środa, 30 stycznia 2013

Olej na końcówki - nie!

"Post" z życia wzięty. 

Chciałam napisać o przypadkowym eksperymencie. 

W niedzielę wieczorem wymyśliłam sobie, że idąc śladami Łojotokowej Głowy, zapodam sobie na skalp jogurt naturalny. Ponieważ to jednak "pierwszy raz", trzymałam go prze-potworną ilość czasu, bo całe 10 minut;) Po tym okresie zmyłam szamponem, a na końcówki nałożyłam minimalną ilość oleju kokosowego.

W poniedziałek rano moje włosy na dzień dobry już prezentowały się średnio ciekawie. Ponieważ czekała mnie wycieczka tramwajem związałam je i wpakowałam pod czapkę. Oczywiście w tramwaju grzecznie ją ściągnęłam. W połowie trasy przesiadłam się w samochód koleżanki i ostatnie 15 minut pokonałam niestety  już w czapce. Było mi tak potwornie zimno, że za skarby bym jej nie zdjęła. Uwierzycie, że to wystarczyło, żebym miała lepik na głowie?! Autentycznie, jak po godzinie wróciłam do pracy i ściągnęłam w końcu frotkę, okazało się, że moje włosy to jest jeden wielki strączek. 

Się zdenerwowałam i cały ten syf wieczorem zmyłam smołą. Żadnych odżywek, nic. Rano moje włosy bajka. Wczoraj (wtorek) ciepło więc czapki na głowie udało mi się prawie nie mieć. Przynajmniej rano. I jaki efekt: wieczorem włosy w stanie na wyjście. Ponieważ, ja mam na tym punkcie hopla, więc wyczułam, że przy skórze na czubku stan minimalnie gorszy, ale okiem nie widoczny. Dzisiaj siedzę sobie w pracy i moje włosy wyglądają ...dobrze. Oczywiście je spięłam, bo czuję bardziej psychiczny dyskomfort, ale naprawdę nie jest źle.
zdjęcia wieczorne mi nie wychodzą:( wczoraj wieczorem

Jakim cudem włosomaniaczki zabezpieczają końcówki? Nałożyłam olej, naprawdę minimalną ilość,  żeby mi się tak nie elektryzowały włosy, bo nie ukrywam, jest to upierdliwe. A tu bach! Jogurtu nie obwiniam, zresztą trzymałam krótko i dobrze zmyłam. Nie bez winy jest też czapka, ale bez przesady! Na samym szamponie włosy naprawdę bez problemu przetrwały dzień, a w drugi prezentują się dobrze.

Ja już nie chcę zimy! A przynajmniej, żeby temperatura pozwoliła na to, żeby można było się obejść bez nakrycia głowy. Skończy się też  problem z elektryzowaniem. Czekam z utęsknieniem.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Gdzie się podziały moje brwi?

Ja się naprawdę wstydzę, że takie zdjęcie wrzucam;) I naprawdę, długo myślałam, czy to zrobić. Wstyd i hańba: moje brwi.

Jako dzieciak miałam bardzo grube i gęste brwi, coś a'la Breżniew. Były ze sobą połączone drobnymi, aczkolwiek widocznymi włoskami. Kiedy więc odkryłam, że brwi się depiluje, niewiele myśląc, włosek po włosku zaczęłam je przerzedzać. A nie było to łatwe zadanie! Oj nie. Musiałam się mocno namachać. 

Na studiach nadal wyznawałam kult moich wydepilowanych brwi, będąc święcie przekonaną, że dodają mi one uroku...Z perspektywy czasu wiem, że tak nie było. Wyglądałam strasznie! Po prostu strasznie. Wstyd! Niestety po studiach również chodziłam z takimi starszakami, już troszkę lepszymi, ale nadal im było daleko do ideału. 

Dnia pewnego pięknego, a było to tego lata, postanowiłam, że cokolwiek by się nie działo, zapuszczam je do ich pierwotnego stanu i wtedy pomyśle, co z nimi zrobić. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, ze zapuszczone brwi są przerzedzone! I to znacznie! Mało tego, "żyjąc" sobie już z takim "odrośniętymi" sobolami zauważyłam, że wypadają mi one w naprawdę  mocnych ilościach pozostawiając po sobie łyse placki
wiem, to zdjęcie straszy

  • zmywając wieczorem makijaż, po przejechaniu płatkiem po brwiach, zostaje mi z jednej brwi od 3-5 włosów
  • jak złapię brew i pociągnę, zawsze wyjdzie kępka włosów, czasami nawet 5 na raz!
  • numer 1: w tym miejscu mi brwi nie odrosły w ogóle (normalnie uznałabym, że to akurat plus)
  • numer 2: tu miałam 3x tyle brwi!!!  
  • Ciekawostka: jest bardziej przerzedzona brew po tej stronie twarzy, po której mam większe przerzedzenie na głowie
  • numer 3: dolna linia, dziury. Nie mam identycznych brwi, jedna jest bardziej uniesiona, druga jest prosta. Żeby wyglądały podobnie, muszę jedną dorównywać do drugiej. Efekt ten osiągam, dosłownie "o włos". Co z tego, jak następnego dnia, ten włos mi wypadnie i znowu wyglądają jakby były krzywe.
Oczywiście na zdjęciu są nie ułożone i wiem, że mam i tak grube brwi w stosunku do wielu osób. Ale nie o to chodzi. Do mojej twarzy pasują takie grube brwi jakie dostałam od Matki Natury. Teraz dopiero, jako osoba dorosła to widzę. Matka Natura wiedziała co robi, dając mi taki gąszcz w ty miejscu. Niestety tak jak włosy, ten gąszcz się mocno przerzedził. Wiadomo, że z brwiami jest mniejszy problem. Można je zamalować, ale to już nie to samo.

Postanowiłam, że coś w tym temacie może też zrobię. Słyszałam  że dobry jest olejek rycynowy do wcierania. Istotną jednak rzeczą jest dlaczego mi się włosy na brwiach tak przerzedziły:
  1. zapewne nie bez znaczenia jest depilowanie które pół życia uskuteczniałam
  2. ale włosy wypadają! Nie tylko nie odrastają. Podejrzewam tu....TAK! Łojotok! Ponieważ w miejscu gdzie mam największe przerzedzenie (numer 2), mam zawsze jakieś "niespodzianki", albo łuskę.
  3. AGA? aż tu by dotarło? Czytałam, że niektórzy wcierają w te miejsca Lox, ale mam opory. Boję się, że się przeniesie nie tam gdzie trzeba, albo zatrę sobie oko.

Spotkałyście się z takim problemem? Pytanie zarówno do osób z ŁZS jak i AGA. :)

czwartek, 24 stycznia 2013

Minoxidil

Tak jak obiecałam, krótka rozprawka o minoxidilu:) (na podstawie Loxonu)

Dla tych którzy nie są w temacie, minoxidil na początku był stosowany jako składnik doustnych leków na nadciśnienie, ale okazało się, że w trakcie leczenia pacjenci zaczęli porastać włosami. Aktualnie jest wykorzystywany w preparat które aplikuje się zewnętrznie na skórę głowy.

