystko. dermatolog wziela wlosy do badania czekalam ok 2 tygodnie i tu juz diagnoza mnie zalamala tak jak i wyniki...trichogram ocenia procentowo ilosc wlosow odrastajcych , ilosc wlosow w fazie telogenu ,katagenu, ilosc wlosow dysplatycznych i dystorficznych. Okazalo sie ze mam 64% w fazie angenu 22% w fazie telogenu i az 14 wlosow dyspaltycznych. czyli za malo wlosow anagenowych za duzo telogenowych i za duzo dysplastycznych :( pod spodem dermatolog napisala komentarz ze takie zaburzenia cyklu wlosowego najprawdopodbniej wpółistnieja z lysieniem androgenowym... możesz sobie wyobrazić co przezylam jak to zobaczylam... to byl dla mnie szok , zaczelam płakać i krzyczeć... po wyniku trichoskopii mialam nadzieje ze to telogenowe i ze wlosy odrosna... musze dodac ze przy trichogramie dermatolog powiedziala ze trchichoskopia diagnozuje lysienie nie trichogram wiec mam jeszcze nadzieje ze to nie androgenowe... widzisz jestemw totalnej kropce , niewiem co sie dzieje tak naprawde... golym okiem u mnie nie widac andorgenowego bo wlosy sie nie przerzedzaja na przedzialku. genetyczne tez to nie jest bo nikt w rodzinie nie ma. czytalam wlasnie ze jedynym badaniem tkore daje pewnosc co do diagnozy jest trichoscan.
UsuńNo popatrz, a ja znowu znalazłam inne informacje, że to trichogram jest wiarygodniejszy. Ale widzę też, że Tobie ten trichoscan wykonano bardzo profesjonalnie. Mi przejechano kamerką po łepetynie i tyle. Od razu dowiedziałam się, że to może być to i owo. Totalny bezsens.
UsuńNie, nie ma bata żeby trichogram byl wiarygodniejszy bo trichogram ustala procentową liczbe wlosow w różnych fazach. Trichoskopia ocenia różne rzecze , wynik trchiskopii to cala tabelka ze stanem włosów. Ale prawda jest taka że najbardziej wiarygodne badanie to trichoscan taki gdzie gdzie goli kawalek glowy i pobiera skórę głowy biopsję. to jest trichoscan dzieki temu mozna ocenić stopien miniaturyzacji mieszkow wlosowych jakie wystepuja przy lysieniu androgenowym. Tak wyglada trichoscan z tego co wiem . A Ciebie chyba ktoś naciągnął :(
UsuńCzy Tobie wypadaja tez krótkie wlosy ?
Dzień dobry.
OdpowiedzUsuńOd około 2 tygodni czytam Twojego bloga....post za postem. Otworzyłaś mi oczy na wiele spraw i za to dziękuję.
Zacznę od początku...
Włosy zaczęły mi wypadać około trzech lat temu, ale na początku nie przejmowałam się tym. Używałam różnych ampułek, raz nawet poszłam do dermatologa, przepisała mi jakąś wcierkę. I tyle.
Rok temu zaczęłam się martwić, zaopatrzyłam się w odpowiedni zestaw kosmetyków i do dzieła! Efekt był niezły, parę miesięcy temu włosy nie wypadały. Miesiąc temu zaczęłam pomału odstawiać wszystko co brałam do tej pory na wypadanie włosów i pomyślałam o tym, że najwyższa pora na odrastanie włosów utraconych. Sięgnęłam po loxon 2%. I to był wielki błąd. Po dwóch tygodniach na czubku głowy zostało mi ok. 1/3 włosów. Reszta jest bardzo ładna- bujne loki o ładnym skręcie. Tylko ten czubek... Pisze to by przestrzec inne kobiety przed diagnozowaniem u siebie chorób bez porozumienia z lekarzem. Ja wiem, że my Polacy jesteśmy najlepszymi lekarzami, politykami i każdy z nas zna się najlepiej na piłce nożnej :)
Dziś miałam wizytę u dermatologa, ale przeziębienie mnie dopadło i musiałam przełożyć. Zaczęłam już badać hormony, na razie TSH, FHS i prolaktyne. Wszystko w normie.
Od dwóch tygodni czytam i czytam o zdrowym odżywianiu, naturalnych sposobach walki z wypadaniem włosów. Obecnie codziennie wcieram kozieradkę, pije siemię lniane, używam szamponu z Yves Roche, który cudownie działa na moje zdrowe włosy. Łykam silice.
