środa, 22 lipca 2015

Szybka notka + paczuszka od Elfa Pharm

Czy Wy też tak ciężko znosicie te upały?
Tragedia...

Po wielkich przebojach z moim kurierem dotarła do mnie paczuszka od Elfa Pharm, za którą bardzo, bardzo dziękuję:) To również są kosmetyki na bazie dziegciu, natomiast zdecydowałam, że zacznę je stosować dopiero po powrocie z urlopu czyli w sierpniu, ponieważ jak wiecie na razie testuję Biotar i  chciałabym, żeby obie recenzje była rzetelna i wiarygodne. Bardzo cieszy mnie fakt, że coraz więcej firm wypuszcza na rynek produkty na jego bazie. Do tej pory każdy który stosowałam czy stosuję, naprawdę lubię i są podstawą mojej pielęgnacji skóry.

W sumie miałam nawet na razie o tym nie wspominać, ponieważ jedną nogą siedzę już w pociągu, ale widzę, że sporo osób pojawiło się z ŁZS i dlatego pomyślałam, że tak dosłownie w 2 słowach (bo to jeszcze nie recenzja) napiszę o szamponie Biotar: jeśli macie naprawdę duży problem to próbować! Takiego czyścidła jeszcze nie miałam. Jednak ważna uwaga: stosować się do zaleceń producenta, bo ja przesadziłam i mi łepetynę przesuszyło. Ten szampon moim zdaniem jest mocniejszy niż mój aktualnie ulubiony zdzierak, czyli Konopny. Nie wiem też jak się sprawdzi na łusce, ale przy moim tłustym świetnie czyści.

Tak wiem, że takie wpisy jak na post są lekko bez sensu i pewnie lepszy byłby na to jakiś facebook, ale chyba nie zdecyduję się:)

Mówiłam o innym lekarzu do którego się wybieram. Zapisałam się do dermatologa. Jeśli znacie jakieś który we Wro jest wart wizyty to piszcie mi proszę, bo tak trochę bez nadziei idę:(

Kolejna rzecz: zmiany, zmiany. Wprowadzam powolutku, ale już postępy są. Cukier bardzo ograniczyłam. Oczywiście grzechy są, ale jest poprawa. Jem lepiej. Od tygodnia odżywiam się też poprawniej. Jeszcze długa droga przede mną, ale wiem, że zmieniło się moje myślenie. A to już duży plus. Koleżanka która bardziej siedzi w tematyce zdrowego odżywiania robi mi małe wykłady. Aż człowiek ma wyrzuty sumienia od samego patrzenia na rzeczy z "czerwonej" listy.

Wyjeżdżam i najprawdopodobniej do końca przyszłego tygodnia będę mocno poza, ale postaram się odpisywać na wasze komentarze jeśli net w telefonie mi na to pozwoli. Bądź jak wrócę. 

Trzymajcie się mocno i nie zapominajcie o nakryciach głowy:)

16 komentarzy:

  1. ja staram się mniej słodyczy jeść ale słabo to wychodzi ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleżanka mi powiedziała, że jak jest rownowaga to organizm nie ppwinien wołać tak o słodkie. Ja też mam z tym problem. Wiem, że jak już sie uda częściowo ograniczyć to nie wolno sięgać po nadprogramowr słodycze, bo wtedy koniec! Powrót do nałogu:(

      Usuń
    2. Słodycze są jak narkotyki a ściślej mówiąc cukier w nich zawarty. Organizm ludzki po prostu się do niego bardzo przywiązuje itd. a po odstawieniu go domaga się cukru i stąd łaknienie. Najgorzej jest przez pierwsze dwa tygodnie, a później to już się na zwraca uwagi ale ważne jest, żeby przez pierwszy tydzień lub dwa absolutnie nie jeść nic słodkiego bo co z tego, że nie jemy 3-4 dni słodkości jak później to nadrobimy, błędne koło. Ja uwielbiam słodycze, jak byłem zdrowy to słodziłem herbatę 3 łyżkami cukru, jadłem mnóstwo ciastek, cukierków, ciast, piłem cole słodkie napoje itd. wiadomo dobre to się jadło ale odkąd mam problem ze łojotokiem to powiedziałem sobie nie! A poza tym jak zjadłem coś słodkiego to czasami siedziało mi na psychice, że przecież mam dietę itd. Od Ponad roku nie słodzę herbaty i smakuje mi tak samo jak kiedyś słodka, słodycze ograniczyłem jakiś miesiąc temu. Na początki chodziłem zły itd. nie mogłem patrzyć jak ktoś obok mnie zajadał jagodziankę :) a teraz to mi obojętne, już mnie nie ciągnie ale tak jak powiedziałem, potrzebne jest konsekwencja. Tak jak wcześniej wspominałem łykam kwas kaprylowy i wyczytałem, że on chamuje łaknienie cukru, ciekawe ile w tym prawdy. Wracając do candidy to zależy od stopnia tej dolegliwości ale cukier trzeba odstawić na około dwa miesiące całkowicie, włącznie z owocami bo grzybki mogły by odżywiać się fruktozą w nich zawartą. Generalnie, jak nie wiem czy zjeść coś słodkiego czy nie to sobie myślę tak, wole mieć więc włosów niż jest słodycze. Wiem, że jedno, może się ni pokrywa z drugim ale to taka dobra zapora :).
      Ciekawa stronka o candidzie, polecam przeczytać.
      http://qchenne-inspiracje.blogspot.com/2015/02/dieta-przeciwgrzybicza-czyli-jak-pozbyc.html

