niedziela, 30 września 2012

Ducray Neoptide - recenzja

Dzisiaj post miał być o czymś innym, ale niestety miałam  mocno "pracowy" weekend, i nawet nie mam dostępu do swojego komputera.

Ale do rzeczy, to będzie recenzja specyfiku który kiedyś mi pomógł znacząco zmniejszyć liczbę wypadających włosów. A o czym mowa? O Ducray Neoptide. Zaproponowała mi go dermatolog, a właściwie jej pacjentki które go stosowały i bardzo go sobie chwaliły.

Ostatecznie myślę, że to mogła być składowa wielu czynników, ale na pewno jakiś wpływ jego był, choćby dlatego, że w tamtym czasie nie przyjmowałam ani żadnych suplementów, anie nie miałam żadnych kuracji innymi specyfikami. Dlaczego więc składowa? Dlatego, że inne rzeczy które brałam czy stosowałam wcześniej mogły zadziałać z opóźnieniem. Dlatego, nie jestem w stanie powiedzieć czy to tylko jego zasługa. Ale spadek z 50 do 5 włosów przy czesaniu był zauważalny. Odpływ też przestał się zatykać ;) Taki żarcik ;)

Stosowałam go 2 lata temu. Pierwsze efekty zauważyłam już po 1,5 miesiąca, więc dość szybko. Przeszłam wtedy przez jedno opakowanie, czyli 3 miesiące kuracji.  Ponownie zaczęłam stosować go niecały rok temu, wtedy właśnie kiedy zauważyłam, że więcej włosów zaczęło mi lecieć przy czesaniu. Niestety już tak spektakularnego efektu nie zauważyłam. Stosowałam tym razem  przez 6 miesięcy


  • produkt nie należy do najtańszych, bo w regularnej sprzedaży kosztuje chyba coś koło 150,00zł. Ja zawsze kupowałam go w promocji w Super-Pharm, i wtedy jego cena  oscylowała w granicy 100,00zł.
  • pierwsze efekty zauważyłam po 1,5 miesiąca stosowania (za pierwszym razem, 2 lata temu). 
  • w środku są 3 buteleczki, każda na miesiąc kuracji
  • aplikować należy wieczorem (12 psiknięć)
  • ma dość przyjemny zapach
  • nie skleja włosów, nie wpływa na ich przetłuszczanie się
  • nie podrażnia
  • nie pamiętam skutków ubocznych, ale raczej ich nie było, to nie specyfik typu Loxon. Raczej można go porównać do Vichy Aminexil, tylko ma inny skład


Informacje od producenta:

Neoptide jest jedyną kuracją na rynku, która działa bezpośrednio w mieszku włosowym stymulując fazę wzrostu włosa (fazę anagenu) poprzez działanie na neuromediator- substancję P. Opatentowany przez laboratoria Ducray innowacyjny tetrapeptyd, kombinacja czterech aminokwasów, pobudza cebulkę włosa do produkcji komórek i wydłuża fazę wzrostu włosa. Tym samym proces wypadania włosów zostaje zatrzymany.

Włosy rosną szybciej, stają się gęstrze i mocniejsze. Kombinacja substancji aktywnych zawartych w Neoptide takich jak neoruscyna, tetrafosforan diguanozyny oraz nikotynamid rewitalizuje cebulkę włosa powodując przyspieszenie wzrostu zdrowych i mocnych włosów. Kiedy wszystkie cebulki są pobudzone, wypadanie włosów zanika a zwiększona objętość włosów staje się widoczna. - widoczne zahamowanie wypadania włosów i zwiększenie ich gęstości dzięki wydłużeniu fazy anagenu i pobudzeniu wzrostu włosa.
Należy stosować codziennie wieczorem przez minimum 3 miesiące.
3 x 30ml

piątek, 28 września 2012

Podsumowanie tygodnia

Minął kolejny tydzień, kolejne podsumowanie:

  • ścięłam się na BOBa, dzięki czemu moje włosy są lżejsze, i sprawiają wrażenie, że jest ich więcej. To była dobra decyzja, nie miałam większych oporów co do jej podjęcia, aczkolwiek nie zmienia to faktu, że zdecydowanie bardziej preferuję długie włosy
  • Loxon - to już minął 3ci tydzień od kiedy zaczęłam go stosować, efekty: 
         -zdecydowanie szybciej przetłuszczające się włosy
         -swędzenie skóry głowy
         -przesuszona skóra
  • zwiększona liczba wypadających włosów, nie wiem czy to efekt  Loxonu, więc mu nie przypisuję póki co tej "zasługi"
  • od 2 tygodni popijam zieloną herbatę, 2 kubki dziennie. Nie lubię jej, więc to dla mnie duże COŚ
  • zainspirowana na Wizażu, zaczęłam popijać siemię lniane, ale to raptem 3 kubeczki były
  • jestem po połowie opakowania kapsułek Novophane. Nie jestem w stanie się wypowiedzieć co ich działania, powyższe punkty chyba w miarę dokładnie obrazują sytuację
  • podjęłam kroki w kierunku dokładniejszego zdiagnozowania powodu mojego wzmożonego wypadania włosów (żeby nie używać słowa na "ł"), a mianowicie, zdobyłam namiary na endokrynologa-ginekologa. Teraz pozostaje tylko się umówić na wizytę.

czwartek, 27 września 2012

Emolium - recenzja

Ponieważ niedawno z dziewczynami na Wizażu poruszałyśmy temat szamponów, postanowiłam napisać o szamponie który mogę powiedzieć, że jest moim KWC.

