wtorek, 22 grudnia 2015

Aktualna kuracja

Zastanawiałam się czy będę  w stanie  się zmusić, żeby napisać coś jeszcze przed Świętami.  Do wygody człowiek się szybko przyzwyczaja a ja doceniam każdą minutę którą mogę spędzić z dala od komputera. Ech, gdybym mogła chociaż napisać coś co Wam pomoże to może byłoby inaczej.  Zmieniło się też sporo od momentu kiedy zaczęłam prowadzić blog.  Zresztą tyle blogów się teraz namnożyło. Czy ktoś jeszcze nie prowadzi bloga? Oczywiście nie krytykuję tego,  bo sama często trafiam na super blogi z mojej branży zawodowej i potrafię nieraz w nich dosłownie utonąć. I bardzo doceniam to, że są. Zauważyłam jednak jedną zależność: jeśli ma być prowadzone dobrze to na 100%, bo inaczej wygląda to tak jak u mnie i nie zachęca do odwiedzin. Z drugiej strony, zawsze traktowałam mój blog bardziej jak pamiętnik. I chyba tak powinno zostać. Nie lubię grzebaniny i silenia się na naukowe wpisy. Zazwyczaj coś wtedy przekręcę i pomylę „rękę” z „nogą”J Wolę napisać z potrzeby serca i wtedy kiedy mam na to ochotę. Z drugiej strony jeśli coś przeczytam to chciałabym się tym podzielić. Nie ukrywam jednak, że kilka niemiłych komentarzy zniechęciło mnie do tego dosyć skutecznie. Dlatego tak to raczej zostanie na moim polu.  Jeśli będę czuła, że powinnam dodać wpis  to on się pojawi, ale raczej będzie to z życia wzięte.
Chciałabym w tym miejscu przeprosić za brak mojej reakcji na wasze maile i komentarze. Ech, biję się mocno w pierś i przepraszam. Obiecywałam poprawę, poprawa nie nastąpiła, jednak obiecuję ją po raz kolejny i postaram się być tym razem bardziej konsekwentna J Dużo dostaję jednak zapytań na które nie znam odpowiedzi, ale wiem, że dużo jest mojej winy w tym, że takie pytania się pojawiają.  Wracając do tego co napisałam wyżej: jest duuuużo blogów. Dużo blogów gdzie dziewczyny są ekspertami od wszystkiego i chyba ludzie się do tego przyzwyczaili. Ustalmy: ja ekspertem nie jestem. Tu można znaleźć co najwyżej wskazówkę. I wiem, że taką informację powinnam zamieścić w widocznym miejscu, bo osoby które tu trafiają faktycznie mogą pomyśleć, że jest inaczej. W końcu blog tylko o wypadaniu włosów. Proszę się nie złościć na to co napisałam, nie mam na celu nikogo urazić. Bardziej szukam wytłumaczenia dla siebie, że nie potrafię pomóc.