Teraz myślę, że mam albo coś z gospodarką hormonalną, albo pasożyty. Ale już sama sobie diagnozy nie postawię :) Czekam na wizytę u dermatologa i na kolejne badania. Przeraża mnie to, ze to wszystko tyle kosztuje...Ale dla włosów jestem w stanie jeść przysłowiowy chleb z masłem :)
Tobie Autorko dziękuję za wiele cennych porad i proszę o więcej :)
Życzę bujnej czupryny :)
Niestety, ale tym co napiszę pewnie Cię zasmucę, ale wcale nie zrobiłaś złego ruchu sięgając po Loxon. Lekarz też Ci go przepisze i to bez badań, diagnozy itd. Uważają, że jest to lek na całe zło. Oczywiście ja też jestem zdanie, że jeśli nie ma podejrzenia, że to androgenowe, to lepiej po niego nie sięgać, no ale lekarze mają inny pogląd. Włosy Ci zaczęło po nim wypadać, bo "tak ma być". Takie jest jego działanie i właściwie chyba każdy doświadcza linienia na początku stosowania Loxonu. Podobno Spectral ma oczyszczony minoxidli i po nim nie ma tego efektu, ale nie stosowałam, więc nie potwierdzę.
UsuńTrzymam kciuki za wizytę jak wyzdrowiejesz. Obyś trafiła na takiego któremu będzie się chciało chociaż spojrzeć na Twoje włosy i Ci pomoże:*
Jak za pierwszym razem nie trafię na lekarza z prawdziwego zdarzenia to pójde do innego. I do następnego jak będzie trzeba... tak łatwo sie mnie nie pozbędą :)
UsuńBoję się stosować Loxon również ze względu na nadmierne owłosienie na twarzy...
Dziś stwierdziłam, że przecież JA to nie tylko włosy i aby uzyskać na chwilę utraconą kobiecość pomalowałam usta krwistoczerwoną szminką....pomogło, znowu poczułam się atrakcyjna :)
kochana moja łepetynko trzymam kciuki by Twe uparte włosiska przestały przyprawiać Cię o tyle stresów i nerwów i by to się uspokoiło.. ja własnie dziś w robocie, coś mnie zaswędziało z tyłu głowy, drapię się i.... zdrapałam sobie łuskę z łepetyny wielkości paznokcia ;/ wtf....
OdpowiedzUsuńEch, mnie też by się przydało porobić takie badania. Regularnie badam z hormonów tylko te tarczycowe i pomimo, że ostatnio są dobre włosy dalej lecą. Chociaż już widzę (odkad wcieram kozieradkę i placentę), że wyrastają mi nowe włoseczki.
OdpowiedzUsuńKażdy włos na wagę złota. Gratuluję i trzymam kciuki, żeby głowy się trzymały maluchy:*
UsuńEch, dzisiaj się załamałam. Po myciu znów mnóstwo włosów straciłam. Niby nowe rosną, ale co z tego skoro tracę tyle włosów. Zastanawiam się nad Loxonem 2%.
UsuńMastiff, już tu kiedyś pisałam, że u mnie to dokładnie tak samo jak u Ciebie. Wszystko jak przez kalkę. Chyba nawet zawód mamy trochę podobny, też jestem projektant, tylko, że tak powiem "zielony" :). Robiłam w listopadzie badania i wszystkie wyniki mam w normie, a właśnie siedzę i haftuję serwetkę. Wszystko po to aby zająć ręce i się nie drapać po łbie, a dzisiaj myłam czerep. Odpływ znów zatkany. Już mi się pomysły skończyły co robić dalej. Trzymam kciuki za Twój nowy zestaw.
OdpowiedzUsuńkasia
Witaj "ogrodniku":) Powiem Ci, że na swędzenie dla mnie najlepsze jest...spięcie włosów, czyli coś czego się robić nie powinno. Ale staram się spiąć lekko grzebieniem. No i Cerkogel 30. Bez tego teraz ani rusz. Próbowałaś może coś z wierzbownicą kiedyś działać? Już nawet nie mówię o piciu, chociaż tak byłoby pewnie najlepiej, ale jakieś wcierki, płukanki? U niektórych osób się sprawdza.