Co on takiego robi?
Przede wszystkim rozszerza kanały potasowe w naczyniach krwionośne, dzięki czemu mieszki włosowe są lepiej ukrwione i trafia do nich więcej składników odżywczych. Sprawia to, że włosy są silniejsze.

Z ciekawostek: na badaniu trichoscanem, widać było, że tył głowy który jest bardziej odporny na DHT mam  ładnie ukrwiony, natomiast w miejscach przerzedzeń ukrwienia nie było w ogóle widać.

Wpływ Minoxidilu:
  1. zwiększenie czasu anegenu
  2. stymulacja włosów które są katagenie
  3. zmniejszenie wypadania włosów

Minoxidil występuje w takich produktach jak wspominany przeze mnie Loxon, w stężeniu 2 i 5 %. W USA podobno jest nawet 15%. Jaka jest różnicy między 2% a 5%? Podobno tylko w skutkach ubocznych, 5% ma ich więcej. I jest na receptę. Zapewne różnice jakieś muszą występować, w szybkości działania, ale są one na tyle niewielkie, że zaczęto to coraz częściej podkreślać.


Skutki uboczne, (oczywiście nie u każdego):

podrażnienie skóry i świąd*. Potwierdzam, bardzo szybko skóra "odzywa" się w proteście. Składnikami pomocniczymi Loxonu jest etanol, glikol propylenowy, kwas cytrynowy i woda. Okazało się, że większość podrażnień jest spowodowanych nie przez sam minoxidil, co właśnie przez glikol propylenowy.

nadmierne owłosienie* (w tym pojawienie się zarostu na twarzy u kobiet).  U mnie pojawiło się stosunkowo szybko, ale nie w bardzo dużych ilościach. Mam nadzieję, że nie przybędą mi kolejne kłaki. Odnotowano, że częściej dodatkowe owłosienie pojawia się u kobiet które stosują Loxon 5%. Po roku stosowania minoxidilu owłosienie powinno zacząć znikać, nawet jeśli preparat stosowany jest dalej, a w momencie wcześniejszego przerwania leczenia, w przeciągu 4 miesięcy włosy powinny zacząć blednąć. Oczywiście może się zdarzyć, że mocniejsze włoski trzeba będzie usuwać kosmetycznie, ale w większości przypadków jest  to zbędne. 
  • Jak to się dzieje, że włoski rosną nam tam gdzie nie trzeba? Po pierwsze, minoxidil jest przenoszony naczyniami krwionośnymi, ale także można go przypadkowo przenieść na rękach. Co ważne, również może przenieść się na inne partie ciała przez poduszkę na której śpimy. Ja nie pomyślałam o tym wcześniej, a zawsze nakładałam Loxon przed snem, co skutkowało kładzeniem się spać z wilgotną skórą

rzadkie przypadki niedociśnienia*


Czas działania:
  • w okresie od 2 do 8 tygodnia, może nastąpić okres linienia, czyli wzmożony telogen którego chyba najwięcej osób się obawia
  • w/g ulotki włosy nie powinny wypadać dłużej niż 2 tygodnie. Jeśli okres ten się przedłuża, należy przerwać stosowanie (tu chcę tylko nadmienić, że mi włosy wypadały 4 tygodnie i spotkałam się z opinią, że tyle wypadać mogą)
  • po około 2 miesiącach włosy przestają wypadać, zaczyna się anagen
  • po 4 miesiącach można już odnotować pierwszy odrost
  • cały cykl trwa rok, po tym okresie czasu następuje unormowanie, więc jeśli do tego czasu minoxidil nie zadziałał, to już najprawdopodobniej nie zadziała. Niestety minoxidl działa tylko na osoby które mają niewielkie bądź średnie łysienie. A i wtedy nie zawsze, bo u ok 50 % kobiet które były leczone odrost był minimalny, a u 13 % umiarkowany.
  • niestety może zdarzyć się tak, że mimo dalszego stosowania włosy zaczną lecieć na nowo
  • i coś czego zauważyłam wiele osób nie rozumie. W momencie przerwania stosowania preparatu włosy zaczynają na nowo wypadać. Loxon nie leczy schorzenia którego nie da się wyleczyć, więc w momencie kiedy przestajemy go stosować, jest oczywiste, że problem wraca. Nie wiem jak się ma odstawienie preparatu w momencie kiedy nie mówimy o ŁA, ponieważ w ogóle nie powinniśmy wtedy po niego sięgać. 

Dla kogo nie*:
  • minoxidilu nie mogą stosować kobiety w ciąży, osoby z nadciśnieniem, osoby przed 18stym i po 65 roku życia, chorzy na łuszczycę i ze stanem zapalnym skóry głowy, osoby z ogoloną skórą.
  • nie stosujemy minoxidilu w czasie stosowania innego leku podawanego miejscowo
  • stosowane miejscowo kortykosteroidy, tretynoina, ditranol, wazelina mogą zmieniać właściwości rogowe naskórka, co prowadzić może do zwiększonego wchłaniania minoxidilu do krwi i jego działania ogólnego
  • należy przerwać stosowanie jeśli wystąpią: niedociśnienie i ból w klatce piersiowej, przyspieszona akcja serce, omdlenia, zawroty głowy, obrzęk kończyn
  • należy przerwać stosowanie w przypadku trwałego zaczerwienienia i podrażnienia skóry
  • osoby z chorobami układu krążenia  lub zaburzeniami rytmu serca przed zastosowaniem powinny zgłosić to lekarzowi
Wybrałam informacje, które wydawały mi się najistotniejsze. Zrobiłam nawet zdjęcie ulotki, ale uznałam, że nikt tego czytać nie będzie. Jeśli jednak ktoś chciałby się z nią zapoznać, mogę wysłać na maila:)

Inne preparaty które zawierają minoxidil:
  • Rogaine
  • Regaine
  • NR-07
  • Piloxidil
  • Sigma Skin
źródło:
me, *(ulotka), (1)(2)(3)

poniedziałek, 21 stycznia 2013

ŁZS - czym Mastiff szprycowali

Dzisiejszy post miał być o minoxidilu, ale robiąc ostatnio porządki w mojej dokumentacji medycznej (tak, posiadam taką) znalazłam swoje zapiski z czasów kiedy leczyłam się na ŁZS. Wiem, że każde leczenie jest inne, ale ponieważ mnie moja dermatolog wyprowadziła na prostą drogę, chciałam w paru punktach napisać czym mnie szprycowała i ogólnie jak wyglądało moje leczenie. Niestety muszę was z góry przeprosić za podanie informacji. Nie będą dokładne, ponieważ co tu dożo mówić, niedługo stuknie 5 lat jak dorobiłam się tego paskudztwa, a pamięć zawodną jest. Oprócz środków typowo skierowanych na ŁZS będą się przewijać również preparaty na wypadanie włosów które w tym czasie aplikowałam, ale myślę, że bez trudu się połapiecie:)

ale po kolei...na początek moje włosy na kilka miesięcy przed (niestety nic lepszego nie mam. Dlaczego nikt mi nie robił zdjęć?)