Od czego zaczynamy? Od tego co się wydarzyło i czy coś się zmieniło?
WITAMINA D
Na początku października zrobiłam badania na poziom wit. D ( badanie wit. D (25-OH) ).  O tym, że jest związek pomiędzy niskim poziomem witaminy D a wypadaniem włosów czytałam już dawno temu. Na zagranicznych forach swojego czasu można był odnaleźć zatrzęsienie wpisów osób którym suplementacja witaminą D pomogła  z tym problemem. Ja bardzo długo odnosiłam się do tego bardzo sceptycznie.  Za dużo reklam w telewizji skutecznie mnie zniechęciło. Kolejny lek na wszystko. Dodatkowo co raz więcej artykułów w pismach branżowych czy po prostu w intrenecie o tym, że zażywanie kąpieli słonecznych jest najskuteczniejsze i powinno w zupełności wystarczyć. Dodatkowo raczej nie podejrzewałam, że u mnie witamina D może odgrywać jakąś znacząca rolę, ponieważ włosy lecą mi najmocniej latem kiedy słońca jest najwięcej. Ponieważ jednak to była chyba jedyna rzecz której nie sprawdziłam ( a którą mogłam sprawdzić sama) w końcu zdecydowałam się. Przy normie 30-80ng/ml mój wynik to 12ng/ml. Warto więc było podjąć temat i sprawdzi czy suplementacja coś pomoże. Ponieważ nie bardzo miałam ochotę na bieganie po lekarzach, tym bardziej, że dla nich wszystko jest zawsze w normie, podjęłam decyzję, że sama znajdę dobrze rokujące suple. Wybór padł na Solgar wit. D w kropelkach.  Stosuję je 2x dziennie i ponieważ to kropelki  mogę powiedzieć, że przez ten czas może z 2-3 razy zapomniałam o ich przyjęciu. Nienawidzę tabletek, więc  kropelki to rewelacyjne rozwiązanie dla kogoś takiego jak jaJ Niestety nie należą do najtańszych specyfików i to akurat spory minus. Witaminę D powinno się po suplementacji sprawdzić po około 6 tygodniach, wiadomo, żeby nie przedawkowaćJ Podobno jednak osoby które mają duże niedobory potrzebują sporo więcej czasu, żeby wyrównać poziom. Ja jeszcze nie sprawdzałam czy u mnie nastąpiła jakaś zmiana w wykresie, chcę to zrobić na początku stycznia. W grudniu wszystko poszło na prezenty :D Efektów na włosach: nie widzę. Naprawdę nie widzę , żeby nastąpiła jakaś zmiana. Wiem, że dopóki nie sprawdzę czy poprawiły się wyniki  nie powinnam się jeszcze wypowiadać, natomiast minęło 2,5 miesiąca i jeśli problemem był niedobór witaminy D, to ten czas okazał się być za krótki na poprawę. Chociaż, nie ukrywam, oczekiwałam jakiś efektów, chociaż niewielkich!



POKRZYWA
Lecimy dalej! Wykonałam jeszcze latem badania pod kątem niedoboru żelaza. Właściwie jedyne co mi wyszło to niski poziom ferrytyny. Próbowałam suplementować się żelazem, chociaż żaden lekarz mi tego nie zlecił, jednak szybko mi  się znudziło. Zresztą niedawno o tym pisałam: za dużo kolizji z kawą;) Natomiast trafiłam na wpis Ani  z bloga Ania Maluje która pisała o tym, że leczyła i to z powodzeniem anemię sokiem z pokrzywy. Jest zimno i pokrzywy na łące nie znajdę, ale za to w sklepach jest sok z pokrzywy :). Aktualnie popijam już drugą butelkę . W smaku paskudne, ale na razie mam plan kontynuować.



KOZIERADKA
Miałam też przygodę z kozieradką. Kolejną, ale po raz pierwszy z jakimś efektem. Zauważyłam, że faktycznie jest lepiej kiedy ją stosuję. Może nie była to poprawa na miarę hitu 100 lecia, ale wypadało mi o połowę mniej włosów, co u mnie znaczyło tylko tyle, że przekraczałam 100kę, no ale to i tak poprawa. Natomiast zanim zaczęłam szaleć z nią na całego doczytałam, że taka rosołkowa kuracja powinna trwać max 3 tygodnie. Dokładnie z dniem zakończenia kuracji włosy ponownie przestały trzymać mi się głowy. Ciekawe, bardzo ciekawe. Może kozieradka działa jak klej który wraz ze zmyciem go puszcza?;) Ktoś się orientuje co ile można taką kuracje przeprowadzać?



