To o czym chciałam napisać kompletnie nie koreluje z dzisiejszą pogodą
za oknem;) Ale przecież to dopiero początek lata:)
Czapki, beretki, kapelusze i chusty. Mowa o nakryciu głowy. Osoby
którym skóra na czubku prześwituje pewnie nie raz boleśnie się przekonały czym
grozi chodzenie bez nakrycia głowy. Ja na szczęście nigdy w pełnym słońcu nie
przebywam, ale nie raz czułam gorący dotyk słońca na skórze. Domyślam się
jednak jakie to musi być uczucie kiedy słońce poparzy skórę głowy, ponieważ
kiedyś „inteligentna” fryzjerka za mocno przygrzała mi suszarką. Chyba przez
pół godziny po powrocie do domu trzymałam głowę pod zimną wodą.
Od zeszłego roku zamieniłam środek transportu z tramwaju na
rower, więc musze większą uwagę zwracać, żeby jednak mieć przy sobie coś czym
mogłabym się osłonić jeśli przyszłoby mi się przemieszczać w środku dnia. Moim
panom (ojcu i bratu), pozabierałam czapki z daszkiem, sama uzbroiłam się w
dodatkowe egzemplarze i w większości to właśnie one mi towarzyszą w wyprawach.
Czasami jednak jest tak, że czapeczka nie pasuje. Niestety okazuje się, że w
innych nakryciach głowy nie wyglądam zbyt korzystnie:
- w kapeluszu wyglądam jak farmer, o ile mi nie spada do połowy twarzy, bo wtedy to w ogóle nie wyglądam
- w chustce jakbym była obłożnie chora
- w kaszkiecie mam zdeformowaną głowę. Wyglądam jakbym miała na końcu szyi zainstalowany wielki trójkąt
Kapeluszy przymierzałam wiele, ale właściwie w każdym
wyglądałam źle. Czapka z daszkiem też nie jest zbytnio twarzowa i tak naprawdę
jako tako wyglądam w jednym modelu. Najczęściej moja głowa w takim nakryciu
jest 3 razy większa i zniekształcona.
Ale trzeba wybrać: kiepski look vs poparzenie skóry.
niestety, ostatecznie wrócił do sklepu. Zostało mi po nim wspomnienie i pamiątkowe zdjęcie;)
moja ulubiona, zwykła czarna z daszkiem, z materiału
kaaaszzzzzkiet! ale zdjęcie old, old. Jeszcze włosy miałam!
a ta czapeczka jest wielofunkcyjna - chroni nie tylko przed słońcem;)
Chronicie skórę głowy przed słońcem, czy raczej nie zwracacie na to uwagi?