Oczywiście nie mowa o pięknie pachnącym szamponie w ekskluzywnej buteleczce, tylko o czymś co sobie poradzi z moimi przypadłościami:
-wypadające włosy
-szybko przetłuszczająca się skóra głowy
-swędzenie skóry głowy

Na samym początku zaznaczę, że pierwszy z punktów nie został spełniony, anie nawet nie miał być spełniony, ponieważ szampon o którym mowa, to EMOLIUM, i jest to po prostu szampon nawilżający.

Włosy przetłuszczając mi się szybko, już od kilku lat muszę je myć co 2 dni. Czasami nawet tyle nie są w stanie wytrzymać.

Zaczęło się 4 lata temu. Bardzo długo głowa mnie niemiłosiernie swędziała. Okazało się, że przyczyną było zapalenie skóry. Oczywiście towarzyszyło temu wszystkiemu potworne wypadanie włosów. To był również okres kiedy szukałam odpowiedniego szamponu, który zmniejszy wszystkie z wyżej wymienionych dolegliwości. Przetestowałam ich naaaaaprawdę wiele, właściwie nie dostrzegając różnicy. Na ich tle wybiło się EMOLIUM. O dziwo wcale nie przetłuszczały mi się po nim szybciej włosy mimo, że nie jest to szampon skierowany na zmniejszenie ich przetłuszczania się. jednak pod wpływem dermatologa zrezygnowałam z niego, ponieważ rzekomo, nie był odpowiedni na moje schorzenie.

Jakieś 3 miesiące temu ponownie zaczęła mnie swędzieć skóra głowy. oczywiście wpadłam w panikę, ale po dogłębnej analizie doszłam do wniosku, że może przyczyna jest banalniejsza niż podejrzewam. Najprawdopodobniej moja skóra zareagowała tak, na odżywkę którą położyłam na włosy. Z reguły takich rzeczy nie stosuję, ale robiły mi się takie potworne kołtuny, że nie byłam w stanie ich rozczesać. Myślałam, że po umyciu głowy, już bez odżywki, problem zniknie. Niestety tak się nie stało. Wtedy przypomniałam sobie o Emolium!

Od tamtego momentu, mam go zawsze w szafce. Aktualnie mam sytuacje kryzysową, ponieważ stosuję Loxon i widzę, ze nawet Emolium sobie nie radzi z jego destrukcyjnym działaniem, ale mimo wszystko uważam, że jest to szampon który:

  • zmniejsza uczucie swędzenia skóry głowy
  • u mnie zmniejszył przetłuszczanie się włosów ( w stosunku do innych szamponów przeciwłojotokowych) co prawda tylko o kilka godzin, ale to zawsze COŚ
Ponieważ wiem, że nie każdy miał możliwość zetknięcia się z tym szamponem, a nie szukałam na ile internet jest bogaty w informację o nim, więc napiszę to co jest na opakowaniu i na buteleczce.

Zainteresowanych zapraszam do lektury:





EMOLIUM, szampon nawilżający,

dostępność: apteka
cena: ok. 30,00zł

Skład:
Aqua, disodium laureth sulfosuccinate, decyl glucoside, cocamidopropyl betaine, panthenol, peg-75 shea butter, sucrose cocoate, gluconolactone, betaine, butylene glycol, tephrosia purpureaseed extract, peg-150 pentaerythrityl tetrastearate, peg-6 caprylic/capric glycerides, wheat  amino acids, urea, diglycerin, sodium pca, hydrolyzed , whead protein, sorbitol, lysine, allantion, lactic acid, polyquaternium-7, sodium benzoate, phenoxyethanol, disodium edta, parfum.

Producent o szamponie:
Dzięki specjalnie dobranej formule Szampon Nawilżający Emolium łagodnie myje wrażliwą skórę głowy i pielęgnuje włosy,  nie naruszając bariery hydrolipidowej naskórka.. Jest bardzo dobrze tolerowany przez skórę,  nie podrażnia i nie wysusza jej. Ma bardzo dobre właściwości nawilżające. Nie powoduje przetłuszczania włosów i skóry głowy. Chroni skórę przed utratą naturalnego pH.

Specjalnie połączenie delikatnych środków myjących z substancjami odżywczymi pozwala na codzienne stosowanie bez ryzyka przesuszenia włosów i skóry głowy.
  • Kompleks składników NMF - Naturalnego Czynnika Nawilżającego (mocznik, lizyna, sól sodowa kwasu piroglutaminowego - PCA Na, kwas mlekowy) wraz z alkiloglicyną (pochodną aminokwasu i glicyny) zapewnia optymalne i długotrwałe nawilżenie wrażliwej skóry głowy. Odbudowuje płaszcz hydrolipidowy skóry, zapobiegając utracie wody z naskórka. 
  • Hydrotriticum WAA - kompleks aminokwasów pszenicy, które głęboko wnikają w uszkodzone miejsca i trwale wiążą się ze strukturą włosa.
  • Masło shea - uzupełnia niedobory lipidów w skórze, zapobiegając łuszczeniu się naskórka. Chroni i wzmacnia cement międzykomórkowy warstwy rogowej naskórka
  • Pantenol - nawilża naskórek, wnikając w jego głębsze warstwy. Delikatnie łagodzi podrażnienia skóry głowy.
Baza szamponu jest oparta na delikatnych środkach powierzchniowo czynnych (sulfobursztynianach i poliglukozydych), dzięki czemu szampon łagodnie myje, nie powodując podrażnienia skóry głowy.

