sobota, 13 września 2014

2 lata minęły...

Uwierzycie, że nie zauważyłam, że to już 2 lata minęły od momentu kiedy napisałam pierwszy post? Strasznie dużo czasu. Tragedia. I oprócz kilku wzlotów i upadków wiele się nie zmieniło. Nie oszukujmy się: nie toczę już tak zaciekłych wojów jak na początku. Z czasem każdego może dopaść rezygnacja, no bo ileż można? 
I proszę, tylko nie składajcie życzeń z okazji 2gich urodzin bloga, w tym wypadku to nie jest powód do radość.


Czy jeśli przez 14 lat nie udało się rozwiązać problemu to czy jest on w ogóle rozwiązywalny?Wierzę, że w jakimś stopniu tak, a przynajmniej na tyle, że można podratować to co na tej łepetynie zostało. 
Jakieś mądre rady? 
Dużo cierpliwości. Naprawdę trzeba mieć dużo cierpliwości. Jeśli coś ma zadziałać, to zadziała, ale nie od razu. Dlatego nie można się zrażać. 
Wylewanie na siebie co chwilę innej mikstury też nie pomoże. Czasami mniej znaczy więcej. 
Nie panikować. Czy włosy wypadają ci 2 tygodnie, 2 lata czy 20, nie panikuj. Stres nigdy nie pomaga. Chociaż to rozumiem, bo też mi się to zdarza nie mieć ochoty wystawić nosa za drzwi. 
Jeśli ktoś Ci mówi, że to tylko włosy, ciesz się życiem i olej to...to Ty olej jego, bo jeśli to mówi, to znaczy, że nie ma takiego problemu jak Ty. Każdy ma prawo mieć swoje troski i przeżywać je na swój własny sposób. No i nie znam kobiety której jest zupełnie obojętny jej wygląd. Bez względu na wiek. A włosy, to jednak atrybut kobiecości. My nie popadajmy w paranoję, a druga strona niech zrozumie, że dla nas jest to ważne.
Jeśli to czytasz, to znaczy, że trafiłaś tu, bo szukasz pomocy. Pamiętaj, ani ja, ani inna blogerka, ani nawet wujek Google nie damy Ci takiej odpowiedzi jakieś szukasz. Organizm ludzki jest zbyt złożony, dlatego musisz skonsultować się z lekarzem. Nie jest to moja ulubiona nacja, ale bez nich ani rusz. 

Jak ludzie reagują na ten problem?
Ludzie....Cóż. Może zacznijmy od tego, że łysiejąca kobieta to nadal temat tabu. Myślę, że niejedna z was to odczuła słysząc u lekarza: taka Pani uroda. Niby się o tym mówi coraz więcej, ale to jakby na niektóre salony które powinny być najbardziej zainteresowane, nie docierało. To trochę tak jak w polityce: tłum krzyczy swoje,a rząd robi swoje. 
A takie bliższe nam otoczenie? Przyjaciele Cię poklepią po ramieniu, znajomi pokiwają głowami a tacy trochę bardziej Ci obcy, zhaftują Ci się na buty jak to usłyszą. Nie mów o tym osobom które ledwo znasz a już na pewno nie płci przeciwnej! Niestety może to tylko moje złe doświadczenia, ale zdarzyło mi się zobaczyć obrzydzenie na twarzy faceta który widział jak się czesałam. Tyle włosów? Co ty łysiejesz? I TA mina. A już nie wspomnę o nadmiernym owłosieniu, które często nam towarzyszy i które ciężko ukryć. 

Czy zmaganie się z łysieniem czegoś mnie nauczyło? 
Pokory w stosunku do innych ludzi i ich problemów. Kiedy byłam młodsza i widziałam osoby z nadwagą to uważałam, że po prostu dużo jedzą. Nie ogarniałam jak samemu można sobie robić taką krzywdę. Dzisiaj wiem, że częściej niż nam się wydaje nadwaga nie ma nic wspólnego z obżarstwem. Sama często słyszę, że mam problem z włosami, bo jem za mało warzyw, za dużo pracuje, za rzadko podcinam włosy (serio, "podobno" przez to się łysieje;)) za dużo tamtego, za mało siamtego. Zazwyczaj te tyrady wygłaszają ludzie którzy albo nie znają mnie wcale, albo znają krótko. Czy więc to, że teraz więcej pracuję było przyczyną tego, że w wieku 17 lat zaczęłam łysieć? A może to co zrobiłam w wieku 17 lat miało na to wpływ? Dlatego sama staram się nie oceniać innych.

