...kartka z pamiętnika ;) (czyli post o niczym)
Niedziela, piękna i słoneczna, a ja migrena cały dzień. Niestety miewam migreny weekendowe. Ale co tam, taka ładna pogoda, wyszłam na balkon. Jak cudownie było. Niestety jak opuściłam mieszkanie okazało się, że wcale aż tak ciepło nie jest. Poczułam się oszukana! Jeszcze rękawiczek zapomniałam, klapa na całego.
Sprawdzając pogodę na poniedziałek doznałam szoku! W nocy odczuwalna -15, w dzień -10. Nie wiem czy to żarty czy na poważnie, ale postanowiłam się przygotować. Najgrubsza czapa jaką miałam, a i tak w drodze na tramwaj prawie mi uszy odpadły. Uroki wiosny zabijają!
W pracy całkiem wesoło, odkryłam na głowie siwka! To już drugi w przeciągu tygodnia. Jeden ulokował się centralnie z przodu a drugi z tyłu. Oba są maluchami, ale już widocznymi. Młodsza koleżanka podsumowała: wyrwij! Na co ja: Nie ma takiej opcji, udało się chłopakowi wydostać na wolność, przebić przez mój czerep, a ja go uśmiercać będę? To się nie godzi! Każdy włosy ma prawo żyć, nie ważne jakiego jest koloru, faktury czy struktury! Równouprawnienie dla włosów! Za to całkiem zabawnie było, jak wyciągnęłam worek z lekami. Wybałuszaniu oczu nie było końca! Co ty za lekoman jesteś? A tak szczerze, to po raz pierwszy wsadziłam je do jednego wora i jak na nie spojrzałam to aż mnie wątroba rozbolała. W ogóle mojej wątrobie przez weekend zaserwowałam kapitalną dietę. Fragment 18+;) Dostałam na Dzień Kobiet wino! Czerwone wytrawne. Wina pić nie mogę, ale tak stało i patrzyło na mnie...myślę sobie, a co tam! Odkorkowanie go zajęło mi bite pół godziny...z otwieraczem, żeby nie było. Delektowałam się nim, przez sobotę i niedzielę:) Pyszne było i nawet nie zaszkodziło. Natomiast dramat był dzisiaj rano kiedy weszłam na wagę: 0,5kg więcej! Co to ma być! Się zdenerwowałam, bo to stan rzeczy bardzo nie pożądany. W takich chwilach, robię wszystko na przekór...i na obiad upolowałam martwą świnię w serze żółtym (sera też jeść nie mogę). Debilizm do kwadratu, jutro jadę na sałacie;)
Po pracy, żeby złapać ostatnie promienie słońca (godzina 18:30, haloooo?!!!), poszłam na spacer a przy okazji złowić rybę. Dzisiaj bardzo jedzeniowo;) Ryb nie jadam, bo ryby są niejadalne, i nie rozumiem, że można uważać inaczej. Na dodatek strasznie śmierdzą. Blee. Ale, że planuję zmienić dogłębnie dietę, czekam tylko na po-Wielkanocy, bo jak oznajmię mojej rodzinie, że nie jem tego co na stole, to mnie jajkami obrzucą. Elementem diety są ryby, więc muszę zacząć się z nimi oswajać. Ryb nie złowiłam, za to zawędrowałam do sklepu z ciuchami. To dużo przyjemniejsze:) Sklep zabawny, przedział wiekowy miał być 15-25, a był 5-10-15, a mimo to upatrzyłam fajne legginsy (jestem maniakiem legginsowym). W przymierzalni słyszę, że sąsiadki omawiają swoją garderobę. Wychodzę, a tam dziewczę koloru włosów jak wielkanocny kurczak, grube, gęste, pięknie lokowane, twarz ozdobiona w jaskrawą szminkę, a ona sama uzbrojona w lunetę. No tak, blogerka;) Nie mam pojęcia co miała na sobie, ale jej włosy mnie oczarowały, nawet ten kurczakowy kolor jej pasował.
Zainspirowana, postanowiłam, że zaserwuję coś dzisiaj moim włosom, ot tak, po włosomaniacku. Zawędrowałam do helfy, stanęłam przed półkami...i rozłożyłam ręce. Tak to jest jak człowiek robi coś pod wpływem emocji i przychodzi nie przygotowany. Przybył jednak ratunek i dostałam maskę na pogrubienie włosów. Chciałam docelowo coś, po czym moje włosy nie będą wyglądały jak siano, ale Pani która ze mną rozmawiała uznała, że i tak zabije to wszystko swoją grubą czapą. No i miała racja. Swoją drogą, pytanie do was. Czy czapki wełniane mniej elektryzują włosy niż te z akrylu. Ja akurat na wełnę jestem uczulona, a akryl wszystko tak elektryzuje, że czego się nie dotknę to strzelam. Nic dziwnego, że mi włosy cały czas stoją dęba!
Siedzę sobie teraz, popijam wieczorną kawę, na głowie glut z siemienia, zakupioną maskę już spłukałam. Śmierdziała strasznie i mimo, że nie nakładałam jej na skórę, to jakiś protest czuję. Oj niedobrze. A przede mną talerz z rukolą i pomidorem zakrapiane olejem z dyni. Yami:)
nie pytajcie co Pyralgina robi w moim worku, babcia się sypie ostatnimi czasy ;)