ŁZS
Obiecałam sobie, że do końca grudnia będzie wiał ode mnie włosowy optymizm. I tak było mimo, że na głowie coraz mniej. Dałam sobie czas do końca grudnia ( a to plan z początku października), że nie będę podejmowała, żadnych drastycznych kroków dopóki nie sprawdzę, czy witamina D pomaga. Ponieważ jednak grudzień chyli się ku końcowi, a na głowie jest gorzej niż było, zapisałam się na początek stycznia do dermatologa. W pierwszej kolejności uznałam, że potrzebuję kogoś kto jeszcze nie miał ze mną styczności, żeby powiedział mi w jakim stanie jest moja skóra. Mam podejrzenia i nie wiem czy nie słuszne, że wcale nie mam ŁZS. Coś nie tak jest ze skórą, ale to chyba nie to. Jakiś czas temu stosowałam Biotar. Mocno oczyszczał, nawet przesadziłam z nim w pewnym momencie i strasznie przesuszyłam skórę.  Natomiast od tamtego momentu a minęło już kilka miesięcy, moja skóra nie jest tak zaklejona jak czasami bywała. Nie swędzi też tak mocno, ale co ważne, reaguje wręcz alergicznie na mocniejsze szampony. Właściwie oprócz Emolium nie mogę nic innego stosować, bo mam momentalnie przesuszaną skórę. Działanie długoterminowe? Właściwie pierwszy raz mi się to zdarzyło, żeby coś co stosuję miało działanie po zaprzestaniu stosowania. Jedynym szamponem który stosowałam później był szampon z Vis Plantis również na bazie dziegciu, ale słabszy w działaniu i nie przesuszający tak skóry, chociaż i on oczyszczał.  Aktualnie codzienne mycie to Emolium + raz na jakiś czas szampon z mydlnicy lekarskiej. Czemu o tym wspominam. Otóż dostałam sygnały od kilku osób które również mają ŁZS, że u nich Biotar się nie sprawdził, był za słaby.  Wiem, że każdy przypadek jest inny i każdy trzeba rozpatrywać oddzielnie, ale zastanawiam się, czy u mnie to po prostu nie jest silny łojotok, a ŁZS to błędnie postawiona diagnoza stąd coś co  działa u mnie nie sprawdza się u innych. Myślałam już nie raz nad tym i tak naprawdę chyba gdyby nie to, że moja poprzednia dermatolog uparcie twierdziła, że tak to ŁZS, tylko podleczone, to bym się wymiksowała z tej przypadłości. No i wiem, że od jakiegoś czasu ŁZS jest modne;) Nie wiem czy wszyscy faktycznie mamy z tym problem czy część z nas jest źle zdiagnozowanych. Dlatego jestem bardzo ciekawa styczniowej wizyty tym bardziej, że lekarz z polecenia, więc liczę, że będzie dobrze.
Dodam, bo to pewnie też nie bez wpływu: ograniczyłam cukier i jedzenie syfu:) 





Tak swoją drogą, osoby z ŁZS: macie jakieś szampony czy zestawy szamponów który Wam pomaga. Piszcie w komentarzach, bo tu dużo jest osób które szukają, ale nie wiedzą po co sięgnąć. Wiemy, każdemu coś innego pomoże, więc czasami na zasadzie prób i błędów trzeba, ale fajnie zasięgnąć czyjejś opinii. 

24 komentarze:

  1. A jakie masz doświadczenia z szamponami Vichy? Bo ja uważam , ze to jedne z najlepszych na rynku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam kiedyś ten czerwony, ale to było dawno. On jest chyba dedykowany na wypadanie włosów, ale ja wtedy miałam też bardzo mocne problemy ze skórą, więc on raczej był od początku skazany na porażkę u mnie. Obiło mi się o uszy, że ten zielony jest całkiem dobry, tylko ostatnio jak nawet zastanawiałam się nad jego kupnem to albo źle spojrzałam, albo są dwa, bo nie wiedziałam który mam wybrać, więc po prostu odeszłam od półki z myślą, ze to sprawdzę później, ale zaganiany człowiek przed świętami i zapomniałam.

      Usuń
    2. Wiesz , są dwa szampony przeciwłupieżowe z selenem , jeden do włosów tłustych , drugi do suchych.To są dosyć mocne szampony przy silnym łojotoku i świądzie.Uważam że one bardzo dobrze działają.Jest jeszcze trzeci przeciwłupieżowy do wrażliwej skóry głowy.On nie zawiera selenu tylko pirokton olaminy , do tego wyciąg z rumianku i lipy i z tego co wiem do nie zawiera siarczanów, dlatego jest duzo bardziej delikatny. Czaję sie właśnie na ten trzeci , bo pamietam że kiedys go miałam i mi służył...

      Usuń
    3. I chciałam jeszcze dodać , że wydaje mi się , że wypadają Ci włosy od niskiego poziomu ferrytyny i powinnaś drążyć ten temat...