A na koniec małe podsumowanie mojego detoksu cukrowego:) Oczywiście znowu dałam ciała. Mogło być inaczej? A skąd! Wytrzymałam 1,5 tygodnia, a później dopadła mnie chandra. Moja smutna dusza zawołała, że chce jakichś pyszności i koniecznie słodkich. W przypływie nagłego smutku uległam. Tak wiem, nie jestem silna, ale odwołując się do tego co napisałam powyżej: kiedyś jak miałam chandrę przestawałam jeść. Oczywiście uważałam wtedy, że moje wypadające włosy nie mają z tym nic wspólnego. A skądże by! Jak w końcu do mnie dotarło co robię obiecałam sobie, że nigdy więcej głodzenia się. Pisałam o tym już kiedyś, ale pewnie niektórzy z was będą zaskoczeni to czytając. Tak, będąc młodszą (bo teraz jestem już Pani w sile wieku;)) miałam zaburzenia odżywiania, a właściwie takie napady, bo to pojawiało się co jakiś czas. No więc zamiast głodzenia się, kupuję sobie wtedy paczkę ciastek :) Tak zrobiłam też i teraz, tym samym kończąc mój detoks. Zaraz "po ciastkach" rozchorowałam się no i cóż. Aktualnie jadę na antybiotykach. 
Oczywiście nie uważam, żeby to wszystko poszło w las, bo znowu zaczęłam baczniej przyglądać się temu co ląduje na moim talerzu. Jest progres;)

Czego jeszcze nie było? Ach, tak!. Podsumowania Loxonu po 3 miesiącach. Dupa. Dupa wielka i blada. Poprawy zero. To tyle w tym temacie:(

45 komentarzy:

  1. Ach, nawet nie wiesz jak bardzo mi Ciebie szkoda Mastff, gdyż przezywam to samo co ty od około 5 lat ( a co dopiero 14!!!!!!!!!!!! nie mam porównania)Mam 36 lat i włosiska miałam zawsze geste ,godne pozazdroszczenia a teraz ..... mam za to super faceta, który potrafi mnie pocieszyć i mowi ,ze nawet jak będę lysa to i tak będzie mnie kochal ,te słowa bardzo podnosza mnie na duchu.Raz nawet (sorki nie raz)sam proponowal ze ogoli mnie na lyso aby odpedzic wszystkie demony.Nie narzekam na brak pieniędzy ,jesteśmy zamożni ,ale wiem już po tylu latach procz przeszczepu (ha ha ha )nic nie pomoze :).Nigdy nie zdecydowalam się na lokson i po Twoich wpisach jak i innych dziewczyn nie zdecyduje się, gdyż wiem ze to droga do nikad w większości przypadkow niestety.Ja również postawiłam na diete;duzo sałatek ,oliwy ,ciemne pieczywo,maka,woda min.,i takie tam... Musze przyznać ze to mnie uspokaja i mysle co będzie to i tak będzie.Staram się już tak nie zamartwiac, a tym bardziej nie stresować bo mam wielkie predyspozycje ku temu...Trzymaj się, nie jestes sama z tym problemem,kiedys lekarz powiedział mi (ale mnie pocieszyl) ze kobieta w przeciwieństwie do mężczyzny rzadko kiedy wyłysieje calkiem...Wysypiaj się i czasem nie zaluj sobie czegos na chandrę,przeciez nie możemy być masochistkami dla siebie skoro natura i tak nam pozalowala tego czy tamtego.pa pozdrawiam cieplo. :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cudownie jest mieć osobę która jest takim wsparciem. Pomijając włosy nawet, tak w ogóle, życiowo.
      Bardzo fajnie że piszesz tak optymistycznie. To zawsze jest budujące dla innych.
      Powodzenia:-)

      Usuń
  2. Dwa lata - też ostatnio tyle stuknęło mojemu blogowi, więc siedzimy w tym niemal co do dnia tyle samo...

    Mój problem z wypadaniem włosów rozwiązało leczenie tarczycy. Efekty są super. Wypadanie włosów było niemal jedynym objawem u mnie, gdyby nie ten sygnał, długo jeszcze mogłabym być nie leczona na to, tylko na inne schorzenie, które tez okazało się pochodną tej niedoczynności...

    OdpowiedzUsuń
  3. ech u mnie z ŁZS też niedługo będą 2 lata walki. raz lepiej raz gorzej, ale coż pogodziłam się że mam syfny łeb

    OdpowiedzUsuń
  4. ..co do gadania ludzi...mam dobrą koleżankę w pracy, której zwierzyłam się z mojego problemu z wypadaniem włosów, owszem widać, że się zmartwiła (tak mi się wydaje), ale stwierdziła, że dobrze, że to TYLKO włosy, że tyle chorób jest...i, że powinnam obciąć włosy, bo mam za długie i wtedy mi przestaną wypadać. Po czym chciała mi (ale jej przerwałam ) opowiedzieć mi o wspaniałym programie na tlc o łysiejącej młodej dziewczynie. Przerwałam jej, bo nie miałam ochoty tego słuchać, zwłaszcza, że wtedy miałam kryzys... zero wyczucia :/
    Pozdrawiam


    Mój blog:
    http://marzeniaw.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie chcę umniejszać Twojemu problemowi (sama się z nim borykam, więc wiem co czujesz), ale osobiście bardzo chciałabym mieć TYLKO takie choroby. Kilka lat temu zdiagnozowano u mnie jedną z tych chorób, z którymi człowiek męczy się do końca życia. A mimo to uważam, że miałam dużo szczęścia, że przytrafiło mi się to, a nie nowotwór, WZW, toczeń czy jakakolwiek inna choroba, która zniszczyłaby mi życie - a nie tylko włosy czy nawet pewność siebie. I żeby nie było nieporozumień: nie uważam, że łysienie to mały problem. To wielki dramat w porównaniu ze zdrowymi ludźmi, a zarazem zupełna błahostka w porównaniu z prawdziwymi nieszczęściami. A ponieważ stresy czy depresja nie tylko stanowiłyby dla nas kolejny problem, ale wręcz pogarszałyby ten już istniejący, to naprawdę warto czasem zmusić się do porównań z prawdziwymi ludzkimi tragediami. Nic złego nam z tego nie przyjdzie, a coś dobrego jest jak najbardziej możliwe.