Usuńwyniki badań nie zawsze muszą być nieprawidłowe żeby włosy wypadały:( często niestety wystarczy żeby był przy górnej granicy:(
UsuńHej:) Miałam potwierdzone androgenowe wypadanie włosów, potwierdzone choć badania wychodziły idealnie (testosteron, prolaktyna, estradiol, luteina i coś jeszcze, ale już nie pamiętam, a i nawet USG piersi miałam- nie wiem co ma wspólnego z wypadaniem włosów, ale wszystko o podłożu ginekologicznym wyszło mi idealnie). Mianowicie z prababki na babke, mamę i mnie. Wszystkie one miały rzadkie włosy i na mnie też trafiło. Moja sister jest szczęściarą, ją ominęło i ma piękne, gęste włosy. Ja walczyłam razem z moją super panią dermatolog lekami typu spironol, niedostępnym już zestawem witamin Methiovit (był tylko na receptę a działał cuda i na skórę, szkoda, że wycofali) oraz Loxonem. Początkowo włosy przez 2 tygodnie ( ale wiadomo, sprawa indywidualna) wypadały, ale po 2 m-cach było multum drobnych, nowych włosków, które zasłoniły mi rzadziznę na czubku i zakola. Zarówno ja, jak i pani dr byłyśmy pod wrażeniem, bowiem jak pani dr stwierdziła, rzadko tak szybko widać wyniki leczenia. No i na ok rok miałam spokój. Po roku w koło Macieju. Znów przez pół roku leki (tym razem zamiast Methiovitu- Onozis i dodatkowo Galacet, czyli już o wiele droższa kuracja, również dłuższe oczekiwanie na upragnione efekty). Oczywiście po odstawieniu leków nastąpił powrót męczarni. A więc znów po około roku do 1,5 powrót niemal na klęczkach do Pani dr. Kazała mi wykonać trychologiczne badanie skóry głowy, w którym to nie dość, że anagenowa faza życia włosa wyszła dość krótka (czyli włos rośnie i szybko wypada, czy jakoś tak), zwiększona ilość włosów dysplastycznych i ułamanych, obecna trichoklazja (nie mam pojęcia, co to oznacza, a Pani dr nie wytłumaczyła) oraz osłonki typu Hair Curl (czy jakoś tak, ciężko się wyczytać) to jeszcze "obecna postać Demodex foll." czyli nużeniec. Pani dr była zdziwiona nużeńcem, bo niby skąd miał się u mnie wziąć, no ale się wziął. Niestety. Był też odpowiedzialny za mój trądzik różowaty, 2x powracający, który przy okazji problemu włosów leczyłam. Z dobrym skutkiem. W końcu na demodex otrzymałam metronidazol. Miałam jednak uczucie, że nie wytępiło to dobrze tego draństwa, więc oczywiście były olejki pichtowy, z drzewa herbacianego, rokitnikowy podczas kąpieli i do szamponu do włosów. Z rokitnikowym jednak trzeba uważać, bo wysusza skórę i nabawiłam się łupieżu. Więc potem stosowałam tylko do kąpieli (bo ponoć draństwo lubi bytować w skórze, a u mnie bytowało na pewno, bo miałam od dawien dawna problem ze skórą na plecach w postaci strasznych, drobnych krosteczek, na całych plecach. Z nasileniem w okresie zimowym. Dostałam też od pani dr cleratine (tabletki przeciw alergiczne, bo nużeniec powoduje alergię) i wspólnymi siłami udało się pokonać, albo uśpić drania. Ale włosy nadal trzeba było leczyć i pani dr zaproponowała mezoterapię igłową. Zabiegi co 2 tygodnie (zabiegów trzeba było mieć 10, za każdy płaciło się 180 zł) pomogło coś tam, jednak loxon poszedł w odstawkę na ok. 7 m-cy. jak tylko zobaczyłam, że znów lecą włoski pobiegłam do apteki po ten 5%, jest tylko na receptę, ale dr rodzinny też przypisze. zużyłam 2 opakowania, obecnie przeszłam na słabszy Loxon 2% i spironol raz dziennie od pn-pt. Na razie jest w miarę, zakoli nie ma, choć czubek mógłby być bardziej zarośnięty. No ale i tak nie jest źle. Zabieg mezoterapii powinno się w razie konieczności powtórzyć w 3 seriach co 2 tyg. Ale nie mam kasy :( jak uzbieram na pewno powtórzę. W ampułce takiej mieszanki znajduje się minoxidil (czyli to, co w Loxonie), zestaw witamin oraz krzem- no właśnie, pierwiastek, którego braki (a niestety w dzisiejszych czasach chemii, każdy ma braki, tylko jedni mniej drudzy więcej, my z problemem włosów wypadających podobno więcej) powodują łysienie. Tak to wygląda u mnie. Walka chyba do końca, ale warta zachodu.