      Pozdrawiam,
      S.

      Usuń
    3. Swojego czasu dosyć mocno się tym interesowałam. Na etapie kiedy zdiagnozowano mi Łzs szukałam każdego sposobu. Również w diecie. Nie twierdzę, że przestrzegałan ją wzorowo, ale jednak ograniczylam sporo. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że efekty jakieś były, tylko z opóźnieniem. Wtedy uznalam, że to raczej wpływ czegoś innego. Nie mam pewności, dlatego podchodzę do tegk drugi raz. Nie chcę jednak wrzucać zupełnie owoców jak piszesz, tyko ograniczyć. Moim zdaniem, jeśli mówimy o samtm Łzs to dieta i tak problemu nie rozwiązuje. Z czasem człowiek się tylko uczy co może zjeść a czego nie.
      Jak będę miala dostęp do kompa to poczytam to vo wkleiłeś.
      Jesli temat Cie interesuje to pewnie czytałeś " Nie daj sie candidzie" Janusa. Ja poddalam się w trakcie. Zwariować od tego wszystkiego po jakims czasie mozna;)

      Usuń
    4. Również uważam, że jeśli chodzi o samo łzs to dieta nie ma aż tak dużego wpływu na chorobę, tzn. jeśli będziemy się obżerać fastfood'ami itp. to wpłynie to na nasza nie korzyść ale też nie ma co popadać w skrajność. Dieta pomaga w jakimś stopniu ale bardziej liczy się moim zdaniem tło psychiczne przy łżs. Natomiast jeśli chodzi o candidę dieta to podstawa i chyba jedyna słuszna droga, tylko teraz podstawowe pytanie robiłaś sobie badania pod kątem przerostu candidy? Z tego co czytałem to z żywej kropli krwi (chyba dobrze napisałem), można się dowiedzieć czy mam problem czy nie, no i są te testy na ślinę ale ale nie dają 100% pewności. Tak naprawdę może nam się tylko wydawać, że nam dolega candida. Z dwojga złego wolę mieć łzs i tą candide niż tego nużeńca. Tamto do dopiero piekło :/. A leki (kosmetyki), do walki z tym dziadostwem kosztują krocie i trzeba je sprowadzać z azji bo tam jest ta choroba bardzo rozpowszechniona i tam trwają badania nad nią i jakieś tam postępy w leczeniu. W polsce też widziałem e-sklepy z takimi cudami.
      Tak jak wcześniej pisałem swego czasu, gdy już byłem chory na łzs jadłem wszystko tylko z głową i włosy mi aż tak strasznie nie leciały, dopiero od kilku miesięcy jest gorzej. Dobrze, że na twarzy mam spokój. Lektura o której, wspomniałaś czeka na przeczytania ale jakoś nie mogę się zebrać, ale na pewno ja przeczytam a raczej spróbuję.

      Usuń
    5. N robiłam nigdy badania pod kątem candidy. Czy mamy ludzi wolnych od candidy? Nie sądzę. Zgadzam się, że nużeniec to większe cholerstwo. Są jakieś badania które wykrywają go, ale musiałabym w notatkach pogrzebać jak wrócę. Rozumiesz, wakacje. Zero stresu musi byc;)
      Jest lata, może dlatego Ci się pogorszyło. U mnie latem jest najgorzej.
      Dieta: jeśli przesadzę np. Z alkoholem to widzę różnicę. Nie chodzi o upijanie się, tylko o częstotliwość. Nie raz w tygodniu piwo a 3 razy i już mam gorzej. Czasami są wydawać by się mogło mało istotne rzeczy a jednak. Grunt poznać siebie.
      Jeśli napisałam chaotycznie to przepraszam, ale cały czas mi przeszkadzają; )