      Co do "cudownych porad" to ja jestem na nie już w 100% uodporniona. Ale z programem telewizyjnym to już pojechała po bandzie - taktu to tej pani jednak brakuje.

      Usuń
    2. Kosme, ale wiesz, że to bardziej chodzi o to, żeby nie udawać że problemu nie ma. Bo większość z nas podchodzi do tego wszystkiego jednak bardzo racjonalnie. To tylko jest odbiór taki jak się czyta pojedynczą wypowiedź. A co do programu: czy brak wyczucia? Zależy jak bliska koleżanka. Ja na ogół nie odbieram źle tego jak ktoś chce mi pomóc, bo tak trzeba to traktować, jako chęć pomocy. Marzenia, ja zajrzałam do Ciebie i widzę, że mezo stosujesz. Mam net tylko w telefonie dzisiaj, ale jutro jak będę mieć chwilkę to skrobne do Ciebie bo jestem ciekawa co i jak:-)

      Usuń
    3. Kosme, nie umniejszasz, bo dobrze zdaje sobie sprawę z tego, że mój problem w porównaniu do osób, które chorują na ciężkie choroby jest błahostką i wcale się nie dziwię! W tamtej sytuacji , gdzie miałam potrzebę wyżalenia się, usłyszałam w skrócie, że przejmuje się głupotami. Dlatego właśnie od tamtego czasu rozmawiam o moim problemie tylko z moim J. w którym mam duże wsparcie.
      Mastiff, koleżanka bliska, bardzo się lubimy, jednak w tej kwestii nie mam od z jej strony zrozumienia. Niestety w tym przypadku punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, bo ona ma bardzo gęste włosy, które myje raz w tygodniu (nie może się nadziwić, że ja muszę codziennie?!) i nie sądzę, żeby mnie zrozumiała w tej kwestii...
      Mastiff zapraszam, chętnie odpowiem :)


      Mój blog:
      http://marzeniaw.blogspot.com/

      Usuń
  5. Cześć, Mastiff! Dopiero niedawno natrafiłam na Twojego bloga, przez przypadek, bo szukałam czegoś o brwiach. jak zobaczyłam Twoje z jednego postu - MAM IDENTYCZNE! w tym samym miejscu, po tej samej stronie twarzy przerzedzenia! :O Zanim wniknę w lekturę Twoich postów, a pewnie trochę to zajmie, chciałam zapytać czy sobie jakoś z tym problemem poradziłaś.. mam niedoczynność tarczycy i hashi, zaczęło się to dobre 6 lat temu.. z włosów została mi 1/3 i od jakiegoś czasu (może roku? ciężko powiedzieć, bo w tym zagonieniu nie ma czasu na obserwowanie samej siebie) zauważyłam, że brwi mi w tym samym miejscu, co Tobie, przerzedziły się i wcale nie odrastają. :(
    Czy możesz coś doradzić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, same zarosly trochę. Poprawilo sie jak ograniczylam nabiał. Nie robią mi się już syfy w tych miejscach. Tylko że ja mam naprawdę duże brwi więc jak je trochę podmaluje to i tak są na pół twarzy;-) nie wychodzą też tak jak kiedyś. Ostatnio wprowadziłem jakieś serki i już mam w brwiach kilka okazów, więc to jest jedyne co mi przychodzi do głowy: ograniczenie nabiału

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. Jesteś kochana! :)

      Usuń
    3. Olej rycynowy. Mnie po nim bardzo zgęstniały rzęsy i te, które zazwyczaj nie są długie, przy wewnętrznym kąciku oka, urosły prawie takie długie jak na środku powieki. Długo stosowałam olej, parę miesięcy, ale warto. Brwi też czasami pocierałam, bo zdarzało mi się, że wypadły mi w jednym miejscu 3 włoski i była widoczna dziurka. Szybko zarastało. Na włosy niestety olej rycynowy tak nie zadziałał, ale na włosy trudniej go stosować.

      Usuń
  6. Ja walczę z wypadaniem już 5,5 roku. Też nie znalazłam przyczyny.

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim razie, nie skladam Ci zyczen z okazji rocznicy bloga, zycze natomiast wytrwalosci i sily do dalszej walki ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tyle się na[isałam, a wiadomości brak :( Zaczynam od początku...

