niedziela, 23 czerwca 2013

Ginekolog /part4/

Ulubiona pacjentka swoich lekarzy
Kolejna z moich ciekawych wypraw do lekarza. Tym razem padło na ginekologa. Na wizytę umówiłam się miesiąc wcześniej kiedy jeszcze panowała u nas sroga zima i pechowo sama sobie wyznaczyłam godzinę 13stą.
W dniu kiedy na nią szłam było 35 stopni w cieniu. Jazda tramwajem trwała raptem 10 minut, ale wysiadłam z niego mokra! Nie ma to jak pójść spoconym do lekarza;) To tak ciekawym wstępem;)

Na wejściu zostało mi zadane pytanie:
- Co Panią sprowadza?
- (tu niestety wyszłam cała ja) Właściwie to nie wiem po co (jaka cholerę?!) przyszłam…
Przeciągłe spojrzenie lekarza…aha
Szybko więc streściłam mu wizyty u endokrynologów, powiedziałam, że jestem na drugim opakowaniu tabsów i odstawiłam Metformax.
-Co Pani powiedzieli endokrynolodzy?
Krótkie przypomnienie
Oboje zapytali czy mam torbiele, ale zgodnie z prawda odpowiedziałam, że nie wiem ale, że ginekolog widząc wyniki hormonów postawił taką diagnozę. Pierwsza endo nie była w 100% przekonana, że to PCOS, natomiast drugi endo powiedział, że to insulinooporność.

Ginekolog popatrz na wyniki krzywej, pokręcił głową i zapytał gdzie jest ta insulinooporność bo on jej nie widzi i by jej się nie dopatrywał na siłę. Natomiast co mnie zaciekawiło, powiedział, że torbieli jako tako nie miałam, maleńkie, ale na pewno tak ochoczo by mi PCOS nie przypisywał. Dla mnie to bardzo interesujące, bo to on jako pierwszy postawił taką diagnozę a  teraz rakiem się z niej wycofuje? Dojrzał do zmiany decyzji?
Ogólnie podsumował wyniki moich badań jako zaburzenie na osi przysadka-podwzgórze-jajnik. Nie odczytałam tego jednak jako coś problematycznego.

-No to co robimy i jaki efekt chce Pani uzyskać?
-Chcę przestać łysieć (tak, wałkujemy to już kilka la, prawda?)
-Dlaczego dopatruje się Pani swoich problemów w ginekologii. Niech porozmawia Pani z dermatologiem, tam powinna się Pani udać.
-(Chryste, trzymaj mnie. Zaznaczam, że to nie pierwsza moja rozmowa z tym Panem na ten temat). Wizyta u Pana jest moim ostatnim przystankiem. Wszystko już sprawdziłam i to właśnie dermatolog mnie do Pana wysłał.

Nie lubię kiedy ktoś uważa mój problem za mało ważny, tylko dlatego, że go nie dotyczy, bądź go dotyczy ale jest facetem i ma to w nosie, że mu glaca błyszczy.
Gdzieś tam się w sobie jednak przemógł:
-można uznać, że Pani skóra jest androgenowa i spróbować z hormonami przez jakiś czas, ale jednak bym się tu nie dopatrywał problemu

Mam przez pół roku brać co biorę, a jak nie będzie poprawy to zmiana na coś innego. Chyba, że moje migreny będą częstsze niż zazwyczaj, to muszę tabsy odstawić wcześniej, rzecz oczywista.

Wspomniałam mu o moim żelazie, ale nie rozwinął tematu. Zgodził się tylko zobaczyć moje wyniki jak zrobię badania. Niestety podejrzewam, że część będę i tak musiała zrobić na koszt własny, bo na fundusz to nawet nie wiem czy coś więcej niż morfologia mi zlecą.


Nic do niego nie mam, ale nie udaje mu się ukryć faktu, że mój problem jest dla niego mało istotny. A ja już jestem tym wszystkim coraz bardziej zmęczona.

25 komentarzy:

  1. Grrr... Nie lubię jak lekarze nie wiedzą, co z danym pacjentem zrobić, więc odsyłają go do innego specjalisty.
    Jak pomyślę o tym, że tez muszę się wybrać do kilku lekarzy specjalistów, to robi mi się słabo.
    Strasznie Ci współczuję takich przygód i mam nadzieję, że w końcu trafisz na jakiegoś poważnego lekarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To raczej koniec moich wycieczek. Żelazo...i skończyły mi się pomysły. Jeszcze witamina D, ale w lato włosy zawsze lecą mi najmocniej, więc to chyba nie to;)
      Może taka moja uroda;)
      Dziękuje za wsparcie:*

      Usuń
    2. Szkoda...
      Przydałby się jakiś specjalista krążący po blogach :)

      Usuń
  2. wnioskuję że bardziej by się przejął jakbyś miała chorą macicę... dupek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, albo jakbym nie mogła zajść w ciąże. Wiele osób traktuje łysienie jako "nie zagrażające życiu" .

