Moja historia z nadmiernym gubieniem włosów zaczęła się jakieś 10
lat temu. Miałam wtedy 17-18 lat. Pewnego dnia po prostu zaczęły lecieć
garściami. Podejrzewałam, że to z powodu nagłego spadku wagi. Bardzo duży stres
plus 2 tygodnie praktycznie nic nie jedzenia zrobiły swoje. Wtedy też po raz
pierwszy obcięłam włosy na krótkie. Wizyta u dermatologa nic nie dała, ale
na szczęście też włosy w dużej mierze przestały wypadać. Wtedy
wydawało mi się, że i tak malutko ich zostało...
Historia powtórzyła się 4 lata temu. Robiłam dyplom. Nagle z dnia
na dzień włosy zaczęły wręcz same się sypać. Do tego to niemiłosierne swędzenie
głowy! Myślałam, że oszaleję!!!Trafiłam do dermatologa. Dostałam jakieś
magiczne wcierki, coś chyba na bazie sterydów i miałam zostać wyleczona.
Niestety tak się nie stało. Ponieważ pani dermatolog uznała, że
najprawdopodobniej przyczyną mojego problemu jest zła dieta i niedożywienie
(nie przeczę, że mogło tak być) nie bardzo się przejęła moim problemem, sam się
rozwiąże. Zmieniłam więc lekarza. Diagnoza: ostre zapalenie skóry głowy. Stąd
to okropne swędzenie. Dostałam magiczne wcierki, już nie produkcji własnej, ale
apteczne. Pomogło, świąd ustał. Wypadanie włosów niestety nie. Przeszłam
kolejne wcierki, magiczne mikstury, tabletki, witaminy. Zero poprawy. W końcu
pani dermatolog wysłała mnie do szpitala na kompleksowe badania.
Wynik: zdrowa i silna jak tur! Skierowali mnie na mezoterapię...na którą nie
poszłam, bo nagle przestały wypadać mi włosy!!!
Pół roku temu moja współlokatorka kupiła siteczko do wanny,
uznała, że będzie to skuteczniejsze niż wsypywanie kreta co tydzień do
odpływu. Widok tego białego siteczka pełnego moich kasztanowych włosów był dla
mnie piorunujący. Czułam jak mi krew odpływa. Próbowałam sama powalczyć,
suplementy, apteczne wcierki. Nic.
Za kilka dni wizyta u dermatologa. :(
ja zdemontowałam siteczko- wolę walić kreta niż widzieć ile faktycznie mi wypada, a czasem siteczko się "obluzuje" (tak samo z siebie) i nie chwyta wszystkich włosów:) i w tedy wypada mi tylko kilka
OdpowiedzUsuńtylko mąż często to siteczko zakłada:/
UsuńNie ukrywam, że miałam traumę przy każdym myciu głowy przez to sitko. I nie uważam je za higieniczne. Nie wiem, jest w nim coś takiego, że mnie brzydzi. Jednak spełnia swoje zadanie, a ja dzięki niemu mam lepsza kontrolę. W sumie chyba wolę wiedzieć, niż się łudzić. Często to właśnie widok tego ile na nim zostało, pozwalał mi szybko stwierdzić która kuracja mi służy, a która nie.
Usuń