    Czytam, że nie chcesz życzeń ale Tobie należy się duży tort za to co dla nas robisz :)
    I dodam, że Anonimowej od "super faceta" bardzo zazdroszczę :) czy ten Super Facet nie ma brata? A najlepiej dwóch bo Autorce bloga pewnie też by się taki przydał :)
    Ostatnio poznałam pewnego chłopaka z Ukrainy. Na pytania typu: jakie kobiety lubisz, odpowiada, że najwazniejsze jest by miała dobre serce. Zawsze tak odpowiada. A na moje rozpaczanie na temat stanu moich włosów, mówi, że jak totalnie wyłysieję to kupi mi perukę :)
    Znowu duzo pisze, przejdę do konkretów :)
    W kwietniu byłam w Szpitana Banacha na oddziale endokrynologii. Diagnoza:PCOS. Zalecenia: brak. Pani Doktor kazała schudnąć i tyle. Miesiąc temu posząłm do mojej ginekolog, pokazałam Jej wyniki badań i wypis ze sz[itala a Ona stwierdziła, ze Jej zdaniem to nie PCOS a nadnercza. A w tym tygodniu byłam z moim podopiecznym u endokrynologa w Szpitalu Bielańskim. Leczy się tam i miał kontrolną wizytę. Nieśmiało spytałam, czy moge pokazać Jej moje wyniki badań i wypis zs szpitala. Zgodziła się i tez stwierdziła, że to nadnercza. Wskazała jakie badania powinnam teraz zrobić i poleciła profesor Słowińską- Srzednicką. Mało nie bierze, ale musze wykombinować i uzbierać kwotę. Może z nieba spadną :)
    Jestem wściekął na doktoreczkę z Banacha! Kurcze, przeciez my im ufamy! Bliscy doradzają bym złożyła na Nią skargę, ale myślę, że to nic nie da, w końcu żyję :) Ale jak już będę miała jakieś konkrety w ręku to pójde do Niej i na pewno mnie zapamięta :)
    No dobrze, to tyle :)
    A Ty, Kochana nie zadręczaj się, za duzo smutku w tym wszystkim. I pamiętaj- jesteśmy piękne, a przede wszystkim- mamy dobre serca :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja droga, to ja mam i nie mam insulinooporności i mam i nie mam PCOS, no i mam i nie mam ŁZS. Nie dogonisz ich:) Co jeden to inna diagnoza. Dzisiaj byłam na kontroli u lekarza, okazało się, że mam jeszcze tydzień siedzieć w domu. Chyba tam umrę! Bez kompa, netu i telewizora, radia! Zostaje mi czytanie książek cały dzień:/ Ale to nie o tym miałam pisać: w poczekalni siedziała starsza Pani i powiedziała do mnie, że całe życie nie brała leków i była zdrowa. Niedawno poszło do lekarza, bo dostała jakiegoś uczulenia pod okiem, ale na wejściu do gabinetu zaczęła nagle kasłać. Mówi, że nie wie dlaczego, zakrztusiła się? Wentylacja? Nie mogła się opanować. Lekarka się zdenerwowała (lekarz się zdenerwował, że pacjent kaszle) i przepisała jej leki na uczulenie pod okiem a antybiotyk i syrop na kaszel. Kobietka powiedziała, że się prawie przekręciła, dostała palpitacji serca i przez kilka godzin nie mogła podnieść się z podłogi! Jak w końcu dotarła do lekarza, to ten się za głowę złapał, że przepisano jej tak silne leki. Ale pytanie: czy antybiotyki i silne leki przepisuje się dlatego, że ktoś się najprawdopodobniej zakrztusił?
      Brata tegoż cudownego mężczyzny Anonimka oczywiście przygarnę:)

      Nie ma smutku, no naprawdę to tak nie jest:) To jest tylko takie wrażenie, bo piszę tylko o włosach, ale też nie chcę pisać o innych rzecz. Nie sądzę, żeby kogokolwiek obchodziło moje prywatne życie, no i sama nie wiem, czy chciałabym się aż tak uzewnętrzniać. No i to tak wygląda jakbym tylko i wyłącznie żyła tematem włosów. Teraz to ja żyję tym, jak to zrobić, żeby zarobić;) I tym, że moje wymarzone M okazało się, że nie jest takie cudowne i mnie to mierzi strasznie, więc dla mnie chwilowo to np. jest mocno na tapecie, a nie włosy.

      Mi czasami też nie od razu zatwierdza tekst. Jak napiszesz, to zaznacz go i skopiuj. Jak opublikujesz, to wtedy bloger dopiero Cie loguje tak naprawdę, ale tekstu który napisałaś nie pokazuje, dlatego Ty już skopiowany tekst wklejasz i publikujesz jeszcze raz i jest już wtedy git.

      Usuń
    2. Witaj :)
      Już gdzieś pisałam, że przez tak naprawdę dopiero teraz mam jakiś bliższy kontakt ze służbą zdrowia i nadal daje się zaskakiwać, oczywiście negatywnie....
      Czytam, że od 3 miesięcu uzywasz Loxon....to tak jak ja. Na razie efektów brak, ale jestem pełna nadziei :)
      Moje włosy juz troche odrosły, moge związać je w kucyk i wtedy nic nie widać. Gorzej jak rozpuszczę...
      A z tym wymarzonym M to tak jest..Moje nie jest wymarzone, wymarzone to takie nad morzem. Ale bardzo się cieszę, że w ogóle mam to moje M :)
      Trzymaj się :)

      Usuń
    3. I jeszcze chciałąm coś napisać.....zastanawiam się nad używaniem Loxonu ponieważ zauważyłam, że pojawia mi sie nadmierne owłosienie, głównie na rękach, wręcz na dłoniach i szyi. A tak właściwie to już cała jestem owłosniona.....tylko nie na głowie. No i tak się zastanawiam co sie stanie jak zaprzestane uzywania Loxonu....owłosienie w magiczny sposób samo zniknie? Jak tak dalej pójdzie to w Wigilię ja zostanę Świętym Mikołajem....