      Usuń
  3. Kochana, ale skoro widzisz sama, że "mój problem jest dla niego mało istotny" to może jednak nie powinnaś do niego chodzić i znaleźć kogoś kogo problem zainteresuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardziej chodzi o to, że ja bym chciała, żeby się tym zainteresował, ale nie żeby szukał mi chorób na siłę, jak endokrynolog. Tak, trochę empatii i zrozumienia, że dla mnie to jest problem. Ja rozumiem to, że nic nie wskazuje na to, że mam problem ginekologiczny, który by prowadził do łysienia, chociaż sam przyznał, że skóra androgenowa może być. Ja wiem, że w tym obszarze, na tym etapie już nic się nie zrobi. Biorę tabletki...i co on więcej może? Nic. Po głowie nie chcę, żeby mnie głaskał, to działa na mnie odwrotnie;)

      Usuń
  4. Ech, tak to jest z lekarzami, wspolczuje. Jak zauwazylam, ze troche przerzedzily mi sie wlosy w wieku 22 lat to wybralam sie do dermatologa, a pani dermatolog, przegryzajac kanapke, spojrzala na moja glowe i powiedziala, ze to normalne ze wlosy wypadaja po czym zapisala mi jakas sterydowa wcierke, ktorej nie kupilam. Poszlam do lekarza ogolnego u mnie w osrodku i o dziwo pani doktor okazala sie bardzo mila, wyslala mnie na pelen pakiet badan tarczyca, morfologia itd. itd. Wszystko wyszlo w normie, ale ze mam tez problem z tradzikiem lekarka zapisala mi cynk Zincteral 2xdziennie, z tym ze jedna tabletka ma az 45mg cynku, a w suplementach na wlosy jest zwykle 5-10mg. Nie wiem czemu taka wielka dawka, ale wg ulotki bardzo duzo skladnikow spozywczych, przede wszystkim nabial, ogranicza wchlananie cynku. To dopiero poczatek cynkowej terapii, wiec nie wiem jakie beda efekty. Widzialam ze pisalas ostatnio o zelazie i pewnie przewalkowalas juz tez ten temat, ale moze to niedobr cynku albo biotyny, ktora tez sie ciezko wchlania, powoduja wypadanie wlosow? To tylko taka luzna mysl, ale moze pomoze. Ale sie rozpisalam, koncze i pozdrawiam, trzymam kciuki za ograniczenie wypadania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cynk łykam od pół roku i wydaje mi się, że ma u mnie wpływ, bo jak odstawiłam, to więcej włosów leciało, dlatego do niego wróciłam.

      Usuń
  5. Ależ oni się mną zajmują, to nie jest, że mają mnie w nosie. Ginekolog po prostu jest chyba najbardziej znieczulony na mój problem. Mówiłam mu, ze już u dermatologa byłam i to nie jeden raz, więc mógłby pamiętać, albo sobie zanotować jak całą resztę, a on traktuje moje włosy jako dodatkowy element który poruszamy, ale jakby nie w obrębie badań lekarskich na które do niego przyszłam. Dla mnie to jest spójne, dla niego najwidoczniej nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Trochę mogę przypisać jako swoją historię, ale jednak razie ja w porównaniu do Ciebie zaniechałam walki o wyjaśnienie co mi jest. Zastanawiam się nad prowadzeniem dokładnego kalendarza dla siebie i poszukanie innego lekarza, mój ogólny to prażak (babka próbowała mi wmówić, ze w wieku pawie 25 lat nadal rosnę). Jak na razie lekarka wmawia mi, że np. (moje objawy) wzdęcia to nie może mnie dotyczyć z powodu wieku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy zakładałam bloga miałam mocne pogorszenie i chyba dość, że nie wiem co mi jest. Zaparłam się, że się dowiem. Ale jak dziś, pamiętam jak moja dermatolog powiedziała, że przyczyna nie ma znaczenia bo i tak się leczy wszystko w ten sam sposób. Nie do końca się z nią zgadzam, ale po tych 10 miesiącach znowu jestem w punkcie wyjścia i psikam Loxon który mi przepisała.
      Notuj, notuj, ja mam już książkę;)

      Usuń
  7. Z ginekologami to jest tak że jak już znajdziesz dobrego to trzeba się jego trzymać jak rzep psiego ogona... Jeden chciał mi nawet jajowód wycinać od tak se... ehh
    Mastif z jakiego woj jesteś?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja własnei tego się trzymam już kilka lat bo własnie nie chciał mnie dać na stół jak dwóch innych. Jeden chciał mi robić wymrażania, drugi wypalankę, a on zapytał: ale po co?
      Od 10 lat mieszkam we Wrocławiu.