Właściwości:
  • łagodnie myje wrażliwą skórę
  • pielęgnuje włosy
  • ma bardzo dobre właściwości nawilżające
  • zachowuje naturalne pH skóry
  • nie narusza bariery hydrolipidowej naskórka
  • nie podrażnia i nie wysusza skóry
  • nie powoduje przetłuszczani włosów i skóry głowy
  • nie zawiera soli i siarczanów: SLES, SLS, sodium chloride
Preparat jest odpowiedni do pielęgnacji skóry dzieci i niemowląt
Przebadany dermatologicznie.

Zastosowanie:
  • dla dzieci i dorosłych do codziennej pielęgnacji skóry głowy
  • wrażliwej i swędzącej
  • nadwrażliwej i skłonnej do podrażnień
  • suchej i bardzo suchej
Sposób użycia:
  • dokładnie zmoczyć włosy i skórę głowy. Nanieść niewielką ilość preparatu na dłonie i delikatnie rozprowadzić na skórze głowy. Spłukać wodą.

Emolium, szampon nawilżający


źródło:
-informacje pochodzą z opakowania szamponu oraz ze strony producenta http://www.emolium.pl/

środa, 26 września 2012

BOB

Wczoraj w końcu po wielu perturbacjach dotarłam do fryzjera. Oczywiście powodem zmiany fryzury były wypadające włosy. 

To był chyba pierwszy raz kiedy naprawdę byłam zadowolona z wizyty, a nawet nie z obcięcia, chociaż jemu oczywiście nie można nic zarzucić, a z obsługi. Każdy fryzjer lekceważył to, że jestem nadwrażliwa na kosmetyki, szampony, maski i inne cuda, a także że nie znoszę suszarek, prostownic, golarek i wielkich okrągłych szczotek! Do tej pory każda wizyta kończyła się poparzoną skórą głowy. Wczoraj było inaczej.

Do umycia włosów Pani Asia (fryzjerka, przesympatyczna!) zastosowała szampon marki Revlon S.O.S., mający łagodzić podrażnioną skórę. W składzie SLS, więc chyba nie końca ona jest taki delikatny. Ale nie będę się w tym temacie wypowiadać, bo po jednym zastosowaniu niewiele mogę powiedzieć. Głowa mnie dzisiaj swędzi, ale równie dobrze może to być wynikiem tego, że po głowie latają mi moje obcięte włoski, no i wczoraj w efekcie miałam myte włosy 2 razy. A...i Loxon! Złoczyńca.

Asia zaproponowała mi ścięcie na krótsze niż chciałam, dokładniej na boba. Już miałam kiedyś taką fryzurę, więc wiedziałam, że nie będzie to dla mnie dużym szokiem. 

Ostatecznie w ruch poszła i suszarka, i prostownica, i moja ulubiona wielka okrągła szczotka ;) Ale głowa nie poparzona! Asia stwierdziła, że faktycznie mam bardzo wrażliwą skórę głowy, skoro ciepło suszarki tak na mnie działa.

Oczywiście nie omieszkałam się poprosić ją o to, żeby swym fryzjerskim okiem oceniła moje włosy i skórę, ale obiektywnie, bo to dla mnie ważne:
-faktycznie mam więcej włosów z tyłu niż z przodu
-nie ma śladów łojotoku, skóra jest czysta, biała, nie jest nawet minimalnie zaróżowiona, nie ma również kaszki która często występuje u osób z łojotokiem, ani żadnej łuski;

Ja się więc pytam: gdzie moja dermatolog widzi łojotok? Naprawdę idzie szału dostać. Fryzjer nie widzi łojotoku,  trycholog też nie. Najgorsze jest to, że ja wiem, że łojotok jest schorzeniem powracającym, może teraz jest w remisji. Ale w takim razie chyba włosy by mi się nie sypały aż do tego stopnia.

Jednak to, jak i rozmowa z dziewczynami na wizażu :*, nakierowały mnie na zmianę kierunku myślenia i poszukania pomocy u innych lekarzy, nie dermatologów, ale ginekologa, endokrynologa. Może to będzie lepsza droga. 



bob

wtorek, 25 września 2012

Dieta przy Łojotoku-czego należy unikać


Do napisania tego posta zainspirowała mnie Mała Arielka J

Za dużo szczęścia na raz;)
Zdiagnozowano u mnie 3 rodzaje łysienia:
-androgenowe
-talogenowe
-łojotokowe

Które jest TYM sprawcą złego, mam nadzieję, że będzie mi dane poznać. Ponieważ, jako pierwsze (4 lata temu) zdiagnozowano u mnie ŁZS, moje leczenie i to co robiłam, przez większość czasu było skierowane właśnie w tym kierunku.

Walka z ŁZS (łojotokiem) opiera się m.in. na diecie. I na tym właśnie chciałam się skupić w tym poście.
Oczywiście sama dieta nie wystarczy, ale wpływa na wynik leczenia i na ewentualne późniejsze nawroty tego schorzenia. Co istotne, zła dieta również może się przyczynić do wystąpienia ŁZS.