      Usuń
    4. Mi zaszło po jakimś czasie przy pierwszym podejściu do Loxonu. Uzywasz, ale owłosienie po jakimś czasie znika, po odstawieniu tak samo.

      Usuń
    5. To dobrze :) I jeszcze mam małe pytanko: Ty w jakich miejscach u siebie zauważyłaś zwiększone owłosienie?

      Usuń
    6. Pod nosem;-) inne części ciała które mogły obrosnąć bardziej depiluje. Ogólnie zwiększyło mi się owłosienie na ciele w przeciągu lat, ale czy teraz wzmógł to Lox nie jestem w stanie stwierdzić

      Usuń
    7. Mnie przeraza ta moja broda. Chciałam byc elfikiem a nie Świętym Mikołajem :) A poza tym nogi, brzuch, ręce......ech, tak naprawdę to chyba wszędzie :)

      Usuń
  9. Twój wpis sprawił, że polały się łzy... moje łzy. Ja męczę się z wypadającymi, garściami wypadającymi włosami od dwóch lat (ok, od prawie dwóch lat). Mam 24 lata (w styczniu 25) i nigdy wcześniej nie miałam z tym problemu. Wręcz przeciwnie zawsze miałam gęste i grube włosy (wiem, wszyscy tak mówią, ale ja naprawdę tak miałam, gdybym mogła to pokazałabym zdjęcia i wszyscy ci, którzy myślą, że mają gęste i grube włosy od razu zmieniliby zdanie - dobra musiałam to napisać ku pokrzepieniu własnego serca). Zawsze myślałam, że problem z nimi nigdy nie będzie mnie dotyczył (mama, babcia wciąż mają włosy), choć czasami były dla mnie przekleństwem. Czarne, ciężkie, napuszone nie było szans na ich okiełznanie. Teraz bym dała wszystko żeby wróciły na swoje miejsce. Dwa lata temu zgłosiłam się do lekarza, podejrzewano PCOS - co wykluczono ostatecznie, ale w rozpoznaniu napisano 'obwodowa nadwrażliwość na androgeny.' "No pięknie." pomyślałam czyli nic nie da się zrobić. Z tym, że trądzik młodzieńczy miałam okropny swego czasu, leczyłam się izotekiem, w czasach kiedy trzeba go było sprowadzać z Niemiec, owłosienie na ciele też ponadprzeciętne, ale tak było zawsze, a włosy na głowie były sobie piękne mimo to. Czułam się coraz gorzej i gorzej, psychicznie, fizycznie. Badania i... niedoczynność tarczycy. "Świetnie." Pomyślałam. Teraz jak na to patrzę to zawsze miałam objawy choroby tarczycy już jako nastolatka, tylko nie wszystkie na raz i nie tak uciążliwe. Chyba wszyscy tak mają, że najbardziej namacalnym objawem tego, że coś się z nami dzieje jest dywan włosów w wannie. Bez mała 3000 włosów przy myciu. Nie. Nie pomyliłam się o jedno zero. Jeden jedyny raz postanowiłam spróbować je przeliczyć, gdy doszłam do 500, i zobaczyłam, że jest jeszcze przede mną kłąb włosów kilkakrotnie większy niż te policzone, przestałam. Płakałam jak oszalała, bo przecież każde dotknięcie głowy dłonią kończyło się wyciągnięciem kolejnej garści. Od roku biorę leki na tarczycę. (cdn)