OdpowiedzUsuńCześć Kasiula:*Oj jak ja dobrze wiem co przechodzisz. Raz jest lepiej, raz znowu gorzej. Ja widziałam już ostatnie wyniki hormonów i są ok. Nie mam już czarno na białym co jest sprawdzą całego dramatu. Co do Loxonu (też się zastanawiam, czy do niego nie wrócić), jeden z farmaceutów w poście o minoxidilu napisał mi, że komuś polecił do niego dermoroller i przyniosło lepsze skutki niż sam Loxon.
UsuńO mezoterapii też kiedyś myślałam, ale spotkałam się z różnymi opiniami. Często była po prostu nieskuteczna, a jednak kosztowna. Wtedy kiedy miałam podjąć decyzję czy się w nią ładuję, zdecydowałam się na Loxon. Pomógł, ale w swojej głupocie ograniczyłam jego stosowanie i kanał mam teraz. Przy androgenówce trzeba jednak pamiętać, że on jest na 24h.
Napisz mi proszę, nużeńca na głowie też go miałaś? I co, nic mniej Ci włoski nie lecą po jego wytępieniu? Chcę zrobić badanie pod kątem obecności tych paskud i oczywiście gdzieś tam naiwnie licząc, że po pozbyciu się ich, problem minie.
Walczyć trzeba, bo w naszym przypadku brak działania oznacza dramat.
Sorki nie podpisałam się, ten długi tekst to Kaśka :)
OdpowiedzUsuńA i jeszcze jedno. Loxon nie spowodował u mnie nadmiernego owłosienia nigdzie. Poprawił stan na głowie, Ale tylko tam :D Kasiek
OdpowiedzUsuńJa teraz mimo, że Loxonu nie stosuję, po odstawieniu tabsów dorobiłam się większego wąsa niż po Loxonie, ale dopóki nie muszę go golić, jest ok;)
UsuńZ nużeńcem, jak pisałam, wyszło mi w badaniu włosa, ale miałam też trądzik różowaty, pod dolną wargą, tak po bokach brody, no i te straszne krosteczki- wysypki, na plecach, więc podejrzewam, że sobie bytował też i w skórze. Skóra głowy delikatnie mnie swędziała, ale częściej w dzień (a ponoć robaczek żre bardziej w nocy), choć w nocy też się czasem zdarzało. Polecam badanie, naprawdę warto! Gorzej jeśli chodzi o leczenie, bo to żmuda praca. Naprawdę trzeba uzbroić się w cierpliwość i dodatkowo, oprócz wspomnianej pomocy dermatolog- olejek pichtowy i rokitnikowy!!! Aaaaaaaaaaa, również kąpiel w nestatynie zapomniałam o tym. Naprawdę cudowałam, w domu już się czasem śmiali, ale niestety, ktoś, kto przez to nie przechodzi, nie wie, jak sprawa wygląda. Ponoć lepsze niż nestatyna jest zwykły krochmal, kąpiel w nim, poczytaj na necie. W ogóle krochmalenie pościeli- stare sposoby, ale warte zachodu!!! I często trzeba zmieniać poduszki, bowiem te bydlaczki lubią sobie w nich bytować. Ja ostatnio zauważyłam, że troszkę mi się znów przerzedza czubek (o zgrozo! pomimo wcierki Loxon 2%, a może muszę znów wrócić do 5%) a skóra zaczyna mnie swędzieć bardziej i zastanawiam się czy nużyk znów nie zaatakował. Co by nie było, powtórzę kąpiele i olejki. Aaaaa i już na mur beton, jeśli wypadają Ci prócz włosów brwi i rzęsy- to będzie nużeniec! Z wypadaniem rzęs i brwi (oczywiście poza tym normalnym) co prawda problemów nie było u mnie, ale swędzenie i owszem! Jak sobie tylko coś jeszcze poprzypomnę, dam znać:) Powodzenia życzę i Wam i sobie, choć wiem, że walka będzie trwać do końca, ale ważne by efekty były:) Kasiek:)
OdpowiedzUsuńNie nestatyna a nadmanganian potasu:) Sorki:)
UsuńI jeszcze jedno, pogłoski, co do nie mycia włosów są prawdziwe, dla mnie to był koszmar, bo mam okropnie przetłuszczające się włosy. Musiałam brać urlop, bo z racji kontaktu z klientami, nie było by możliwe pokazać się w takiej 2-dniowej mazi tłuszczu na głowie. Dlatego badanie najlepiej wykonać w zimie, bo czapka na głowę i unikasz wzroku ciekawskich (a jeszcze gorzej, jakby sobie pomyśleli, że jakiś brudas ze mnie :( ) A więc dwa dni (w pierwszy dzień rano myłam włosy, na drugi trzeba było chodzić w kucyku, a na trzeci po południu miałam badanie) I broń Boże, jakieś kosmetyki na głowę typu lakier, balsam, pianka!!! Włosy trzeba porządnie umyć i nic na nie nie nakładać. Mają wyschnąć samodzielnie!!! Tak jest najlepiej, łatwo wtedy zdiagnozować nużeńca bo lubi tłuste środowisko.