  • to musiał być maj. Koleżanka robiła mi zdjęcia do katalogu. Wtedy jeszcze wszystko było dobrze. Oczywiście włosy miałam liche, bo jednak odkąd zaczęły mi wypadać jak miałam 17 lat trochę ich ubyło. Tak, włosy na zdjęciu to już wersja "licha"
  • w połowie czerwca pierwszy raz zalogowałam się na Wizażu z dramatycznym pytaniem o dermatologa. Jak dziś pamiętam: siedziałam i z mokrymi od łez policzkami wyciągałam kolejne pasma włosów. Głowa mnie tak przeraźliwie swędziała, że nie mogłam wytrzymać. Jednak to wypadające włosy bardziej mnie martwiły
  • był lipiec, albo już sierpień. Rodzice w paczce wysłali mi Vichy Aminexil. Miałam w sumie 2 paczki, ale mi nie pomogły
  • 9 października 2008 poszłam do dermatologa, na którego namiary dostałam od jednej z Wizażanek. Moja kuracja wyglądała następująco:
  1. Lekarka myślała, że jestem jedną nagą w grobie. Podobno wyglądałam jak śmierć, a mnie tylko dyplom który w tym czasie robiłam, tak urządził. Miałam przez tydzień codziennie jeść wątróbkę, a przez następny miesiąc, 2 razy w tygodniu. Do tego 1kg surowych warzyw i owoców
  2. Dostałam receptę na emulsję oraz płyn robiony. Niestety nie zapisałam składu, także mikstury nieznane pozostaną.
  3. Raz w tygodniu przed myciem na 2h krem Laticort CH
  4. To już nie włosowe, ale przy okazji jednego problemu pojawił się drugi, na twarzy. Na to towarzystwo dostałam Clindance 
  • kolejna wizyta odbyła się 4 grudnia 2008. Czyli już po mojej obronie. Byłam wypoczęta i zrelaksowana. Reakcja Pani dermatolog na mój widok: Pani u mnie pierwszy raz? Nie, drugi. A z jakim problemem? Wypadanie włosów, niestety nadal mi włosy lecą. Nieprawda! Przecież widzę, że jest poprawa. (Jeśli ktoś nie wyłapał paradoksu, proponuje przeczytać podpunkt jeszcze raz;))
  1. Loxon, tak wtedy dostałam Loxon, miałam stosować przez 3 miesiące, ale z tego co pamiętam, stosowałam krócej. 
  2. Laticort CH raz w tygodniu przed myciem
  3. Do mycia włosów szampon Pregaine rozcieńczony wodą.
  • na żadnej z wizyt nie usłyszałam co mi jest!!! Ponieważ zachowanie dermatolog na drugiej wizycie moim zdaniem pozostawiało wiele do życzenia uznałam, że czas zakończyć odwiedziny u tej Pani
  • problem nie ustępował. Przy jednej z wizyt u poprzedniego ginekologa (tak! ich też kilku w swoim życiu miałam) wypytałam o mój problem. Jego zdaniem przyczyną był łojotok, a nie problemy natury ginekologiczne. Wyciągnęłam więc od niego namiary na...
  • ...panią dermatolog. Pierwsza wizyta odbyła się 16 kwietnia 2009. Diagnoza była szybka: ostre zapalenie skóry.
  1. Do mycia włosów Stieprox
  2. Na skórę głowy Elocom i Diprosalic (na zmianę) przez miesiąc
  3. Tetracyklina (antybiotyk), stosowałam go jednak tylko miesiąc, ponieważ w okresie letnim nie można.
  • kolejna wizyta miała miejsce w okresie końca lipca/początku sierpnia:
  1. Alpicort (zwykły)
  2. Nizoral do mycia włosów
  3. witamina PP
  4. Merc Special (wtedy MS było jeszcze lekiem i miało inny skład), dermatolog uważała, że bez względu na przyczynę, włosy wzmacniać trzeba
  5. w tym czasie używałam też do mycia włosów Pregaine, Polytar oraz Dermena
  • przez cały ten czas moje włosy nadal lecą, skóra nadal swędzi. Mniej, ale nie na tyle, że można zapomnieć o problemie. To czas kiedy już trochę wiem o mojej dolegliwości i zaczynam ją traktować jak znajomą. Musimy się zaprzyjaźnić. Zaczynam szukać szamponów, oprócz w/w w moje ręce wpada wszystko co jest dedykowane na ŁZS i na łojotok. Na pewno był to Selsun Blue, Clarsebic, Xerial P, Freederm Zin, Physiogel, Uriage D.S. Eksperymentowałam z produktami Dora Pharmacia, . Zmieniam dietę.
  • jesień, okolice października, kolejna wizyta u dermatolog:
  1. Przez pierwszy tydzień Tetracyklina (antybiotyk) + Flukonazol
  2. Przez kolejne 3 miesiące Tetracyklina + Nystatyna
  3. Skrzypowita 
  4. Nizoral do mycia
  5. Loxon 2%, później 5%. Jednak pamiętam, że zakończyłam kuracje na jednej butelce 2%
  • nie mam notatek z tego co działo się w przeciągu następnego roku
  • do dermatolog trafiłam kolejny raz we wrześniu 2010
  1. Dostałam na swędzenie skóry Dermovate, aczkolwiek pamiętam, że dermatolog była zdziwiona tym, że mnie jeszcze swędzi. Miałam go stosować tylko w momencie kiedy będę czuła silną potrzebę. To dało mi trochę do myślenia...i w efekcie nigdy nie otworzyłam kupionego roztworu
  2. Kerium LRP seria D.S. do mycia włosów
  3. Ducrey Neoptide stosowane codziennie wieczorem
  • w tym czasie miałam przeprowadzone szereg badań, m.in hormony, tarczyca, morfologia, żelazo, witamina B12. Badania wyszły w normie, a ja dostałam skierowanie na mezoterapię. Nie poszłam, bo włosy nagle, z dnia na dzień przestały mi wypadać. 
  • od tego czasu jest sinusoida, raz lepiej, raz gorzej, ale stan jaki miałam w 2008 się nie powtórzył. 
  • wizyta we wrześniu 2012. Pani dermatolog mnie pamiętała! A to Ci zaskoczenie, zalazłam jej chyba za skórę;) Poszłam z wypadającymi włosami, ale ona nadal dopatruje się łojotoku. Jej zdaniem to nadal on sieje spustoszenie. Zleciła kolejną antybiotykoterapię, bardziej celowaną niż Tetracyklina. Coś nowego, skuteczniejszego. Niestety nie zdecydowałam się, a nazwy leku nie pamiętam:(
Wiem, że wam w leczeniu ŁZS raczej się to co napisał nie przyda, ponieważ większość tych leków to były sterydy czy antybiotyki, które są po pierwsze na receptę, po drugie tylko do stosowania pod kontrolą lekarza. Chciałam tylko pokazać, że czasami są potrzebne drastyczne środki, żeby osiągnąć jakiś efekt. Sama, nie byłam w stanie się wyleczyć, ani nawet poprawić swojego stanu. Dopiero teraz, kiedy sytuacja jest unormowana, mogę kontrolować to co się dzieje na mojej skórze. Dlatego, jeśli odczuwacie dolegliwości skórne przy wypadaniu włosów, nie czekajcie, tylko szukajcie pomocy.

sobota, 19 stycznia 2013

Loxon - podsumowanie

Każdy kto choć trochę się w temacie obracał, słyszał o Loxonie. Ponieważ stosuję go od 4 miesięcy, więc już "jakiś" okres czasu, postanowiłam, że zrobię takie krótkie podsumowanie. Może dla kogoś te informację okażą się pomocne.  

