Dziewczęta, zmotywowałyście mnie już samą swoją obecnością:*
Poszłam, krwi trochę upuściłam i mam już wyniki...a najlepsze jest to, że nic z nich nie rozumiem. Jakiś głąb kapuściany ze mnie jest.
Zbadałam gospodarkę żelazową: morfologia, żelazo całkowite, UIBC, TIBC, wysycenie transferyny, wit. B12, ferrytyna.
Morfologię mam tak ładną, że w swojej kadencji chyba takiej jeszcze nie miałam. Im gorzej się odżywiam, tym morfologię mam ładniejszą. Moja teoria, że można żyć tylko na czekoladzie się potwierdza. Taki żarcik;)
Cała reszta też prezentuje się bardzo ładnie, tylko ferrytyna poniżej normy a wysycenie transferyną dolna wartość. Na to na ile wiem sama, to chyba i tak mam za mało żelaza, ale mądrali udawać nie będę tylko zapytam znachora, a dokładnie dwóch:) Pierwszy jutro i to dermatolog, więc może jeszcze jakimiś mądrościami mnie uraczy, chociaż idę do niego z inną częścią mojego ciała.
Wiem, że ferrytyna powinna być wyższa, ja zawsze miałam dolną wartość, ale jeszcze nie zdażyło się, żebym wpadła pod kreskę, więc może w końcu ktoś zwróci na to uwagę. Plotki ploteczki, ale opinia panuje taka, że ferrytyna powinna wynosić ok. 70ug, żeby włosy nie wypadały. Moi dotychczasowi lekarze byli innego zdania, ale pamiętam wpis jeden z blogerek u której właśnie dermatolog za problem z włosami oskarżał bardzo niską ferrytynę.
Jutro ciężki dzień, trzymać kciuki za mnie proszę:)