      Usuń
  8. " Dla mnie to bardzo interesujące, bo to on jako pierwszy postawił taką diagnozę a teraz rakiem się z niej wycofuje? Dojrzał do zmiany decyzji?"

    Jak dla mnie sam nie pamieta co zdiagnozowal wczesniej...i nie chcialo mu sie poczytac wlasnych zapiskow ;) Wkurzaja mnie tacy lekarze strasznie. Po cos sa przeciez karty...zeby zagladac do tego co sie zapisalo w nich.

    Ehhh, do nich to trzeba miec cierpliwosc. Ja juz powoli ja trace :(

    A tak nie wlosowo, odnosnie wymrazania - to ja mialam i sobie chwale - przynajmniej od 10 lat mam spokoj z nadzerka i nie ma po niej sladu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie o dziwo mówił to patrząc się w monitor. Nie wiem, może te kilka miesiecy temu na wyrost rzucił taką diagnozę, bo już wtedy pod koniec wizyty, powiedział, że pod kątem ginekologicznym on nie ma co leczyć.O PCOS powiedział patrząc na moje wyniki, a później dopiero zaczął przeglądać swoją dokumentację, więc może przestały mu puzzle pasować. On ma i ja to zauważyłam już na kilka lat temu jak pierwszy raz do niego poszłam, problem z ubieraniem myśli w słowa. Albo nie mówi do końca wszystkiego, taki trochę chaotyczny jest.

      A co do nie włosowych, no właśnie ja nie chciałam sobie mrozić czy wypalać czegoś czego nie mam:)

      Usuń
    2. A to w koncu masz ja czy nie masz? bo ja z wizazu zrozumialam, ze jednak masz tylko taka co sobie moze po prostu byc.

      Bo ogolnie teraz sie podchodzi do tego tak, ze gdy nie jest duza i nie powoduje objawow...to sie jej nie rusza :)

      Usuń
    3. Wiesz co, nie chcę farmazonów wypisywać, on mi to tłumaczył, ale ja tego nie pamiętam. Kiedyś na to się mówiło nadżerka, ale teraz nie wszystko się tak tytułuje. Zrozumiałam, że nadżerka to ta która sprawia problem, a to co mam ja to ma prawie każda kobieta w wieku rozrodczym i jest to zupełnie normalne, tylko kiedyś się to usuwało. Żeby stwierdzić, że to jest nadżerka wykonuje się jakieś badanie, którego nazwy teraz nie pamiętam i nie mówię o cytologii.

      Usuń
  9. Dziwny ten ginokolog. Ale z nimi niestety tak jest. Ten ledwo Cię pamięta i co mu mówisz również, tym bardziej swoje diagnozy.
    Ja ostatnio byłam u takiego, który pokazywał mi na sobie jak używać żelu na problemy bakteryjne ^^ śmieszny człek.
    Skarbeńku, a nad łojotokiem zapanowałaś bardziej? Tabsy na niego działają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwny trochę jest, ale mam do niego zaufanie. Mimo wszystko.
      Mam wrażenie, że na tabsach jest lepiej. Właściwie mogę wytrzymać z myciem 2 dni. Nie zawsze, bo są jakieś gorsze dni, ale i tak czuję różnicę. Natomiast na razie wypadają tak samo i po 2 miesiącach wzmożonego wypadania mocno mi się przedziałek przerzedził:(

      Usuń
    2. To doskonale! Zaufanie do lekarza to połowa sukcesu :).
      A ile już te tabsy bierzesz? Ponoć potrzeba 3 miesięcy, by organizm przestawił się do końca.
      Przedziałek jeszcze zgęstnieje, zobaczysz :*!

      Usuń
    3. Dopiero 2 miesiące. On mi powiedział, że jak za pół roku nie zaskoczy to można zmienić. Strasznie długooooooooooo

      Usuń
  10. Glaca mu błyszczy :D tak ciężko znaleźć dobrego ginekologa... Zawsze się bałam tabsów. Mój organizm reaguje na nie naprawdę w różnoraki sposób. Zdrówka :-*

    OdpowiedzUsuń
  11. Mastiff, a co obecnie bierzesz? Glucophage na insulinooporność?

    Pozdrawiam,
    Gosia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Metformax, ale już brałam jedno opakowanie tylko, bo jak połączyłam to ze ścisłą dietą to niestety, ale mój organizm się zbuntował. Bardzo źle się czułam i nic nie byłam w stanie jeść. Endo powiedział, że jeśli będą takie objawy to mam odstawić, co tez uczyniłam.

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz:) To dla mnie bardzo ważne, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami.
Anonimki bardzo proszę, podpisujcie się, bo później was mylę:)