Kilka istotnych faktów o moim wypadaniu włosów:

  • przyczyna mojego wzmożonego wypadania włosów nie jest jedna i ściśle określona, zmieniała się na przestrzeni lat, albo przyczyn jest kilka
  • przerzedzenie włosów zlokalizowało się z przodu, poszerzony przedziałek. Zakola moim zdaniem nie zmieniły się, ale nie jestem pewna, czy tak wyglądały zawsze, czy kiedyś były mniejsze. Na dzień dzisiejszy uważam, że są w porządku
  • mam łojotok, pojawia się łupież tłusty
  • mam nadwrażliwą skórę głowy (pozostałość po leczeniu ŁZS)

Loxon 2% zleciła mi moja dermatolog u której leczę się już 4 lata. Wyprowadziła mnie kiedyś z ŁZS, na tyle, że jestem w stanie normalnie funkcjonować. Trafiłam do niej we wrześniu ponieważ po rocznej przerwie moje włosy znowu się sypnęły. Miałam opcję, że próbuję brać antybiotyki lub Loxon. Antybiotyków się bałam, ponieważ byłam w trakcie ciągnącej się od dwóch miesięcy choroby (przeziębienie) i już na drugiej serii antybiotyków. Uznałam, że wątroba mi się przyda i... wybrałam Loxon;)

Miałam stosować miesiąc, jeśli poprawa nie nastąpi, wrócić. Zgłębiłam jednak temat i dowiedziałam się, że miesiąc na poprawę to zdecydowanie za mało. Mało tego, w tym czasie następuje linienie, które wielu osobom kojarzy się z pogorszeniem stanu. Większość wtedy odstawia preparat, mylnie myśląc, że szkodzi. Uznałam, że cokolwiek by się nie działo, wytrwam 2-3 miesiące.

  • przez pierwsze 2 tygodnie nakładałam preparat 2 razy dziennie, myjąc nadal włosy co 2 dni. Niestety drugiego dnia włosy wyglądały tragicznie a skóra bardzo swędziała. Musiałam skrócić ten czas do 1,5 dnia
  • po 2 tygodniach nastąpiło wzmożone wypadanie. Ponieważ jednak byłam po 2 seriach antybiotyków i po ciągnącej się już wtedy 3 miesiecznej chorobie, również w tym dopatrywałam się przyczyny. Wypadała mi ponad 100ka włosów dziennie
  • skóra coraz bardziej mnie swędziała, momentami do tego stopnia, że wręcz bolała. Tutaj pomogła mi dość mocno emulsja Emolium. Loxon jest na alkoholu, stąd wysuszenie i podrażnienie skalpu
  • musiałam zacząć robić sobie kilku dniowe przerwy, żeby skóra się zregenerowała
  • po 1,5 miesiąca od momentu kiedy zaczęłam stosować Loxon, wypadanie się bardzo zmniejszyło. Nastąpiło to dosłownie z dnia na dzień. Przy czesaniu wypadało mi ok 10 włosów, podczas mycia 20-30 włosów. Nadal myłam co 1,5 dnia.
  • wtedy trafiłam do innego dermatologa, który zmienił mi dawkowanie. Od końca października do teraz stosuje Loxon tylko wieczorem co 2 dnia, na zmianę z wcierką
  • tak, Loxon wzmaga przetłuszczanie się skóry, ale od momentu kiedy stosuję co 2 dni skóra mnie już nie swędzi przez wysuszenie alkoholem, jeśli swędzi to już z łojotoku)
  • u mnie efektem ubocznym są ciemniejsze włoski nad wargą i kilka dodatkowych kłaczków na brodzie
  • od połowy października do teraz wypada mi porównywalna ilość włosów, aczkolwiek od dłuższego czasu (ok 2 miesięcy), myję włosy codziennie, czasami co 1,5 dnia. Przy codziennym myciu wychodzi mi ok. 10-20 sztuk dziennie (mycie + czesanie)
  • mały odrost jest, ale nie w miejscu gdzie mam największe przerzedzenie
  • włosy które mi wypadają są krótkie

Lekarze bardzo często przepisują Loxon na "dzień dobry". Wiem, że dyskusja z lekarzami bywa trudna, ale uważam, że powinnyśmy bardziej wymuszać na nich szukania przyczyny naszej dolegliwości, ponieważ tak jak jest napisane na opakowaniu, jest to środek na łysienie androgenowe. Nie ma sensu go stosować w przypadku kiedy przyczyna jest inna. Przykładowo, może okazać się, że mamy niedobory żelaza, a zamiast wyrównania jego poziomu, będziemy aplikować sobie środek który problemu nie rozwiąże. Dlatego to co napisałam powyżej, nie jest recenzją produktu!!! Nikogo nie zachęcam ani nie zniechęcam. 

Więcej o samym Loxonie i Minoxidilu napiszę w następnym poście. Zauważyłam, że longery się źle czyta:)

czwartek, 17 stycznia 2013

Ginekolog-moja wizyta-part 2

Od mojej ostatniej wizyty u ginekologa minęły już 3 miesiące. W tym czasie udało mi się wykonać zlecone przez niego badania hormonów i zapisać się do endokrynologa. Niestety endokrynolog oblegany więc wizyty na początek kwietnia. O zgrozo! 

Dzierżąc wyniki w dłoni, udałam się wczoraj po opinię do ginekologa:)
Pan doktor który uparcie twierdził na poprzedniej wizycie, że nic mi nie dolega, teraz ogłosił, uwaga: zespół policystycznych jajników. Taaa daaam! Zaznaczył, że moje problemy mogą wcale nie mieć związku z PCOS. Natomiast moment kiedy patrzył w moje wyniki... i ten cień który przemknął po jego twarzy,... ale nie dał po sobie nic poznać. Bandzior!