Dieta dla łojotokowców jest w rzeczywistości dietą przeciwgrzybiczną. Ja spotkałam się z mniej lub bardziej restrykcyjną jej formą. Niektóre diety też w jakimś stopniu się wykluczały nawzajem, dlatego uważam, że najlepiej jest sprawdzić na sobie poszczególne jej elementy. Ja przez długi okres czasu bardzo przestrzegałam tej diety. Aktualnie nie trzymam się jej tak mocno, ale wiele nawyków mi zostało

Poniżej lista produktów których powinniśmy unikać. Przygotowałam ją na bazie informacji odszukanych w internecie/ linki do źródeł u dołu tekstu/. Wymieniłam produkty które przewijały się najczęściej (oczywiście jest to forma skrócona):
-czerwony (źródło o diecie przy ŁZS)
-zielony (źródło o diecie przeciwgrzybicznej)

TEGO POWINNIŚMY UNIKAĆ:

produkty zawierające cukier
  • cukry proste
  • oraz produkty oraz potrawy w których jest on zawarty, np. ciasta, batony, czekolady, jogurty, (oj ta lista jest baaaaaaaaaaardzo długa);
  • miód, syrop klonowy
  • słodziki
  
przyprawy
  • sól
  • ostre przyprawy;
  • gotowe sosy;
  • ketchup (w składzie z cukrem lub skrobią)
  • ekstrakty drożdżowe
  • glutaminian sodu
  • musztarda
  • majonez
  
produkty z mąki
  • białe pieczywo;
  • żywność wysoko przetworzona z mąki
  • biały ryż;
  • pieczywo (za wyjątkiem pieczywa razowego)
  • makarony, ryże
  • muesli z dodatkami bakalii, rodzynek, lub po prostu słodzone
  • produkty w proszku (ciasta, budynie)

drożdże
  • drożdże i wszelkie produkty zawierające droższe
  • grzyby

alkohol
  • alkohol pod każdą postacią

owoce
  • owoce, warzywa i soki konserwowane w puszkach;
  • przetwory owocowe
  • słodkie owoce: pomarańcze, brzoskwinie, jabłka, truskawki, gruszki, winogrona
  • owoce suszone
  • kompoty

nabiał
  • mleko i część produktów mlecznych;
  • żółty ser;
  • żywność wysoko przetworzona z mleka

mięso
  • peklowane
  • wędzone
  • mięso które w składzie ma cukier i konserwanty

ryby
  • konserwy rybne
  • ryby wędzone, marynowane, smażone w panierce
  
napoje
  • kawa
  • herbata;
  • napoje zawierające cukier

skrobia
  • ziemniaki i produkty z wysoką zawartością skrobi

produkty fermentowane
  • sery pleśniowe
  • ogórki
  • surowa kapusta kiszona
  
inne
  • chipsy, orzeszki solone i produkty im podobne, wiemy o co chodzi ;)
  • krakersy
  • hamburgery

Na mnie najgorzej działają: ostre przyprawy, ser żółty, pleśniowy oraz nadmiar czekolady.


Myślę, że można to podsumować w ten sposób: należy unikać cukrów, węglowodanów prostych, oraz żywności wysoko przetworzonej. W sumie, zdrowa dieta nam wychodzi :)


Smacznego J

Zainteresowanych większą szegółowością, odsyłam do źródła:

źródło:

niedziela, 23 września 2012

FUUUUJ


Kiedyś mój fryzjer powiedział, że dla niego włosy które ściął i leżą na podłodze, są czymś niesmacznym. Wydawało mi się zabawne, że mówi to fryzjer, ale cóż, z drugiej strony ja mam takie samo zdanie. Włosy w każdym innym miejscu niż na głowie są dla mnie czymś odpychającym. A już najgorsze co może być to kłębowisko które lokuje się w sitku. Pewnie dlatego tak rzadko podejmuj się ich liczenia. Inną sprawą jest, że jak raz policzyłam…i zepsułam sobie cały dzień…to już jestem w stanie powiedzieć z ilu włosów mniej więcej może składać się kłębek. I tak oto co wyciągnęłam wczoraj:




                                                       
Tu jest ok. 80 włosów. 
+ eksperyment z maską ( o której myślę, że niedługo wspomnę), z 40 włosów
+ ta część którą wyciągnęłam w ciągu dnia....na oko też z 40 włosów, ale nie liczyła, więc może być mniej ale równie dobrze i więcej

Wmawiam sobie, że to okres przejściowy podczas stosowania Loxonu. Minął już 2-gi tydzień od kiedy zaczęłam go używać...zaczęło się linienie...jak w ulotce ;)

sobota, 22 września 2012

idzie zima, brrr...


Wychodząc w czwartek rano do pracy pierwsze co mnie uderzyło, to siarczyste zimno! Jeszcze na dobre nie ma jesieni, a już takie chłodne poranki. Od razu przypomniał mi się przyjaciel z mojego dzieciństwa.
 Za dzieciaka oboje mieliśmy długie włosy, z tym, że z czasem jego bujna czupryna zmieniła się w szybko postępującą łysinę. Pewnego dnia spotkał moją mamę i przekazał jej taką oto życiową mądrość ;) :
-wie Pani dlaczego jestem łysy? Bo jak byłem młody to biegałem po mrozie z mokrą głową i mi wszystkie włosy wypadły
Mówiąc to śmiał się, ale…faktycznie wychodząc z mokrą głową na mróz można przemrozić mieszki.
Ja jestem strasznym zmarzluchem. Pierwszy powiew zimnego powietrza i ja już się chowam pod czapką. Tak było i tym razem. Po powrocie do domu, pierwsze co zrobiłam to odgrzebałam zimowe ciuchy.
Kiedyś uwielbiałam zimę, niestety teraz jest ona dla mnie uciążliwa.
-grzanie, wszędzie grzanie, grzanie w domu, grzanie w tramwajach…ok, to był żart, grzanie w pracy. Moja skóra tego nie znosi! Czasami nie wiem co jest dla niej gorsze, czy te wszystkie sztuczne dogrzewacze, czy słońce w lato.
Najbardziej dla mnie jest jednak uciążliwe w zimie mycie włosów. O ile wieczorem to nie problem, tak rano to jest dramat. Nie suszę włosów suszarką, ale jak ich nie suszę to schną mi tak ok. 3-4 godzin. Więc mam dwa wyjścia:
- albo myć co 2 dni, i zawsze wieczorem, a nie zawsze jestem w stanie 2 dni wytrzymać
- suszyć suszarką, co zajmuje też dużo czasu i nigdy nie są dosuszone do końca. I co bardzo istotne: suszarkom mówię stanowcze NIE.
Ot taki dylemat. 


piątek, 21 września 2012

Podsumowanie tygodnia


  • -zwiększone linienie włosów
  • -zwiększone przetłuszczanie włosów
  • -mocno przesuszona skóra na ciele (pewnie nie ma  to związku z włosami, ale jest to na tyle irytujące, że o tym wspomnę)




nie wiem czy to skutek uboczny Loxonu, czy szamponu (od kilku dni stosuję inny szampon), albo częstszego mycia włosów, ponieważ przerzuciłam się na mycie co 1-1,5 dnia. Fakt pozostaje faktem: włosów sypie się więcej.

