piątek, 8 stycznia 2016
Do obejrzenia
Króciutko będzie. Dzisiaj rządziłam się w domu, wiec miałam okazję oglądać w TV. Jeśli ktoś z Was nie miał takiej możliwości, to podaję link:
środa, 6 stycznia 2016
Wizyta u dermatologa
Witam wszystkich w Nowym Roku J Oby był lepszy od
poprzedniego J
Tak jak wspominałam w poprzednim
poście, zaplanowałam zabrać się porządnie za moje włosy i już od początku
stycznia wystartować z lekarzami i badaniami. Po raz kolejny i do znudzenia,
ale może w końcu z jakimś efektem? W
pierwszej kolejności zaplanowałam wizytę u dermatologa. I otóż mogę napisać, że
jestem już po. To była moja pierwsza wizyta u tego Pana doktora, więc nowe,
świeże spojrzenie.
Po krótce: Pan doktor obejrzał mi
skórę głowy ( za co duży plus, że nie stawia diagnozy zza biurka) oraz zrobił
mi test pociągania włosów. Oczywiście
test wypadł pozytywnie co akurat było do przewidzenia, jedyne co mnie zaskoczyło to mała ilość włosów którą
lekarz wyciągnął. Sama jak przejadę ręką po włosach to zostaje mi ich naprawdę sporo.
Tak, włosy mi wypadają.
Nie mam na chwilę obecną śladów
bytności ŁZS, więc wszelakie szampony lecznicze mogę schować głęboko do szafki.
Bardzo dobrze, chociaż tyle. Aczkolwiek jak to Pan doktor powiedział: nie widać
TERAZ, z czego wnioskuję, że jednak ŁZS można na tyle zaleczyć, że może być ono
niewidoczne i nie jest wcale powiedziane, że kiedyś mi się nie pojawi. O ile
oczywiście je mam, bo na chwilę obecną nie można tego stwierdzić. Natomiast
łojotok który mam można podciągnąć gdzieś pod to ŁZS. Strasznie to pomieszane. Ustalaliśmy, że jeśli chodzi o
mycie włosów to na razie mam nie szaleć ze zmianami i jeśli mam coś w miarę sprawdzonego
to na razie to stosować. Oczywiście podał mi jakieś swoje typy, ale u mnie one
się nie sprawdziły, bo już kiedyś je przerabiałam. Chodziło głównie o szampony z siarczkiem selenu.
Pomyślę nad tym, bo faktycznie dawno u mnie nie było żadnego myjadła z
nim w składzie, więc może warto podjąć próbę.
Powiedział, że jest sceptycznie
nastawiony do preparatów witaminowych i uważa, że lepiej stosować każdą z
witamin oddzielnie. Natomiast w jego opinii realnie tylko suplementacja cynkiem
i biotyną przynosi efekty. I tak też dostałam: cynk i biotynę. Do tego żelazo, aczkolwiek
to żelazo trochę bez przekonania. Też uważa jak lekarz ogólny który kiedyś
przeglądał moje wyniki, że ta niska ferrytyna nie koniecznie może być przyczyną,
bo jednak morfologię mam dobrą.
Zapytałam o witaminę D. Też nie
był przekonany, żeby akurat miało to wpływ na włosy. Mówił , że przy wielu
schorzeniach poleca się suplementacje taką czy inną witaminą , ale z reguły
jest to bez znaczenia w samym leczeniu i nie daje żadnych efektów.
No więc jaka diagnoza? Ano wysłał
mnie do endokrynologa, ale to już sama zaplanowałam. Mówi, że jemu to wygląda
na hormonalne. Mi również, ale wolę się
cały czas łudzić, że to jednak jakaś pierdoła którą po prostu wszyscy
przeoczyli. No i dostałam Loxon. Tym razem 5%. Akurat Loxon muszę przemyśleć.
Subskrybuj:
Posty (Atom)