I co dalej? No właśnie. Dalej endokrynolog. Cytując ginekologa: "do kwietnia możemy poczekać". Ponieważ kilka hormonów wyskoczyło mi poza normy, jego opinia jest niezbędna. Teraz już wiem dlaczego była potrzebna wizyta u ginekologa-endokrynologa;) Myślałam, że uda mi się niedobór tego specjalisty u mnie w mieście ominąć, ale niestety, rzeczywistość mnie dopadła.

W tym miejscu chcę podziękować Narji, która już wstępnie pomogła mi zdiagnozować wyniki badań. Pewnie tylko dlatego wczoraj nie spadłam z krzesła.

Natomiast zastanawiam się, czy przed wizytą u edno nie zasięgnąć drugiej opinii. Moja koleżanka wysnuła taką teorię, że każda kobieta która ma problem z zajściem w ciąże, dostaje od ginekologa diagnozę: PCOS. Owszem wyniki badań na to wskazują, ale powtórzenie ich już daje zupełnie inny obraz. Tylko powtarzać takie drogie badania?! Nie ma takiej opcji, nie w tym stuleciu! (i nie wiem czy mam problemy z zajściem w ciąże)

Chwilowo jestem w zawieszeniu, tym bardziej, że akurat PCOS cały czas ignorowałam. Akurat TEGO u siebie nie przewidywałam. Nawet nie wiem z czym to się je! Najbliższe dni pewnie spędzę na wnikliwym studiowaniu tegoż zagadnienia. Nie omieszkam się też pewnie zamęczać tym innych :P 

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Nie chwal dnia...

...przed zachodem słońca.

Miałyście tak kiedyś, że wypowiedziałyście na jakiś temat pozytywną opinię, pochwaliłyście coś albo oznajmiłyście, że z czegoś jesteście zadowolone, coś wam się udaje...aby następnego dnia właśnie to o czym miałyście tak dobre zdanie, zaczęło się psuć (albo najprościej, chrzanić)? Ja mam tak zawsze! 

Niestety słowo pisane też się w to wlicza. Moja koleżanka kiedyś wysnuła teorię, że nie zapisuje myśli, których spełnienia by się bała. Ja mam tak, że kiedy powiem lub napiszę, że jest "dobrze", to następnego dnia jest "źle"! I tak jest zawsze. Wczoraj napisałam, jak to moja skóra zachowuje się poprawnie. Bach! Dzisiaj cały dzień mnie swędziała. 

Innym takim przykładem jest sytuacja kiedy ktoś inny się wypowie pozytywnie o tym co zrobiłam, albo czymś co mnie dotyczy. Zanim zaczęła się moja gehenna z włosami, miałam piękne, długie włosiska. Pewnego dnia, moja ciocia powiedziała mi, że mam przepiękne włosy. Następnego dnia siedziałam i wyciągałam je garściami! Byłam przerażona. Uznałam, że ciotka jest czarownicą i rzuciła na nie zły urok

Nie jest tak, że moje życie jest pełne magi, czarodziejów i złych czarownic. Dzisiaj siedziałam cały dzień w nagrzanym przez grzejniki pomieszczeniu. Nie było opcji, żeby moja skóra nie zaprotestowała. To nie czary. Również te naście lat temu, to była reakcja na bardzo szybko zrzuconą wagę (nie, nie odchudzałam się, stres sprawił, że spadło mi 10kg w 2 tygodnie), a nie zły urok Bogu ducha winnej ciotki. Nie mniej, jak ktoś zaczyna mówić coś o moich włosach, od razu zamykam mu usta, żeby przypadkiem nie powiedział na ich temat czegoś pozytywnego. Lepiej chuchać na zimne;)

niedziela, 13 stycznia 2013

Jak włosomaniaczka nietypowa włosów "nie" pielęgnuje

Post niedzielny o pielęgnacji włosów przez nietypową włosomaniaczkę. Włosomaniaczka nietypowa nie zapuszcza włosów, nie pamięta o zabezpieczaniu końcówek i nie nakłada każdego dnia innej odżywki. Nie robi tego bynajmniej na przekór typowym włosomaniaczkom, tylko dlatego, że jej włosy są "inne". Jej włosy są "chore" i wymagają innej opieki... nietypowej.

Czytając blogi typowych włosomaniaczek postanowiłam, że spróbuję zadbać o swoje włosy tak jak one: nakładać maski, oleje i odżywki, robić płukanki. Jaki by efekt tych zabiegów: wypadanie włosów. Włosy które z jakieś przyczyny wypadają, a nie jest to wypadanie sezonowe które po miesiącu czy dwóch się skończy, mogą się buntować na różnego typu zabiegi, ponieważ są słabe, a ich życie skrócone. Dodatkowe ich obciążanie sprawia, że szybciej opuszczają swój włosowy świat. Dlatego moja pielęgnacja włosów ogranicza się do minimum. Skupiam się za to na dbaniu o skórę głowy. Ostatnie cztery miesiące zaprocentowały:
  • włosy nadal przetłuszczają mi się w błyskawicznym tempie, ale skóra mnie nie swędzi, a na pewno zdecydowanie mniej
  • wcześniej zdarzały mi na skórze głowy wypryski, teraz się nie pojawiają 
  • nie mam warstwy łoju oblepiającej skalp 
Co zmieniłam:
  • myję wtedy kiedy czuję, że już czas. Nie ma przetrzymywania. Koniec, wymazane. Próbowałam wiele lat przetrzymywać, nic to nie dało, a jak się teraz okazało, najprawdopodobniej pogorszyło mój stan. Włosy mogą próbować przetrzymywać tylko osoby, ze zdrową skórą. Ale i one powinny uważać 
  • wprowadziłam delikatny szampon do codziennej pielęgnacji. SLS out! Szampon codzienny musi być delikatny, ale nie z nazwy, tylko ze składu. Tak, cztery miesiące temu o tym nie wiedziałam. 
  • szampon zdzieracz lub peeling, raz na tydzień. Czasami skracam ten czas, zależy od kondycji skóry
  • dieta rzecz wiadoma, ale teraz bardziej się pilnuję, żeby jednak bezwzględnie nie gościły w moim jadłospisie rzeczy ostre i tłuste. U mnie najgorszy wróg skóry
  • czapka...jak tylko znajdę się w zamkniętej przestrzeni (autobus, tramwaj również) momentalnie zdejmuję czapkę. To naprawdę pomaga!
  • łapki precz od włosów! To potwornie ważne, a o tym zapominam najczęściej. To jak nałóg
Tak niewiele, a tak dużo.

Mam włosy krótkie więc nie muszę martwić się rozdwojonymi końcówkami (aczkolwiek nie pamiętam, żebym kiedykolwiek miała, nawet przy długich włosach), czy tym, że się wytrą, zniszczą przez czapki, szaliki, czy w czasie spania. Pewnie stąd nie rozpaczam, że typową włosomaniaczką być nie mogę.