środa, 19 września 2012

Trycholog - moja wizyta


Prawie 2 miesiące temu byłam u trychologa. O badaniu usłyszałam całkowicie przypadkowo,  przez radiowęzeł w przychodni w której jestem zarejestrowana. Ponieważ, nic wcześniej o takim badaniu nie słyszałam, w pierwszej kolejności postanowiłam zapytać wujka Google, co ma na ten temat do powiedzenia. Niestety to czego się doszukałam nie rokowało najlepiej. Ot badanie przeprowadzane najczęściej przez osoby po kursach trwających raptem kilka tygodni, nie mających bardzo często nic wspólnego z medycyną. Jedyne czego się mogłam dowiedzieć, to jaka jest przyczyna mojego wypadania włosów, ponieważ leczenia brak. W ofercie tylko zabiegi kosmetyczne wykonywane w gabinecie lub samodzielnie w domu. Niestety bardzo drogie.

Akurat byłam tuż przed urlopem, w trakcie ciągnącego się już miesiąc przeziębienia, osłabiona, schorowana, w trakcie okresu (u mnie zawsze baaaardzo ciężkiego) i kilku jeszcze pomniejszych dolegliwości. Ogólnie ledwo żywa + garść włosów w sitku w czasie każdego mycia. Dół maksymalny. Koniecznie chciałam COŚ zrobić

Zadzwoniłam i umówiłam się. Konsultacja 70,00zł.

Przyniosłam ze sobą wszystkie badania jakie miałam(morfologia, tarczyca, hormony). Pani, bardzo młoda zresztą, więc bez dużej praktyki, przejrzała je i na pierwszy rzut uznała, że wszystko porządku. Wypytała mnie dokładnie o moje życie, jaki tryb prowadzę, stresy, miesiączki, dietę, rodzinę. Ogólnie o wszystko co może mieć znaczenie. Obejrzała głowę i zawyrokowała:
-ma Pani kilka rodzajów łysienia: androgenowe i talogenowe
Moja reakcja: extra! I co jeszcze? Dermatolog powiedziała, że mam łojotok! Co jest grane?
-nie ma Pani łojotoku, gdyby miała Pani łojotok, to miałaby Pani kropelki łoju już na włosach, a ich nie ma
Zbaraniałam. Chciałam przeciągnąć ja na wersje dermatologa, uznałam, że to wariant korzystniejszy, ale się nie dała. Odbijała każdy mój argument. A częste przetłuszczanie się włosów, podciągnęła pod łysienie androgenowe, któremu ono towarzyszy.

Kolejnym etapem, czyli gwoździem programu było oglądanie skóry głowy przy pomocy kamerki, która powiększała obraz 200krotnie (albo coś koło tego). Moim oczom ukazał się straszny widok. Jak las z którego wykarczowano drzewa, a te które zostały, zalał kwaśny deszcz. Biedne, liche, cienkie. Mieszki zminiaturyzowane. Nowe włoski jeśli się gdzieś pojawiły to wręcz bez koloru. Wyrastało tylko po jednym włosie z mieszka. Jedyne co było pozytywne, to widoczne puste mieszki, uśpione. Czyli jest nadzieja! Trzeba je tylko pobudzić.

Pani przesmarowała mi skórę głowy takim preparatem Orising  (dla zainteresowanych: http://www.orising.pl/  ), który oczyścił mi skórę głowy. Strasznie fajny preparat, dzięki niemu zobaczyłam ukrwienie skóry które z przodu mam niestety niewidoczne.

Kuracja miała polegać właśnie na stosowaniu tego preparatu (coś w rodzaju peelingu enzymatycznego), szamponu i jakiegoś lotionu. Niestety ich koszt był nieziemski! Całość kuracji na około miesiąc wychodziła w granicach 600,00zł. Zamiennik do tych produktów Gestil Care http://www.gestilcare.com/#/HOME też nie przedstawiał się za korzystnie, ok. 350,00zł miesięcznie.

To czego jestem pewna, to tego że Pani Trycholog nie była naciągaczem, czego się obawiałam. Przedstawiła mi swój punkt widzenia, od początku przyjęła postawę, że sama powinnam świadomie zadecydować czy chcę się podjąć takiego sposobu walki z wypadającymi włosami. Na pytanie o alternatywę, opowiedziała: Loxon.

Nie poszłam do niej więcej. Bałam się, że stracę czas, który jednak jest cenny, podejmując się złego leczenia. Nie przekonała mnie, a może bardziej nie przekonało mnie to, że nie ma za dużo opinii na temat tego sposobu walki z wypadającymi włosami. Gdyby był taki skuteczny, to czy nie zawojowałby już rynku?


wtorek, 18 września 2012

DOPADŁO!