      Usuń
    4. Dziękuję za informację. Faktycznie jest tak jak piszesz, że są aż 3. To w aptece tego nie wyczaiłam. Nie wiem który wybrać. Chyba bym obstawiała tak jak Ty, że ten najdelikatniejszy.
      Dostałam właśnie żelazo w związku z tą ferrytyną, zobaczymy czy coś da:)

      Usuń
  2. W jaki sposób stosowałaś kozieradkę: wcierałaś wywar w głowę czy piłaś?
    Mój ulubiony szampon na ŁZS to Nizoral (jeden z nielicznych, który nie ma cocamidopropyl betaine). Nie wyleczył oczywiście, ale łagodzi objawy.
    Także przeczytałam u Ani o soku z pokrzyw. Piłam reguralnie przez 3,5 miesiąca. Poprawił wyniki badań (czyli działa), ale nadal był niedobór żelaza, dlatego wróciłam do tabletek, co ciekawe, przy łykaniu których również mam mało tego składnika, ale więcej niż gdy piłam sam sok.
    Ostatnio zaczęłam łykać tabletki z wierzbownicą. Piłam od roku herbatkę, jednak w jednej tabletce będzie wyciąg z kilku szklanek :) . Już 1,5 miesiąc jak łykam. Nie widzę wpływy na wypadanie włosów, jedynie miesiączka trwa krócej, ale poczekam jeszcze kilka miesięcy zanim odstawie lub zrobię przerwę. Może coś pomoże.
    Blogów jest bardzo dużo, ale takie, gdzie autorki mają takie porblem jak Ty (my) i o tym piszą, jest niewiele.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcierałam wywar ze zmielonych nasion. Nie piłam, bo podobno się później brzydko pachnie;)
      Też kiedyś stosowałam Nizoral i mam raczej z nim dobre wspomnienia, ale wiem, że trzeba z nim być ostrożnym, bo może być za silny. Niestety słyszałam o przypadku, że zaszkodził. Nie znam tej osoby, nie wiem czy dobrze go zastosowała, może po prostu była uczulona na ketokonazol, bo i taka jest opcja. Ja czasami wracałam do Nizoralu lub kupowałam Pirolam jak miałam jakieś takie trudniejsze dni na głowie. Ostatnio odpukać nie potrzebowałam ich. Chociaż w wakacje oglądałam swoją skórę w powiększeniu i wiem, że czopy łoju miałam, mimo iż wydawało mi się, że skórę mam dobrze oczyszczoną. Dlatego właśnie zależy mi na tym, żeby ktoś kto się na tym zna obejrzał moją głowę raz jeszcze.
      Może mają a nie piszą, to dla wielu jednak wstydliwy problem.