A co do mojej pielęgnacji włosów...zdjęcia powyżej:
  1. pielęgnacja przy użyciu flesza
  2. pielęgnacja standard :D

piątek, 11 stycznia 2013

Przyczyny wypadania włosów

Od dłuższego czasu zbierałam się, żeby zebrać w jednym miejscu wszystkie przyczyny wypadania włosów. Jest to temat o tyle trudny do ogarnięcia, że przyczyn wypadania włosów jest podobno około 200!!! Odnaleźć je wszystkie to nie lada wyzwanie i zapewne w związku z moim brakiem powiązania zawodowego z medycyną, nierealne. Spróbować jednak można:) 

Ze względu na tematykę, post będę modyfikować i aktualizować. Zaznaczam, że w 100% nie odpowiadam za prawdziwość zebranych informacji, aczkolwiek starałam się weryfikować każdą pozycję której wcześniej nie znałam :


WYPADANIE WŁOSÓW SPOWODOWANE ICH ZŁĄ PIELĘGNACJĄ:
  • związywanie włosów: chodzi o zaczesywanie ich i mocne ściągnie gumką. Przez napięcie włosy zostają uszkodzone i z czasem zaczynają wypadać. Również moment kiedy ściągamy gumkę jest dla włosów bardzo szkodliwy, ponieważ część z nich zostaje wyrwana a spora ilość uszkodzona
  • bardzo częste /codzienne/suszenie włosów gorącym strumieniem, używanie prostownic czy lokówek
  • nadmierne używanie środków do stylizacji, a zwłaszcza takich które zawierają alkohol
  • trwała
  • farbowanie
  • nadmierne obciążanie włosów preparatami do stylizacji, używanie na raz kilku preparatów
  • spanie w wałkach do włosów
  • stosowanie lakieru do włosów /lakier wywołuje swędzenie skóry, drapanie jej rany i blizny, na których nie rosną włosy/
  • źle dobrane środki do pielęgnacji włosów
  • noszenie  ciasnych opasek
  • stosowania szamponów z dużą zawartością mydła

WYPADANIE WŁOSÓW ZWIĄZANE Z CZYNNIKAMI ATMOSFERYCZNYMI /I NIE TYLKO/:
  • niska temperatura powietrza
  • piasek
  • śnieg
  • chlorowana woda
  • woda morska
  • mroźny wiatr
  • promienie UV

WYPADANIE WŁOSÓW W WYNIKU CHORÓB:
  • choroba autoimmunologiczna
  • stres emocjonalny
  • choroba zakaźna
  • zapalenie jelit
  • zaburzenia metabolizmu aminokwasów w chorobach wątroby
  • uczulenie na gluten /celiakia/
  • anemia
  • choroba /infekcja/ której towarzyszy wysoka gorączka
  • zatrucie metalami ciężkimi
  • cukrzyca
  • rachyonychia /choroba paznokci/ ma powiązanie z łysieniem plackowatym
  • tritanomalia /wyrywanie sobie włosów/
  • choroby układowe
  • pasożyty

WYPADANIE WŁOSÓW SPOWODOWANE ZŁĄ DIETĄ LUB NIEDOBORAMI:
  • nadmiar lub niedobór witamina A
  • niedobór witaminy D
  • niedobór witaminy B
  • niedobory miedzi
  • niedobory cynku
  • niedobory selenu
  • niedobór biotyny
  • niedobór lizyny
  • dieta uboga w białka, witaminy, aminokwasy, mikroelementy
  • dieta w której występuje dużo węglowodanów oraz cukrów prostych(słodycze)
  • odchudzanie się /szybki spadek wagi
  • niedobory białka
  • dieta w której nie występują NNKT
  • niedożywienie

WYPADANIE WŁOSÓW ZWIĄZANE Z HORMONAMI:
  • po odstawienie tabletek antykoncepcyjnych
  • brak odporności mieszków włosowych na DHT
  • zbyt wysoki poziom androgenów w stosunku do estrogenów
  • podwyższony poziom prolaktyny
  • niedobór estrogenów
  • niedoczynność tarczycy
  • nadczynność tarczycy
  • choroby jajników
  • łysienie menopauzalne
  • łysienie po porodowe
  • łysienie po przekwitaniu

WYPADANIE WŁOSÓW PRZY CHOROBACH SKÓRY:
  • choroba skóry /bielactwo
  • łupież tłusty
  • ŁZS
  • zapalenie mieszka włosowego
  • liszaj
  • grzybica woszczynowa
  • grzybica drobnozarodnikowa wywołana grzybami Microsporum canis
  • grzybica strzygąca wywołana grzybami Trichophyton spp
  • grzybica skóry głowy
  • leiszmanioza skórna

WYPADANIE WŁOSÓW PODCZAS LECZENIA/PRZYJMOWANIA LEKÓW:
  • leczenie RZS lekami: Leflunomid i MTX
  • antybiotykoterapia
  • antydepresanty
  • leczenie kolagenozy układowej
  • leczenie pęcherzycy
  • terapia przeciwnowotworowa, leki cytostatyczne
  • narkoza
  • leczenie retinoidami
  • przyjmowanie węglanu litu
  • lek Allopurinol, stosowany w leczeniu dny moczanowej
  • Levodopa /L-dopa/ stosowana w leczeniu choroby Parkinsona
  • leki przeciwdrgawkowe
  • leczenie interferonem
  • leki beta-andrenolityczne /beta-blokery/
  • leki przeciwzakrzepowe
  • leki zmniejszające stężenie lipidów we krwi /obniżające cholesterol/
  • leki na artretyzm
  • leki przeciwtarczycowe
  • leki na obniżenie nadciśnienia tętniczego
  • podczas leczenia chorób tkanki łącznej / RZS, zespołu Sjögrena, twardziny, tocznia rumieniowatego układowego, mieszanej choroby tkanki łącznej/
  • stosowanie immunosupresantów, które zapobiegają lub hamują aktywność układu immunologicznego
  • leki stosowane w leczeniu łuszczycy
  • chemioterapia

INNE:
  • palenie papierosów
  • jest większe prawdopodobieństwo, że osobom którym wypadały włosy w młodości, będą wypadały również w wieku późniejszym
  • promieniowanie jonizujące 

źródło: me, Wizaż, internet-zwłaszcza ten portal

poniedziałek, 7 stycznia 2013

Przygody z olejem lnianym

Kilka tygodni temu pisałam o tym, że zaczęłam kurację olejem lnianym. Ponieważ miałam z nim kilka przygód, postanowiłam się nimi z wami podzielić (olej lniany piję na czczo 1 łyżkę stołową):