Dzisiaj jest ten jeden z cięższych dni.
U mnie przychodzi to tak falami. Z reguły wtedy jak mam za dużo wolnego czasu (czyt. weekend), albo jak mi się nagromadzi na raz za dużo problemów. Dzisiaj doszedł wariant nr. 3: totalne przemęczenie. Wczoraj 12h w pracy i maksymalne wymóżdżenie. Dzisiaj to samo, plus stres, żeby wszystko zdążyć na czas, pospiech, spotkanie z klientami. Padam na twarz. Jestem tak zmęczona, że nawet nie mam siły iść spać. Na łóżku wylegują się ubrania które zostały tam po porannym pośpiechu. Dla mnie miejsca brak.

Umyłam włosy...zapchałam sitko...i mnie DOPADŁO. A jak DOPADNIE to koniec!

A na dobranoc mój chaos! Nie są uczesane, przedziałek nie wydzielony, ale stan rzeczywisty ukazany jak na dłoni (foto sprzed paru dni).



niedziela, 16 września 2012

Diagnozowanie przyczyny wypadania włosów cz.2


W diagnozowaniu przyczyny wypadania włosów pomocne oprócz badań krwi są również badania obrazowe włosów i skóry głowy:
-trichoskopia – komputerowe badanie włosów i powierzchni skóry głowy
-trichogram - mikroskopowe badanie korzeni włosa

Trichoskopia, jest badaniem bezbolesnym. Badanie wykonuje dermatolog lub co jest teraz coraz częstsze – trycholog, przy pomocy mikrokamerki, która w około 200stu krotnym powiększeniu pokazuje skórę głowy. Obraz jest widoczny na monitorze, więc może go zobaczyć również osoba badana. Diagnozie poddawana jest górna część mieszka włosowego, łodyga włosa oraz naczynia krwionośne mikrokrążenia.
Na podstawie tego badania można określić stan skóry głowy ,oraz wiele cech charakterystycznych dla danego typu łysienia, np. miniaturyzacja mieszka włosowego.

Trichogram, badanie bardziej odczuwalne od wyżej wspomnianego, ponieważ polega na wyrwaniu ok. 100 włosów, z kilku miejsc, w celu poddania badaniu ich korzeni. Dzięki temu badaniu można określić dynamikę choroby oraz typ wypadania włosów. Trichogram określa stosunek procentowy włosów w poszczególnych fazach wzrostu.

I jak jesteśmy już przy tym temacie, zapewne większość z was które borykacie się z problemem wypadających włosów znacie fazy wzrostu włosa. Prawidłowy ich stosunek powinien wynosić:
-anagen – faza wzrostu, która trwa od 4 do 8 tygodni, a na głowie  od 2 do 6 lat. W tej fazie powinno być ok. 85% włosów.
-katagen - faza przejściowa, która trwa od kilku dni do 2 tygodni, w której znajduje się ok. 1% włosów
-talogen - faza spoczynku, nowy włos już rośnie i wypycha stary. Faza ta trwa ok. 2 do 3 miesięcy. Znajduje się w niej ok. 14% włosów.

Znalazłam źródła które podają np. inne proporcje: anagen od 66 do 96%, katagen ok. 6%, a  talogen od 2 do 18%.

źródło:
-me /Mastiff/
-internet (niestety mam niepełne notatki)
http://www.klinika-urody.eu
http://abclysienie.pl



piątek, 14 września 2012

Podsumowanie tygodnia


  • Obwód włosów-pomiar włosów ściągnięty przez koleżankę-6,5cm(źle!)
  • Loxon-efekty-wzmożone przetłuszczanie włosów
  • Wypadanie włosów-nadal konsekwentnie nie liczę, ale wydaje mi się, że nic się w tym temacie nie zmienia, ponad 100tka dziennie

środa, 12 września 2012

Diagnozowanie przyczyny wypadania włosów


Są badania które pomagają określić jaki mamy typ łysienia. Wiadomo, że jest to istotne, aby dobrać odpowiednią kurację. Na początek badania krwi.

BADANIA LABORATORYJNE
(informacje zebrane z różnych źródeł)

1) Badania ogólne:
- morfologia
- OB
- ferrytyna (badając poziom ferrytyny dowiemy się jaki jest faktyczny stan poziomu żelaza w organizmie, ponieważ pokazuje ono czy żelazo jest magazynowane w organizmie )
- poziom żelaza, miedzi, cynku
- witamina B12


2) Badania tarczycy:
- TSH
- ft3 i ft4
(określenie niedoczynności lub nadczynności tarczycy)
- anty TPO (P/ciała przeciw peroksydazie tarczycowej)
- anty TG (P/ciała tyreoglobulinowe)
( ich poziom wyklucza bądź potwierdza chorobę Hashimoto)
- USG tarczycy

3)  Immunochemia:
ja słyszałam od ginekologa, że między 3 a 5 dniem cyklu bada się poziom hormonów, ale słyszałam też, że może to byc3, 7 lub 8 dzień. Myślę, że to powinien określić najlepiej lekarz zlecający badanie.
Mój ginekolog twierdził, że najważniejsze jest określić poziom:
-estradiol
-testosteron
a)wolny testosteron
b)testosteron całkowity (między 19 a 21 dniem cyklu)
-DHEA-S04 (siarczan dehydroepiandrosteronu)
w następnej kolejności:
-lutropina (LH)
-prolaktyna (PRL)
-progesteron (PRG)
-folitropina (FSH)
-androstendion
-17OH progesteron
-SHGB (globulina wiążąca hormony)
-test OGTT (potwierdzenie lub wykluczenie insulinoodporności)
-kortyzol

Zapewne można by tych badań wypisywać i wypisywać, ale te które wymieniłam powyżej przewijały się najczęściej w artykułach które czytałam, forach na które zaglądam, a także wspominali o nich lekarze.
Mam nadzieję, że komuś to pomoże. Jeśli ktoś chciałby coś dodać, będę bardzo wdzięczna za każdą uwagę J


poniedziałek, 10 września 2012

Loxon-owo

Dziś minął 3 dzień wcierania Loxonu.Moje odczucia odnośnie specyfiku:
-jedno, ale znaczące: NIEMIŁOSIERNIE PRZETŁUSZCZA WŁOSY!!!
-całej reszty atrakcji opisywanej przez osoby go stosujące, jeszcze nie doświadczyłam, i mam cichą nadzieję, że niektóre Loxonowe przygody mnie ominą.