    OdpowiedzUsuń
  10. (con) Zaczęłam je brać razem ze spironolem. Była poprawa owszem, włosy wypadały, ale nie tak dramatycznie, samopoczucie też się poprawiło. Ale ja się okazało na chwilę. Nie potrafię określić czy to była zasługa spironolu czy euthyroxu. Wiem tylko, że gdy zaczęłam się znowu źle czuć (przez tarczycę), włosy znowu zaczęły bardziej wypadać, pomimo spironolu (nie wiem, może miałam za małą dawkę, a może on w ogóle, nie miał na to wpływu). Od półtora miesiąca go nie biorę, i nie widzę żadnej różnicy. Jutro idę do endokrynologa, okropnie się czuję, a wynik TSH najlepszy jaki kiedykolwiek miałam, nie uwierzy mi, że coś mi dolega. A i dermatolodzy przecież, ech dermatolodzy... trichagram wyszedł mi w normie, trichoskopia nic nie wykazała. Według nich nie mam klinicznego obrazu FPHL, więc zostawiają mnie z niczym. Dla nich włosy wyglądają normalnie (WHAT?!?!?!). I to prawda mimo to, że okropnie mi włosy lecą (z całej głowy, powinnam zaznaczyć), od tak długiego czasu to nie mogę stwierdzić, że mam widoczne przerzedzenia. Tzn. ja oczywiście widzę, że nie są gęste, jest ich malutko, widać dużo więcej skalpu, zmieniły też swoją strukturę, nie kręcą się, są matowe, suche i cienkie, ale chyba jeszcze nie jest to tak widoczne dla osób postronnych. Ale to także nie zmienia faktu, że już całkiem niedługo może mi się zrobić łysy placek na środku głowy, a wtedy już będzie za późno. Długo wcześniej zanim zaczęły mi włosy wypadać, zaczęły mi siwieć (pierwsze siwe pojedyncze włosy miała już w wielu 15 lat, w wieku 20 farbowałam, tylko dlatego właśnie by zakryć siwiznę), teraz wiem, że to jeden z objawów niedoczynności tarczycy (przedwczesne siwienie) jak i wypadanie brwi (z całej powierzchni u mnie) i m.in. wypadanie włosów łonowych, które u mnie występują także od dwóch lat. Tak naprawdę to niby walczę o te włosy i w sumie lepsze życie, ale już się poddałam. Wiem, że na lekarzy nie ma co liczyć. Niestety, ale tak jest. Spojrzą na jakiś tam wynik, w normie, to spadaj kobieto, co z tego, że nie możesz wstać z łóżka... Ja już nie mam siły, ani pieniędzy, ani wiary. Poważnie myślę o ich zgoleniu. Nie dlatego, że nie mam już jak ukrywać łysych miejsc, ponieważ jeszcze takich nie mam, ale dlatego, że nie mogę patrzeć jak wszędzie leżą, no i panicznie boję się ich myć i dotykać i podnosić głowę z poduszki. Jest ich wszędzie pełno... Życzę wam wszystkim, rychłego powrotu do zdrowia. Cokolwiek wam dolega. I sobie też życzę. Zgryzota i niedoczynność tarczycy zrobiły ze mnie starą babcię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anonimku, dużo w Tobie smutku. Niedoczynność potrafi dać w kość, wiem od znajomych które też mają ten problem. Ale znam osobe ktorej się niektóre objawy, jak wypadanie włosów pojawiło dopiero od momentu leczenia. Nie mam za ddużej wiedzy ani tym bardziej doświadczenia w tym temacie, ale słyszałam, że tak może być.
      Nie poddawaj się. Jeśli przy takiej ilości wypadajcych włosów nie masz przeswitów to znaczy że one odrastają.
      Oczywiście niedoczynnosci bardzo współczuję, u każdego widzę objawia się różnie. Trzymam kciuki za Ciebie, oby było lepiej. Nie wiem czy trzymasz się jednego lekarza? Czasami też warto skonsultować się z kimś innym.

      Usuń
    2. Dziewczyny! Ja walcze w wypadaniem juz kilka dobrych lat, tarczyca, Hashimoto, stres - pokazały jakie robią spustoszenie .... Na głowie :( czytałam bardzo dużo artykułów, robiłam badania.... I jak narazie.... Bo boję się zapeszać.... Odzyskałam wiarę w to ze bede miała troszkę gęstsze włosy ( bo prześwity miałam straszneee, zakola a czubem głowy prawie goly- tragedia). Codziennie wcierki z kozieradki! na noc, wcześniej masaż skalpu i potem wcieralam, długo długo. Rano zmywalam. Widzę efekty! Włosy rosną, przestały wypadać, jest bomba!

      Usuń
    3. Kozieradka to tak 50/50 u jednych działa super a u innych pogarsza. Tak było u mnie. Napisz proszę jaką mieszankę przygotowujesz i po jakim czasie zauważyłaś efekty? :)

      Usuń
  11. Nie odstawiaj tylko loxonu, 3 miesiące to za mało u niektórych na efekt... ja dopiero 4, a dopiero cosik tam zaczyna się dziać. To kwestia indywidualna... Trza cierpliwości.... też super efektów się nie spodziewam, ale wcieram cierpliwie, żebym potem sobie nie mogła zarzucić, że nic nie robiłam. Mam w planie wytrzymać rok, jak to w ulotce, że to czas na uzyskanie "max efektu" :) zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odstawiłam jeszcze dlatego właśnie, bo ktoś mi napisał, że za drugim razem może zaskoczyć później, ale gdyby nie ten wpis to tak, już bym odstawiła. A ten max efekt to znaczy, że po roku nie uzyskasz więcej niż do tej pory. Teoretycznie jeśli nie ma efektu po 2 miesiącach to trzeba odstawić. No ale wiadomo, że co przypadek to inaczej, chociażby Tu, dopiero po 4 miesiącach. Na razie wcieram :-) również zdrówka:-)

      Usuń
    2. Ja dziś obejrzałam włosy mamy - mamy identyczną linię, z zakolami, i też ma przerzedzoną linię czołową... poza tym nie jest najgorzej. Więc mam cichutką nadzieję, że ja też tak pozostanę :) Chociaż ja mam hiperandrogenizm, ona nie. Chociaż dopatrywałabym się delikatnego... Czyli jednak będzie coś "rodzinnie"... Ech, nie daj się kryzysowi; ja jestem PO /przynajmniej mam taką nadzieję.../

      Usuń
  12. Witaj. Jakiś czas temu pytałam Cię czy stosowałaś moze Zoxiderm bo przepisała mi go dermatolog i szukałam inf. na temat tego produktu. I jeśli szukasz dobrego "narzędzia" do walki z ŁZS to mogę ten produkt szczerze polecić. Krostki które miałam przez to nieszczęsne ŁZS po kilku zastosowaniach zniknęły, skóra już nie swędzi i jest odświeżona. Co prawda włosy jak wypadały, tak wypadają, ale chociaz nie mam problemów ze skórą. Wiem, że to morze brzmi jak reklama produktu hehe :D ale przyjrzyj się temu produktowi, kosztuje nie całe 30zł a u mnie zdziałał cuda.