Twarzy:
  • po około 3 tygodniach picia oleju  na mojej twarzy w linii szczęki pojawiły się olbrzymie wypryski. Jak to ja mawiam: bolaki nieoperacyjne,  co w wolnym tłumaczeniu znaczy, że są duże, bolą i nie można pod żadnym pozorem ich ruszać! Trzeba poczekać aż zejdą same. Czasami zajmuje im to nawet kilka miesięcy, a zdarza się, że zostawiają blizny. Jak się okazało nie tylko ja miałam ten problem. Mój własny, prywatny ojciec miał dokładnie takie same przygody po tranie i wszystkim co miało w składzie omeg 3
  • odstawiłam olej na jakiś czas. W tym czasie więcej wyprysków mi nie wyskoczyło, a te które już posiadłam, zaczęły powoli znikać
Ciało:
  • 2 tygodnie po zaprzestaniu picia oleju, skóra na całym ciele zaczęła się łuszczyć, ale to do tego stopnia, że wygląda (bo niestety jeszcze trwa) to jak łupież. W tym momencie nawet najmniejszy kontakt z wodą powoduje silne przesuszenie skóry. W czasie i przed stosowaniem oleju nie miałam takich "dolegliwości". Mało tego, żeby skórę doprowadzić do  jako takiego stanu, muszę kilka razy dziennie wcierać tłusty balsam + oleje. Najlepiej sprawdza się oliwa z oliwek, ale ją stosuję tylko na noc, nie chciałabym wśród ludzi pachnieć jak sałatka
Eksperyment/ Włosy:
  • zrobiłam eksperyment i nałożyłam olej lniany na włosy. Cienkie włosy mówią stanowcze NIE. Tu chyba nawet nie chodzi o porowatość, bo mam średnią, tylko o to, że były mocno dociążone i wyglądałam jakbym włosów na głowie miała połowę mniej niż teraz

Po 2 tygodniach przerwy wróciłam do picia oleju:) Cicho liczę na to, że więcej niespodzianek na twarzy nie będę miała, a olej pomoże w walce z suchą skórą.

Czy zdarzyło wam się po piciu oleju bądź przyjmowania tranu mieć takie niespodzianki na twarzy? (Zdjęć bolaków nie wklejam, już moja głowa wystarczająco straszy na tym blogu:P)

sobota, 5 stycznia 2013

La Roche Posay Kerium Extrem Mild

Dzisiaj chciałam napisać o szamponie który stosowałam jako szampon do częstego stosowania, ponieważ miał na etykiecie napisane ekstremalnie delikatny. Było to jednak zanim zaczęłam prowadzić bloga i trochę interesować się nie tylko tym, dlaczego lecą mi włosy, ale też tym co na nie nakładam. 

Szampon o którym piszę to La Roche Posay Kerium Extrem Mild

W pewnym momencie podczas używania tego szamponu mimo, że służył mi przez 3 butelki, zaczęłam odczuwać niesamowite swędzenie skalpu. Było to w okresie letnim, który dla moich włosów i skóry głowy jest zdecydowanie najgorszy. Niestety swędzenie utrzymywało się dość długo co zaczęło mnie mocno niepokoić, ponieważ panicznie boję się powtórki z rozrywki sprzed kilku lat, czyli zapalenia skóry. Pomogła zmiana szamponu...

Przez te kilka miesięcy od zmiany swędzenie nie wróciło (jedynie to wywołane używaniem Loxonu). Kerium Extrem Mild przestałam używać regularnie, a jedynie okazjonalnie. W ten sposób dobrnęłam do końca butelki. Przed wyrzuceniem, spisałam skład i postanowiłam  mimo niewielkiej wiedzy w tym temacie sprawdzić czy mogło być w nim coś co mnie tak podrażniło.




Skład:
Aqua/Water  Sodium Laureth Sulfate (substancja myjąca)3PEG- 200  Hydrogenated Glyceryl Palmate (ma działanie zmięczające)3 Disodium Cocoamphodiacetate (środek powierzchniowo czynny na bazie oleju kokosowego)0 Polysorbate 20 (emulgator)3Glycerin (utrzymuje wilgoć) 0Sodium Chloride (środek antystatyczny, może podrażniać)0Peg-7 Glyceryl Cocoate (łagodnijszy detergent, emolient)4 Citric Acid (kwas cytrynowy, naturalny konserwant, regulator pH)2 Disodium Ricinoleamido MEA - Sulfosucciante (środek myjący) 0Hexylene Glycol (rozpuszczalnik) 1 Polyquaternium - 10 (nawilża, działa antystatycznie) 0 Salicylic Acid (działa keratolicznie) 4Sodium Benzoate (konserwant) 1Sodium Hydroxide (utrzymuje odpowiednie pH)1Perfum

Wynika z tego, że drażniąco może działać/wg różnych źródeł/:
  • Sodium Laureth Sulfate (to oczywiście nie jest żadnym zaskoczeniem, to jest jedyny chyba składnik który od dawna wiem, że powinien być możliwie jak najbardziej unikany) wg tabeli Luskiewnika, Wizaż
  • PEG (4-200) (wg tabeli Luskiewnika)
  • Sodium Chloride (Wizaż)
  • Polysorbate -20 (wg tabeli Luskiewnika)
  • Hexylene Glycol (z tym składnikiem mam wątpliwości, bo wszystko zależy od tego, czy został prawidłowo użyty) cytat z Wizażu: Pochodzenia chemicznego. Jako środek konserwujący niedozwolony, używany najczęściej jako zmiękczacz lub środek utrzymujący wilgotność. Wywołuje alergie.
Źródło:
http://luskiewnik.strefa.pl/acne/toksyny.htm
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=255608
http://www.ewg.org/ (cyferki w liście są odnośnikami do tej strony)

Podsumowując:
Nie będę pisała jakie producent miał przesłanie, jak stosować itd. Bo to nieważne. Szampon miał być delikatny a mnie podrażnił nagle mimo , że stosowałam go już od kilku miesięcy.

Dlaczego więc taka reakcja:
  • długie stosowanie detergentów/szkodliwych środków w końcu "zaprocentowało". Atualnie do codziennej pielęgnacji używam szamponu bez SLS
  • skóra po stosowaniu wielu środków zwalczających ŁZS (przede wszystkim sterydy), ale również preparaty wspomagające walkę z wypadającymi włosami, osłabiły odporność skóry i teraz reaguje ona alergicznie na co tylko może

Wniosek:
  • absolutnie nie sugerować się tym co pisze producent. Coś co ma w składzie na samym początku SLS, nie może być ekstremalnie delikatne
  • jeśli jest taka możliwość, a jednak internet nam ją teraz daje, starać się sprawdzić co kupujemy. Ja nigdy do tej pory tego nie robiłam, zawsze sugerowałam się opiniami innych. To też nie jest złe, ale warto wytropić co konkretnie NAM szkodzi. Ja jeszcze nie wiem które składniki kosmetyczne mi szkodzą, ale udało mi się stworzyć listę produktów spożywczych na które bardzo źle reaguje moja skóra. Wszystko jest więc do zrobienia, trzeba tylko siebie uważniej poobserowowac i poświęcić na to trochę czasu. To z czasem zaowocuje
  • na moim przykładzie widać, że to co do tej pory nam służyło, może w pewnym momencie zacząć nam szkodzić
  • mam zasadę, że jak coś mi szkodzi, nie stosuję dalej na siłę. Na szczęście nie ma wiele takich produktów które totalnie mi nie służą
Zdarzyło wam się posiadać kosmetyk, który był dobry a nagle przestał służyć, a wręcz szkodzić?

czwartek, 3 stycznia 2013

Olej kokosowy - na włosy i skórę głowy

Zaczęło się...i ja wpadłam w szał olejowania;) Żartuję. U mnie wszystko musi być z głową, więc testuję baaardzo powoli.