Myje włosy co 2 dni, więc sumując przyjmuje 4 dawki po 10 "psiknięć". Dzisiaj rano po przebudzeniu miałam włosy znośne, nie były może extremalnie świeże, ale dla mnie akceptowalne. Po nałożeniu Loxonu ( ostatnia, 4ta dawka) w momencie zaczęły zbijać się w stronki. Liczyłam, że do końca dnia przetrwam. Niestety, wieczorem wyglądałam TRAGICZNIE. Jak po 3 dniach nie mycia :(

Na dobranoc wrzucam zdjęcie mojego przedziałka. Na odmianę wersja: "ułożona", włosy dzień po myciu.



niedziela, 9 września 2012

witaminy NOVOPHANE

Wczoraj nabyłam witaminy które polecała mi moja dermatolog: NOVOPHANE.

4 lata temu jak do niej chodziłam polecała  mi MERZ SPECIAL, natomiast od tamtego czasu zmienił się dość znacząco jego skład, na tyle, że przestał być lekiem sprzedawanym w aptece, a stał się suplementem diety. Dużo osób które sobie chwaliło Merz Special,  zauważyło, że nie ma już tak dobrych efektów przy nowym składzie. Od maja do lipca go stosowałam. Niestety faktycznie nie zauważyłam, żadnych efektów.

NOVOPHANE kaspułki,  jest również suplementem diety, nie lekiem. Producent zaleca, stosowanie przynajmniej przez 2 miesiące, 2 razy dziennie po jednej tabletce w trakcie posiłku.








Skład ( w 2 kapsułkach):
- Cystyna - 200mg
- Metionina - 200mg
-Witamina C -  60mg (75%) dziennego spożycia (również w 2 kapsułkach)
-Witamina - 10 mg ET (83%)
-Witanina B5 - 6mg (100%)
-Witamina B6 - 2mg (143%)
-Witamina B2 - 1,6mg (114%)
-Witamina H - 150ug (300%)
-Żelazo 14mg (100%)
-Cynk - 10mg (100%)
-Magnez - 57mg (15%)

Dzisiaj pierwsza dawka. Przyjmowane podczas posiłku nie wywołują mdłości. Dla mnie jest to o tyle istotne, że podczas przyjmowania większości witamin jest mi niedobrze :(

sobota, 8 września 2012

Moja peleryna ;)

W przyszłym tygodniu idę ściąć włosy, niech sobie odpoczną same od siebie. Aktualnie to są takie pióra, że dlugie ładnie nie wyglądają (chociaż porażająco długie jak widać nie są). Przy tym, że jest ich bardzo mało to jeszcze są bardzo cienkie.

Foto:


Zdjęcie mało wyraźne, ale może i dobrze...nie widać nawet na nim, że są takie liche.

A to mój aktualny zestaw myciowo-pielęgnacyjno-leczniczy :)
-do mycia: Emolium na zmianę z La Roche Posay Kerium D.S.
-do wcierania Loxon 2%


piątek, 7 września 2012

I jest: Loxon. Witamin Novophane które wczoraj dermatolog mi poleciła niestety nie udało mi się nabyć. O dziwo nie mieli ich w Super-Pharm.  Przyzwyczaiłam się, że u nich zawsze wszystko dostanę. A tu Ci zaskoczenie. Trudno, po weekendzie zapoluje w innych, bardziej tradycyjnych aptekach.

Rozmawiałam dzisiaj telefonicznie z Panią Dermatolog, i podała mi namiary na lekarza który wykonuje trichogram, czyli mikroskopowe badanie korzeni włosa rosnącego, co ma dać obraz w jakiej fazie są moje włosy i podobno dowiem się dzięki temu jaki jest rodzaj mojego łysienia. Dermatolog uważa, że ostatecznie nic mi to nie da, bo i tak leczenie będzie takie samo bez względu na przyczynę.

Są 3 opinie na temat mojego wypadania włosów(oczywiście nie moje tylko lekarzy, dermatologów, znachorów i innych szarlatanów)
-łysienie talogenowe
-łysienie  które jest wynikiem łojotoku
-łysienie androgenowe
hmmm, to właściwie większość łysień. Ej no chyba nie leczy się ich wszystkich w ten sam sposób!

czwartek, 6 września 2012

Dermatolog - po wizycie

I już jestem po wizycie u dermatologa. W sumie nie wiem czy dowiedziałam się czegoś nowego. Ale po kolei:

Pani doktor mimo, że nie widziała mnie 2 lata doskonale mnie pamiętała, pytanie czy tak jej dałam w kość, czy ma taką dobra pamięć;) Patrząc na mnie uznała, że to łojotok. Czyli dalej podtrzymuje swoją teorię o mojej za mocno przetłuszczającej się skórze głowy. Kiedyś rozmawiałam z nią o mezoterapii. Uznała jednak, że może warto wypróbować Loxon, skoro do tej pory ograniczałam się do jednej butelki i na tym kończyłam kuracje. Tu co ciekawe, nie uważa, że po zaprzestaniu kuracji Loxonem włosy zaczną z powrotem wypadać. Oczywiście zależeć to ma od powodu z którego wypadają włosy ( to jest chyba istotne!). Jeśli Loxon nie zadziała w ciągu najbliższych paru tygodni, to wtedy mezo. Mówi, że to bolesne i nie chce mnie tym niepotrzebne katować. 