    OdpowiedzUsuń
  13. hej;) stosowałaś może Laticort 0,1% na skóre głowy przy ŁZS? Masz o nim jakieś zdanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na samym początku, czyli 6 lat temu. Pamiętam, że lekarka nie postawiła diagnozy, więc wtedy nie wiedziałam na co mnie leczy. Nie widziałam poprawy i zmienilam lekarza. Następna też mnie leczyła sterydami tylko innymi. Jak bym wtedy wiedziała to co wiem teraz to leczenie nie trwało by 2 lata. Moja rada: ostrożnie ze sterydami, skóra się do nich przyzwyczaja, może dojść też do posterydowego zapalenia skóry. Nie dłużej i nie częściej niż zaleci lekarz.

      Usuń
  14. Kochana, działania loxonu nie można ocenić po 3 miesiącach stosowania, daj mu jeszcze czas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już stosowałam Loxon i było dokładnie jak w ulotce. Zatrzymanie wypadania nastąpiło po niecałych 2 miesiącach. Nie mówię o odroscie, bo na to potrzeba dużo więcej czasu. Jeśli trzymać się tego co pisze w ulotce, to jeśli efektu nie ma po 2 miesiącach to znaczy, że on nie działa.

      Usuń
  15. Hej,

    Borykam sie z identycznym problemem co Ty. Nie bede sie rozpisywac w mojej historii, chcialam Ci tylko powiedziec, ze od ok 10 miesiecy uzywam 3 specyfikow jednoczesnie (wszystkie bez recepty) i obserwuje najwieksze efekty na plus, w porownaniu ze wszystkim innym co do tej pory stosowalam.

    Sa to:
    1) Oenobiol (kompleks witamin B i wyciag z pestek dyni) - u mnie zmniejsza nadmierne wypadanie juz po ok. 10 dniach stosowania - nie zartuje. Przez caly okres brania wypadanie utrzymuje sie na stalym niskim poziomie, niestety po odstawieniu wszystko wraca, nie zauwazylam tez zeby wyrastalo po nim wiecej wlosow, ALE przy codziennym myciu zbierac 50 wlosow a kilkaset to spora roznica.

    2) Pantostin - w przeciwienstwie do Loxonu, wlosy po nim odrastaja, i co najwazniejsze - nie obumieraja szybko, tzn, nie wypadaja kiedy maja tylko po kilka cm dlugosci. nie ma tez skutkow ubocznych, jedyny problem to to, ze smierdzi alkoholem niemilosiernie, nie da sie tego stosowac rano. za to nie przetluszcza i nie podraznia, ale moze wysuszac skore glowy.

    3) Plantur (21 albo 39 - bardzo podobny sklad, nie ma znaczenia ktory chociaz wole 21 - ladniej i intensywniej pachnie - szampon i tonik) przyspiesza wzrost nowych wlosow, jezeli stosuje go z wyzej wymienionymi. wlosy sa po nich ladne, blyszczace.

    Mysle ze te specyfiki dzialaja bo 2 pierwsze walcza z androgenami w mieszku wlosowym, ostatni poprawia mikrokrazenie w skorze glowy. Stosowane rygorystycznie poprawiaja u mnie stan wlosow, powiedzialabym, ze jest ich jakies 5-7% wiecej, co dla osoby z widocznymi przeswitami jest ogromna roznica.

    ps. Loxon, Spirolon, Priorin, Vichy, wcierki apteczne i praktycznie wszystkie bardziej znane specyfiki do walki z wypadaniem wlosow nie przynosily u mnie zadnych efektow. Przez kilka lat pomagaly mi tabletki anty (Jeanine), ale z uplywem czasu przestaly miec jakiekolwiek pozytywne dzialanie na wlosy.

    Nie reklamuje opisanych produktow, chcialam sie tylko podzielc, moze komus tez pomoze.

    Pozdrawiam,
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję Ci E. za ten wpis. Gdzie kupowałaś Oenobiol i Pantostin?

      Usuń
    2. Hej!

      Mieszkam poza Polska, wiec udalo mi sie kupic je w normalnej aptece. Oenobiol dostepny jest we Francji i w Belgii, Pantostin to wyrob niemiecki. Chyba najwieksze szanse ma szukanie na Allegro/Ebay lub zagraniczne apteki internetowe. Slyszalam, ze niektore polskie apteki sprowadzaja Oenobiol na zamowienie, bo kiedys sprzedawano go takze u nas i potem wycofano, ale nie jest to zweryfikowana informacja.

      Spotkalam sie tez z opiniami ze Pantostin to to samo co Alpicort E, ale nie zgadzam sie z tym. Oba maja te sama substancje czynna - estradiol, ale inna baze alkoholowa i skladniki pomocnicze (Pantostin ma inozytol a nie prednizolon). Mnie Alpicort E bardzo podraznil i nie moglam go stosowac, nie mam tego problemu z Pantostinem. Moze zalezy od skory glowy i predyspozycji alergicznych.