      Usuń
    6. Twoja wypowiedź jest jak najbardziej ok pod każdym względem. Co do candidy to prawda, każdy ją ma bo te bakterie wchodzą w skład mikroflory jelit każdego człowieka, ale nie każdy ma przerost. Z tego co pamiętam to badania na nużeńca robi się z zaskrobin naskórka. Wstajemy rano, nie można myć twarzy itp. i idziemy do takiej placówki gdzie robią takie padania pod kątem obecności nużeńca pobierają materiał i wychodzi, czy mam nużeńca czy nie. Ogólnie to czytałem, że jak komuś się rzęsy krzyżują to ma nużeńca ale to też może być mit. U mnie latem zawsze było lepiej, na twarzy to już wgl słońce powoduje, że zapominam o łzs całkowicie :). Dieta tak jak piszesz, jednym przeszkadza czekolada, drugim żółty ser. Każdy jest inny i każdy musi na własnej skórze poznać co lubi jego choroba a co nie.
      Szczerze mówiąc to trochę mi głupio, że Cię zagaduje w czasie gdy powinnaś odpoczywać :P.
      Btw. Miłego odpoczynku :).
      S.

      Usuń
    7. Prawda, prawda! Jak to napisales to sobie przypomniałam moją telefoniadę po laboratoriach z pytaniem czy robią. Nie było to chyba nawet drogie, tylko u mnie trzeba było kawałek się przejechać.
      A pisać można zawsze, najwyżej ja odpisze z opóźnieniem. Chociaż widzę, że mój telefon strasznie mi zmienia słowa:/ no nic, ważne żeby dało się rozszyfrować.

      Usuń
  2. mam głupie pytania, pewnie już o tym pisałaś ale będzie mi łatwiej po prostu Cię zapytać. Ile lat borykasz się z wypadaniem włosów? I czy przerzedzenie na froncie głowy zrobiło Ci się od razu, czy włosy wypadały z całej głowy i po kilku latach uwidoczniło się? A np. z tyłu głowy masz przerzedzenia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od 17 stego roku życia. Teraz mam 31. Jednaj dopiero w 2008 zaczęły mi wypadac na taka masową skalę. Te przyrządzenia widać było juzr wcześniej, ale nie na tyle u je ignorowalam. W 2008 wypadlo mi tyle włosów, że mało co zostało. Nie odrosły tak naprawdę nigdy do stanu sprzed i przod został taki przerzedzony. Ale tak jak napisalam wczesniej to przerzedzenie z przodu już się pokazywało.

      Usuń
  3. Nawet mi nie mów o upałach... Mieszkam w miejscu, które strasznie się nagrzewa i po prostu umieram, w czasie gorących dni. Wczoraj miałam dosyć i trochę...

    Moje wypadanie włosów trochę ogarnięte, ale ja mam je od choroby tarczycy - to już wiem. I poniekąd mi się to wypadanie przydaje - od razu widzę, kiedy znowu coś się dzieje, bo nagle właśnie mam efekt "siteczka włosów".

    Niemniej jednak zawsze lubię czytać Twoje wpisy o walce o włosy. To się przydaje każdemu, kto się zmaga z wypadaniem, choćby jako informacja.

    OdpowiedzUsuń
  4. mastiff :) ja mam teraz 28 lat, wypadanie włosów pojawiło się u mnie w wieku 24 lat. Też takie na masową skalę,straciłam chyba z połowę włosów i już mi się nie poprawiły. I wiesz co chyba powoli muszę się z tym pogodzić, że już nigdy moje włosy nie będą takie jak kiedyś. Wiem, ze to strasznie brzmi, bo jak nic sie nie da zrobić? Ale chyba tak jest i trzeba się z tym pogodzić...oby nie było gorzej.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nas trafiło w rym samym wieku:/ moje też nie wróciły nigdy już do stanu sprzed:/ z tym się już pogodziłam, bo to tyle lat minęło, że nie ma się już co łudzić. Natomiast liczę, że teraz to przejściowe.

      Usuń
  5. Mastiff jak po urlopie?
    Wypoczeta, zregenerowana? jak Twoje samopoczucie, nastawienie?
    Masz jakiś plan boju? Jeśli tak to chętnie zgapie od Ciebie bo ja nie mam żadnych pomysłów.

    Odezwij się, napisz cokolwiek.
    Pozdrawiam
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem wróciłam, ale już zdążyłam o tym zapomnieć:D A te upały mnie wykańczają. Należę do tego grona nielicznych osób które nie narzekają, ze jest za zimno, bo jest 22 stopnie, a jak jest 32, to marudzą, ze jest za gorąco. Ja się cieszę na 22, a przerażanie mnie ogarnia na 32. I tak jest teraz. Budzę się rano cała opuchnięta z tego upału:(
      Planu boju jeszcze nie mam, na razie staram się lepiej jeść i łykam Solgar. W te upały włosy lecą mi mocniej, ale tak jest co roku.

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz:) To dla mnie bardzo ważne, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami.
Anonimki bardzo proszę, podpisujcie się, bo później was mylę:)