Nabyłam olej kokosowy w sklepie zielarskim. Dlaczego kokosowy i dlaczego w ogóle postanowiłam spróbować z olejowaniem mimo, że co do włosów mam jednak inna priorytety?

  • zastanawiam się czy nie zapuścić trochę włosów, a jednak czapki, swetry wycierają je. Nie chciałabym mieć znowu wielkiego kołtuna na plecach, więc tym razem pomyślałam, że zadbam zawczasu, tym bardziej, że teraz już co nieco wiem o pielęgnacji włosów:)
  • olej kokosowy ponieważ... nie będę oryginalna w tym temacie: przewijał się w wielu postach innych blogerek;) 
  • przeczytałam, że pomaga w walce z łupieżem KLIK
  • podobno jest wskazany dla włosów o niskiej porowatości. Kupując go, myślałam, że takowe posiadam, ale wykonując kilka testów doszłam do wniosku, że są jednak średnio - porowate

O kokosie można poczytać np. TU


Na włosy:
  • lekko podgrzany (tylko w celu rozpuszczenia go), nakładałam na suche włosy. Na mokrych zrobiła mi się skorupa (???)
  • nie zawijałam włosów w żaden ręcznik, czepek czy folie, ponieważ mam krótkie włosy. Opcja, że chodzę z ręcznikiem przez kilka godzin na głowie i podduszam moją biedną skórę absolutnie odpada! A już mokre+olej to byłby czysty hard core. Moje pierwsze wypadnie włosów (ponad 10 lat temu), zaczęło się m.in. od przetrzymywania włosów po myciu pod ręcznikiem 
  • nosiłam na włosach przez 2h, później zaczynała mnie swędzieć skóra (mimo, że nic na niej nie było nałożone)
  • ze zmyciem nie miałam problemów
  • po wyschnięciu włosy prezentowały się ładnie, ale dopiero po kilku takich sesjach zauważyłam, że włosy są bardziej "mięsiste". Za krótko jednak stosowałam, żebym mogła ocenić wszystkie zalety oleju
  • zauważyłam, że nakładając olej częściej niż 1-2 razy w tygodniu, skóra zaczyna protestować. Włosy zaczynają się sypać mocniej. Nie jest to tylko niestety wrażenie. Widok włosów w sitku mówi sam za siebie
  • olej włosy tylko minimalnie obciąża, dzięki czemu się nie puszą, a jednocześnie nie są oklapnięte

Na skórę głowy:
  • na skórę nałożyłam olej raz, na 15 minut. Bez czepka, bez folii.
  • przed nałożeniem oleju skalp miałam mocno zalepiony. Pod palcami czuć było kulki łoju i osadziła się na nim warstwa
  • następnego dnia po myciu skóra była czysta, także olej sobie poradził, czym byłam zaskoczona! 
  • niestety już przed południem zaczęłam czuć ze skóry dziwny zapach(???). Najpierw na palcach (zawsze dotknę skóry głowy, to już odruch), a później już miałam wrażenie, że po prostu cały czas COŚ czuję, chociaż wiem, że równie dobrze mogłam sobie to wmówić. Na pewno jednak na palcach czułam bardzo brzydki zapach. Nie zaobserwowałam u siebie wcześniej czegoś takiego.

Wniosek:
  • na włosy zdecydowanie TAK, na skórę głowy spróbuję jeszcze raz, ale jeśli sytuacja się powtórzy to więcej stosowała nie będę.

Czy któraś z was ma jakieś doświadczenie z nakładaniem oleju kokosowego na skórę głowy? Bardzo jestem ciekawa, czy ten specyficzny (niestety naprawdę nieprzyjemny) zapach skóry jest normalny, czy jednak to sprawa indywidualna?

wtorek, 1 stycznia 2013

Pomiar gęstości włosów

Post do którego napisania zainspirowała mnie Dzamatasi.

Pewnie niejedna z was zastanawiała się czy jest posiadaczką włosów cienkich, normalnych czy grubych, bądź ma ich mało, w normie czy dużo. Dziewczynom którym wypadają włosy świadomość do której z kategorii się klasyfikują, czasami może naprawdę podnieść na duchu, że nie jest tak źle, ale czasami wręcz przeciwnie, podłamać. Dla mnie jest to bardziej forma kontroli tego co się dzieje na mojej głowie, czy coś się pogarsza czy polepsza.

Jedną z najpopularniejszych metod określających OBJĘTOŚĆ NASZYCH WŁOSÓW jest ta o której wspomniała Dzamatasi, czyli POMIAR OBWODU KUCYKA wg Fia's Hair Typing System by Ann-Sofie Henriksson.


  • trzeba zebrać możliwie wszystkie włosy i związać w kucyk Czasami mamy grzywkę, krótsze włoski po bokach, trudno, ale miejmy na uwadze, że nasz kucyk byłby grubszy jeszcze o nie.
  • mierzymy w najgrubszym miejscu, czyli tuż przy skórze. Pewnie to oczywiste, ale: nie mierzymy na gumce, tylko pod nią:)


obwód poniżej 5cm - cienki kucyk
obwód od 5 do 10cm - normalny kucyk
obwód powyżej 10cm - gruby kucyk

Jak wspomniałam, to dobra metoda kontrolna,  bo przecież są osoby które mają z natury cienkie bądź grube włosy. Porównywalnie jeśli dana osoba będzie miała taką samą ilość włosów, ale będą grubsze to i automatycznie obwód kucyka będzie grubszy. I z naturą nie wygramy, jeśli od zawsze mamy takie a nie inne włosy, to na ich gęstość wpływu nie mamy, możemy co najwyżej zadziałać, aby optycznie wyglądało, że mamy ich więcej...lub mniej:) Taaak, znam osoby które by chciały mieć mniej włosów!

Jak widać na zdjęciu, mój kuc ma przy bardzo mocnym ściśnięciu 6cm (mierzone przeze mnie). Mojej Mamie wyszedł pomiar na moich włosach 6,5 cm (najwyraźniej aż tak mocno nie naciągnęła miarki jak ja). Czyli od momentu kiedy zmierzyłam 4 miesiące temu, stan taki sam. Włosy mam cienkie, ale pomijając ich wypadanie, zawsze takie miałam. Po prostu było ich więcej.

Jeśli któraś z was jest zainteresowana inną metodą określenia gęstości włosów znalazłam taki artykuł: (KLIK).
Wg tego podziału, moje włosy są cienkie, ale nie w 100%. Mają minimalnie cechy włosów średnich. Pokrywałoby się to z wyżej opisywaną metodą pomiaru.

Mierzyłyście kiedyś? Wam też w metalową końcówkę zaczepiły się włosy? ;)