      Usuń
  3. Odnośnie witaminy D, może masz nadal niedobór, dlatego nie widzisz poprawy (albo jest tak jak napisałaś, i nie ma to wpływu na włosy :])?
    Ja po 2 miesiącach przyjmowania wit.D nadal miałam ilość poniżej normy. Łykałam wtedy, co robię nadal, 4000 IU dziennie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hura, nowy wpis! :)
    Witamina D - moja jest z firmy Medana. Nie wiem, jak z skutecznością, bo jeszcze nie zaczęłam kuracji.
    Pokrzywa - kiedyś popijałam. Nie zauważyłam widocznych zmian w kwestii zagęszczenia, więc odstawiłam.
    Kozieradka - rozważam. Aktualnie kończę butelkę Seboradinu, z którego nie jestem zadowolona oraz stosuję wcierkę własnej produkcji. Mam wrażenie, że kozieradka działa tylko doraźne, bo na podobne spostrzeżenia do Twoich natknęłam się już kilka razy.
    U mnie działają drożdże oraz siemię lniane stosowane jednocześnie. Zauważam to po twardości paznokci, mniejszej ilości włosów w sitku i "baby hair", które są wyraźnie widoczne. Ogólnie włosy są w lepszej kondycji. Popełniam jeden zasadniczy błąd - jak już zauważam efekty to pogarsza mi się systematyczność. :\
    Szampony - kupiłam ostatnio i wkrótce zacznę używać: szampon uzdrowiskowy dr Duda oraz szampon ziołowy do codziennego stosowania Babuszki Agafii.
    Miałam taki moment, że podejrzewałam się o ŁZS, ale to zwyczajnie przetłuszczająca się skóra głowy. Właściwa diagnoza to klucz do sukcesu.
    Nad ograniczeniem słodyczy muszę popracować, ale pomyślę o tym po świętach. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Sasa jak ja się ciesze, że Ty się cieszysz, że jestem :* w kupie raźniej:D no u mnie niestety brak stałego łącza też trochę bruździ, a internet w telefonie mam okropny. Nawet chciałam odpowiadać na komentarze przez telefon, ale o ile wcześniej to nie był problem tak teraz widzę, że coś znowu jest nie tak. Za rzadko zaglądam, a co wejdę to jakaś zmiana. Ech,..
      Ja pokrzywę popijam, żeby sobie ferrytynkę poprawić, to przynajmniej będę wiedziała, czy moje włosy a właściwie ich migracja mają coś wspólnego z jej niskim niskim poziomem.
      O kozieradce też to gdzieś wyczytałam. To chyba faktycznie jest sposób dobry, ale dla osób które mają wypadanie sezonowe.
      Seboradin stosowałam. Trochę miałam efekt jak przy loxonie. Coś wyrosło, ale nie zahamował wypadania. A to co wyrosło za jakiś czas i tak wypadło.
      Uważaj na te ziołowe szampony, zioła wysuszają.
      Mi też wszyscy mówili, że dieta przed Świętami nie ma sensu. Ma sens! Mam teraz 1kg mniej, więc już nie drżę na myśl o plackach, ale też nie mam już takich napadów na słodkie. Wiadomo, nie przeszło mi zupełnie, ale wystarczy mi kratka czekolady a nie tabliczka żeby zaspokoić zapotrzebowanie na cukier.
      No bo tak jest, teraz każdemu wmawia się ŁZS, więc albo to taka plaga, albo błędne diagnozy. Niestety często chyab to drugie, bo nieraz słyszałam to od osób którym zupełnie nic nie jest, więc halo, coś jest chyba nie tak.
      Uciekam w Swięta:)Zdrowych:)

      Usuń
    2. Jestem po pierwszym myciu tym rosyjskim ziołowym i wstępne odczucia są pozytywne. Dam znać jak działa po dłuższym okresie używania.
      Z Seboradinu nie jestem zadowolona ze względu na brak zauważalnych efektów. I trochę skraca świeżość włosów. :( Wykończę i nie powrócę.
      Lubię słodycze, ale czasami przy ciastach tracę umiar. Kostka czekolady to za mało dla mnie aby sprawić przyjemność podniebieniu, ale połowa tabliczki jest w sam raz. :)
      Zdrowych, spokojnych Świąt :)

      Usuń
  5. ja nie mogę syfów ograniczyć w żarciu... ; / za bardzo kuszą

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Ty to powinnaś, bo akurat to, że Ty masz ŁZS to jest pewne. Może by coś Ci pomogło to jakbyś mniej czekoladek pochłaniała:):* Zdrowych Leonku:)