Ale stwierdziłam, że muszę z niej wyciągnąć co mi jest! I tu kolejne zaskoczenie: to nie ma znaczenia z jakiego wypadają mi włosy, czy łojotok  czy androgenowe ponieważ, nie ma złotego leku który mnie uleczy z jednej czy drugiej przypadłości, więc bez względu jaka będzie diagnoza, leczenie pozostanie niezmienne. Nie wiem, mimo wszystko mam jakieś opory wewnętrzne, żeby się z tym stwierdzeniem w 100% zgodzić.  Ale ma się dowiedzieć czy w szpitalu u niej mogłabym wykonać trichogram i da mi znać. Ponoć to badanie najpełniej obrazuje z jakiego powodu wypadają włosy.
Wspomniałam jej, że byłam kiedyś na badaniu u trychologa…no nie do końca to poparła, uznała, ze taką kamerką to ciężko coś określić. Ale też nie wypowiadała się negatywnie na ten temat. Tak obeszła TO.

Mimochodem  rzuciła, że można zbadać mnie bardziej szczegółowo pod kątem hormonów, ale to już endokrynolog musiałby mnie poprowadzić. Tyle, że ja już miałam hormony badane, nawet przez nią, i wszystko jest w normie. Nie rozwijała tematu, ja nie pociągnęłam. Chyba powalczę o ten trichogram, może to mi bardziej zobrazuje istotę problemu. Przynajmniej na to liczę.

Loxon i witaminy na włosy. No zobaczymy. Na zakończenie zdjęcie mojego przedziałka.




środa, 5 września 2012

Mezoterpia?


Wczoraj wieczorem zaczęłam zgłębiać wiedzę na temat mezoterapii. Tu odsyłam na Wizaż, jak dla mnie chyba najlepsza kopalnia wiedzy:) W tym miejscu pozdrawiam wszystkie wizażanki :*
Z tego co udało mi się wczoraj "przewertować" wygląda na to, że dość skuteczna metoda. O tyle się nad nią zastanawiam, że miałam ją kiedyś proponowaną przez moją Panią dermatolog. Udaję się do niej w czwartek, i mimo,  że od mojej ostatniej wizyty u niej minęło już chyba 1,5 roku, jak nie więcej, myślę, że może mnie kojarzyć i jak usłyszy, że jednak nie skorzystałam z zabiegu, to mnie na niego wyśle. Kuracja droga, oj naprawdę, ale żeby uratować włosy jestem naprawdę gotowa zrobić wiele. Ostatnio naszła mnie taka refleksja: ludzie mają tyle kompleksów, JA mam tyle kompleksów...ale nigdy nie zdominowały one mojego życia. Jestem niska, trudno, mam mały biust, da się z tym żyć, o reszcie już nie wspominając. Ale tylko moje włosy doprowadziły mnie na skraj rozpaczy :(

wtorek, 4 września 2012

Moja historia

Moja historia z nadmiernym gubieniem włosów zaczęła się jakieś 10 lat temu. Miałam wtedy 17-18 lat. Pewnego dnia po prostu zaczęły lecieć garściami. Podejrzewałam, że to z powodu nagłego spadku wagi. Bardzo duży stres plus 2 tygodnie praktycznie nic nie jedzenia zrobiły swoje. Wtedy też po raz pierwszy obcięłam włosy na krótkie. Wizyta u dermatologa nic nie dała, ale na szczęście też włosy w dużej mierze przestały wypadać. Wtedy wydawało mi się, że i tak malutko ich zostało...

Historia powtórzyła się 4 lata temu. Robiłam dyplom. Nagle z dnia na dzień włosy zaczęły wręcz same się sypać. Do tego to niemiłosierne swędzenie głowy! Myślałam, że oszaleję!!!Trafiłam do dermatologa. Dostałam jakieś magiczne wcierki, coś chyba na bazie sterydów i miałam zostać wyleczona. Niestety tak się nie stało. Ponieważ pani dermatolog uznała, że najprawdopodobniej przyczyną mojego problemu jest zła dieta i niedożywienie (nie przeczę, że mogło tak być) nie bardzo się przejęła moim problemem, sam się rozwiąże. Zmieniłam więc lekarza. Diagnoza: ostre zapalenie skóry głowy. Stąd to okropne swędzenie. Dostałam magiczne wcierki, już nie produkcji własnej, ale apteczne. Pomogło, świąd ustał. Wypadanie włosów niestety nie. Przeszłam kolejne wcierki, magiczne mikstury, tabletki, witaminy. Zero poprawy. W końcu pani dermatolog wysłała mnie do szpitala na kompleksowe badania. Wynik: zdrowa i silna jak tur! Skierowali mnie na mezoterapię...na którą nie poszłam, bo nagle przestały wypadać mi włosy!!!

Pół roku temu moja współlokatorka kupiła siteczko do wanny, uznała, że  będzie to skuteczniejsze niż wsypywanie kreta co tydzień do odpływu. Widok tego białego siteczka pełnego moich kasztanowych włosów był dla mnie piorunujący. Czułam jak mi krew odpływa. Próbowałam sama powalczyć, suplementy, apteczne wcierki. Nic. 

Za kilka dni wizyta u dermatologa. :(