OdpowiedzUsuńA co do wąsika, to nie trzeba golić, polecam plastry z woskiem, tylko jeśli masz delikatną skórę ( ja tak miałam) to przygotuj sobie cały zestaw do nawilżania potem. Szczególnie wazelina, albo taki kremik kokosowy w Oriflame jest. Trzeba tego grubo nałożyć, bo skóra bardzo się łuszczy. Jeśli przeraża- polecam kosmetyczkę. U nas zabieg kosztuje ok 10 zł, a wystarcza na jakieś 3- 4 tyg. Potem włoski odrastają, ale można je traktować pęsetą, tylko trzeba mieć cierpliwość i szukać i wyrywać:) Dla mnie próg bolesności minimalny, może ciut większy w przypadku plastrów, ale też nie ma jakiegoś wielkiego problemu:)
OdpowiedzUsuńDroga Mastiff,
OdpowiedzUsuńJak tam stan skóry? Nie mam teraz czasu za bardzo się rozpisywać, ale Twoja historia baardzo pokrywa się z moją i mam również bardzo podobne objawy(na pewno napiszę jeszcze, jak to było i jest u mnie, tylko nie w tej chwili). Czy mogłabyś zdradzić, gdzie w Krakowie masz zamiar wykonać badania pod kątem nużeńca(mam zamiar zrobić to samo)? Ja znalazłam bardzo popularne laboratorium diag nostyczne, ale jak dzwoniłam, żeby się zapytać, czy pobierają również wymazy ze skóry głowy to nie dostałam odpowiedzi.
Pozdrawiam Cię serdeczne,
Gosia z Krakowa
Nie w Krakowie a we Wro:) Ale laboratorium "Diagnostyka" wykonuje takie badanie, tylko nie w każdym punkcie. Musiałabyś się dopytać u siebie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJakoś tak wydawało mi się, że mieszkasz w Krakowie(chyba widziałam na jednym ze zdjęć znajomy krajobraz :P). Właśnie w diagnostyce się dowiedziałam, że wykonują, ale tyle z brwi i rzęs. W labie we Wrocławiu badają również skórę głowy?
OdpowiedzUsuńMastiff, nie wiem, co ze swoim wypadaniem obecnie obstawiasz, ale jeśli nie masz na ten moment objawów ŁZS, przewlekłego łupieżu itd. i skóra głowy jako taka jest w miarę zdrowa, to może zrób trichoscan(bo już nie pamiętam, czy miałaś tego typu badanie wykoywane) - mi Twoje włosy przypominają włosy jednej z youtubowiczek(nie pamiętam jej kanału, ale nie jest polskojęzyczny), która ma łysienie na tle hormonalnym (mówi o tym, ale nie mówi o leczeniu niestety). Jeżeli nie chcesz się w to bawić, a chwytasz się czegokolwiek, to może mezoterapia? Bo jeżeli nie jest to jednak spowodowane hormonami, a Twój organizm wraca powoli do normy po tych wszystkich pigułach, to w skórze może być zbyt mało potrzebnych do wzrostu włosa substancji, a niestety włosy są jednymi z ostatnich w kolejce do odżywienia.
Pozdrawiam serdecznie,
Gosia z Krakowa