Jak to u mnie z systematycznością na blogu ciężko. Tylko
winny się tłumaczy, ale fakt jest faktem, że moje ostatnie zawirowania w życiu
trochę mnie wysadziły na boczny tor. Niestety nie tylko z bloga. Podsumowania
które kiedyś wrzucałam co tydzień teraz pojawiają się od wielkich dzwonów. Z
jednej strony to i lepiej, bo przynajmniej jest co podsumowywać:)
Co u mnie?
Dupa, wielka dupa. Byłam pod mega wrażeniem tego czego
udało mi się dokonać ze swoją skórą od września. Oprócz
nadmiernego przetłuszczania się skóry praktycznie żadnych innych
objawów ŁZS. A tu bach. Od dwóch tygodni moja skóra
postanowiła zastrajkować, ale to tak na potęgę. Oprócz tego, że pojawił
się łupież tłusty to do kompletu dołączył łupież suchy. Mało tego moja skóra teraz to
prawdziwa pustynia, ale nadal przetłuszcza się w takim samym tempie. Włosy
również potwornie suche, jak siano. No i niestety wypadają również w dużo większych
ilościach, zwłaszcza te króciutkie maluchy. Dlaczego tak się stało, mam
kilka teorii i pewnie po części każda prawdziwa:
- wiosna: kocham wiosnę, ale dla moich włosów to jest zawsze czas pogorszenia. Jesień i zima (mimo ogrzewania, czapek, mrozów) nie wykańczają tak mojej skóry jak wiosna. Co roku o tej porze (a nawet wcześniej) zauważam wzmożone wypadanie włosów i niestety zazwyczaj trwa ono nieprzerwanie aż do jesieni. Mam nadzieje, że w tym roku uda mi się w jakiś sposób to zahamować
- Biokap: szampon który stosowałam ostatnimi czasy. Nie tylko ja zauważyłam, że przesusza, więc możliwe, że mógł dorzucić swoje 3 grosze
- dieta: tak dokładnie! Dieta która miała zmniejszyć ŁZS. Dlaczego? Zrobiłam jeden zasadniczy błąd...nie posłuchałam siebie. Pamiętajcie, ufajcie tylko sobie, swojemu organizmowi i każdą informację sprawdzajcie. Wprowadziłam dietę i starałam się ją przestrzegać Właśnie to mnie zgubiło. Kto ma ŁZS na pewno nie raz natknął się na wzmiankę, że przechodząc od razu na restrykcyjną dietę odczujemy pogorszenie. Dzień dobry. Lepiej bym na tym wyszła robiąc tak jak kiedyś, czyli wprowadzając zmiany powoli a nie z dnia na dzień. Nie mówię, że pilnowałam się w 100%, ale wygląda na to, że wystarczająco skutecznie.
- stres: jak wspomniałam daaaaaaawno temu, u mnie ŁZS wykwitło pod wpływem stresu i złej diety (najprawdopodobniej). Ostatnio miałam cięższy czas, do podjęcia trudne decyzje, nie ukrywam...było to wszystko dla mnie mocno stresujące. Mam tylko nadzieję, że pogorszenie stanu skóry to jedyny objaw i nie dopadnie mnie żaden telogen!
Próbowałam już różnych sposobów reanimacji skóry: siemię lniane, olej kokosowy, sposobem Łojotokowej głowy jogurt + miód, płukanka z octu akurat w tym wypadku raczej skierowana na łupież słuchy. Odstawiłam wcierki które i tak stosowałam już bardzo rzadko. Loxon raz na 3 dni, a wcierkę od dermatologa nie stosuję już ponad 2 tygodnie. Niestety nic nie pomagało skórze. Również włosy mimo nakładania masek, oleju czy kremowania, co do tej pory było bardzo skuteczne, nadal były bardzo suche. Z jednej strony byłam już mocno zrezygnowana i nie ukrywam podłamana, a z drugiej wkurzona, no bo o co chodzi? Stwierdziłam, że idę starym sposobem, ale w wersji zmaksymalizowanej:
- nałożyłam na mokre włosy odżywkę z Garniera z avocado w ilości 5x łyżka stołowa. Serio! A cały czas miałam wrażenie, że nic na włosach nie czuć.
- skórę umyłam szamponem Emolium x2
- nałożyłam znowu odżywkę Garniera, też jakieś 5 łyżek
- w wilgotną skórę wtarłam emulsję Emolium
...robię tak od 3 dni i jest już trochę lepiej! Łupież mi się już tak nie sypie, a co za tym idzie nie lecą mi też tak włosy! A jeśli się zastanawiacie czy kubek odżywki obciążył moje włosy, to odpowiedź brzmi: nie. Są w końcu nawilżone, aczkolwiek powiedziałabym, że mogłyby być nawet jeszcze bardziej. Również Emolium które nakładam po myciu i w ciągu dnia jeśli mnie zaswędzi, nie skleja mojej skóry co zdarzało mi się kiedy za dużo jej nałożyłam.
- z diety nie zrezygnowałam, ponieważ i tak przyjmuję leki (przy hiperinsulinemii) więc absurdem byłoby wcinać węglowodany a później łykać prochy, natomiast nie sieję paniki jak zdarzy mi się zjeść coś z listy rzeczy zakazanych
- staram się wbić w tryb relaxu, co sprowadza się do myślenia: jeszcze 3 dni i będziesz mieć labę, jeszcze tylko 3 dni, dasz radę, zobaczysz słonko w realu, nie przez szybkę, pojeździsz na rowerze, pójdziesz na dłuuuuuuugi spacer:)
- ostawiłam inne szampony, stosuję tylko Emolium
Na koniec chciałam dać małe porównanie, moje włosy we wrześniu i teraz. Nie wiem czy kiedyś o tym wspominałam, ale bardzo wolno mi rosną. Nie wiem czy wynika to z androgenówki czy z jest inny powód, ale fakt jest faktem, że urosły niewiele:
wrzesień
kwiecień
Jak widać tempo rośnięcia moich kłaków jest wręcz porażające;)
P.S. Sorx za metkę;) Zauważyłam po fakcie;)
P.S. Sorx za metkę;) Zauważyłam po fakcie;)