      E.

      Usuń
    3. Dziękuję za odpowiedź. Mój mail wrzuca mi wasze odpowiedzi teraz do jakiegoś dziwnego katalogu i nie wiedzę na bieżąco:/
      Pytałam w aptekach, ale to dosłownie w 2 o Oenobiol, nie mieli, ale może powinnam zrobić lepszy rekonesans. Jakoś nie jestem przekonana do sprowadzania leków z 2drugiego końca świata pocztą. Nie wiem, może przesadzam, ale za każdym razem jak przychodzi do mnie paczka to zastanawiam się gdzie leżała, że jest w takim stanie, a to jednak leki.

      Odnośnie Alpicortu E się nie wypowiadam, kiedyś stosowałam, ale to było tak dawno temu, że moja pamięć tak daleko nie sięga. Później stosowałam Alpiroct (bez E), nie pomógł, nie pamiętam, żeby podrażnił. Natomiast odnośnie Alpirotu E mało słyszę pozytywnych sygnałów.

      Usuń
    4. Wiem ze sprowadzanie lekow to glupia sprawa, czeka sie dlugo nieraz i koszty wysylki moga byc z ksiezyca. Nie sugerowalabym sie jednak wygladem paczki jesli zamawiasz w prawdziwej aptece/sprawdzonym miejscu.

      Ja wybralam akurat te leki bo a) mam do nich latwy dostep, b) jako jedyne maja w ponad 80% pozytywne opinie na tutejszym rynku. Zaryzykowlam, ale sprawdzily sie u mnie.

      Przyjrzalam sie dokladniej skladom Alpicort E vs. Pantostin.

      Pantostin:
      Alfatradiol 0,25 mg, Propan-2-ol, Glycerol 85 %, myo-Inositol, gereinigtes Wasser

      Alpicort E
      kwas salicylowy, estradiol, prednizolon

      Roznica ogromna, bo nawet rodzaj estradiolu jest inny a prednizolon to steryd, wiec juz wiem dlaczego go nie tolerowalam :/

      No coz, jak znajde srodek idealny po ktorym rosnie geste afro a ludzie z zazdrosci ogladaj sie na ulicach, to napisze Ci ze koniecznie musisz go sprowadzic nawet z ksiezyca. Poki co rozumiem Twoje rozterki typu "kupic, nie kupic" :D

      E.

      Usuń
  16. Mnie Pantostin nie pomogl.Mieszkam od 25 lat w Niemczech ,wiec Pantostin jako produkt niemiecki i latwo dostepny, w dobrej cenie byl dla mnie srodkiem ,ktorego zaczelam uzywac jako drugi po kozieradce.Uzywalam go przez 9 miesiecy ,bez wynikow.Polazilam troche po niemieckich forach i 90% osob jest tego samego zdania co ja.Niemiecki "Guru Wlosowy" Prof .Wolff z Monachium ,ktory prowadzi badania kliniczne zwiazane z lysieniem kobiet, rowniez nie potwierdza skutecznosci tego leku.Wiem jednak,ze np Meggie z Meggielounge ,ktora lysieja androgenowo chyba pomogl.To sprawa bardzo indywidualna.Coz tonacy brzytwy sie chwyta,na moje lysienie chyba nie ma zlotego srodka.Moj przedzialek jest jak autostrada i konca wypadania nie widac.L

    OdpowiedzUsuń
  17. http://e-vivien.pl/1376-pantostin-200-ml-alfatradiol-minoxidil-wypadanie-wlosow-i-lysienie-androgenowe-dziedziczne-i-spowodowane-dht-2-x-100ml.html

    OdpowiedzUsuń
  18. A ten filmik może pomoc odnośnie wypadaniu włosów rozumiem problem echhh straszna sprawa https://www.youtube.com/watch?v=v6TS-KkF9HQ

    OdpowiedzUsuń
  19. pozdrawiam , moja Mama trochę uschła , wyłysiała w tym roku po chorobach, skurczyła się ... dlatego tu trafiłam , bo zaczęłam ukojenia szukać w necie ...

    OdpowiedzUsuń
  20. Wiem co czujesz i masz.bo mam to od 10 lat najgorsze jest to że człowiek ma ta nadzieje że kolejny środek pomoże a to wiąże się z czasem bo wszystkie środki na włosy dlugo się stosuje.a tu po tym okresie lipa.teraz kolejny raz wrzuciłam do loxonu dla mnie jedyny środek co włosy pobudza do wzrostu.najpierw wypadanie intensywne pozniej byl wzrost intensywny wlosow wszedzie oczywiscie teraz znowu wypadanie tylko tych nowych wloskow.co mnie znowu dobiło.suplementy jem od 10 lat juz zelodek zaczyna mnie pobolewac.do tego przerobilam z 7 lekarzy.ale najgorsze jest ta swiadomosc że sie lysieje że się pomimo tylu wysiłków to widzi i otoczenie to widzi i budzi to w nich rozne emocje od współczucia po obrzydzenie przez śmiech.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz:) To dla mnie bardzo ważne, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami.
Anonimki bardzo proszę, podpisujcie się, bo później was mylę:)