      Usuń
  6. U mnie furorę robią dziegcie - szampon Biotar, Paraderm, ale Vis Plantis jakiś taki za słaby, i siarka - szampon Zdrój, wspomniany wyżej Paraderm i Selsun Blue. Lubię też niebieski Pharmaceris przeciwko łupieżowi tłustemu i pomarańczowy Flos-Lek Elestabion T. Ostatnio wróciłam do dodawania olejków eterycznych do szamponów łagodnych (głównie HiPP) i zauważyłam, że zdecydowanie zmniejszają przetłuszczanie włosów. Musiałam też wrócić do maści CLotrimazolum, bo skóra głowy znowu nieładnie pachnie. Jeszcze miesiąc temu lamentowałabym, że dzieje mi się ogromna krzywda, ale to chyba był tylko jakiś dziwny okres przejściowy (teraz stresu mam nawet więcej, w dodatku się pochorowałam, a skóra głowy spokorniała).
    Próbowałam ostatnio suplementować witaminę A z cynkiem i witaminy z grupy B. Wytrzymałam miesiąc, potem się rozchorowałam i nie miałam siły łykać tabletek... Ale chyba do nich wrócę, bo miałam wrażenie, że jednak coś się zaczyna poprawiać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Sprawdzałaś ferrytynę, żelazo i B12? Są tak samo ważne jak D3. Niski poziom wit. D mamy wszyscy, bo w takim klimacie mieszkamy, dlatego ważna jest suplementacja. Też mam w wynikach 12 i próbuję odbić;)
    Czemu całkowicie przekreślasz Aplicort E?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, sprawdzałam wszystko to co wymieniłaś.
      Pewnie musiałam gdzieś napisać coś o Alpicorcie, ale nie pamiętam gdzie i jaki był tego kontekst. Alpicort E to steryd i trzeba z nim uważać, jak z każdym sterydem. Tyle wiem. Z opinii które wyczytałam, ma niską skuteczność. U mnie nie zrobił nic. Na szczęście też nie zaszkodził.

      Usuń
  8. Moim kołem ratunkowym jest od dłuższego czasu szampon Pirolam. Do tej pory nie znalazłam lepszego na rynku. Będąc posiadaczką lekkiego ŁZS (swędzenie, zapaszek, zaczopowane mieszki włosowe i związane z tym wypadanie włosów) myję głowę naprzemiennie łagodnym szamponem i jakimś cięższym. Jednak zawsze, gdy skóra mojej głowy się pogarsza on ratuje mnie z opresji. Naprawdę polecam! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dr Perlmutter podaje, że witaminę D powinno się suplementować długotrwale w dawce 5000 i.u na dobę. Ja przyjmuję 4000 dziennie od 2 miesięcy( jedna tabletka molekinu forte) i powiem, że widzę jej działanie. M.in zaczął mi pomagać na bóle w kręgosłupie lędźwiowym (wieloletnie).Co do włosów to jakby mniej wypadają, ale to może być zasługa lotionu biokap, który wcieram prawie 3 miesiące. Zobaczymy dalej, bo to dopiero początek. Stosuję razem z tranem (powinno być 1000 mg DHA dziennie). Tak na marginesie tłuszcze są i zdrowe, i potrzebne w codziennej diecie. Oczywiście nie smalec i margaryna, ale olej kokosowy, oliwa, tran, olej z awokado itp. Trzymam kciuki i życzę dobrych efektów oraz zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podziwiam, że dajesz radę wciągać tran. Serio. Kupiłam kiedyś taki z posmakiem, ale mimo to nie dałam rady. Już piołun jestem w stanie wypić i jest dla mnie znośniejszy niż tran.

      Usuń
    2. Zdziwię chyba jeszcze bardziej jak napiszę, że piję go ze smakiem. Nie chciałabym, żeby zabrzmiało to jak reklama, bo nią nie jest, ale stosuję tran w płynie doppelherza i jest on całkowicie pozbawiony zapachu i posmaku ryby. Ma lekko wyczuwalny aromat cytrynowy. To zasługa specjalnej technologii. Poza tym jest także oczyszczony z metali ciężkich, więc stanowiło to dla mnie zachętę. Polecam wszystkim odważnym spróbować, bo nawet nie ma efektu ciężkostrawności i "odbijania". Już czekam rano na swoją porcję. Piję go z chęcią, może poprostu organizmowi był potrzebny. Sama nie wiem. Na marginesie. Też kiedyś miałam podejście do islandzkiego Lysi. No niestety. Ten wykorzystałam w maseczkach do włosów.

      Usuń
  10. Witaj Masiff ponownie. Pisałam o moim problemie z wypadaniem włosów. U mnie dermatolog stwierdził ŁZS we wrześniu. Trzy miesiące walcze z wypadaniem. Skóra głowy sie w miarę uspokoiła. Stosowałam szampon konopny ten co ty i emolium. Ten drugi mi nie służy. Lepiej na mnie działa babydream z rossmana. Stoduje go obecnie z paradermem plus. Miesiąc temu kupiłam a aptece tabletki biotebal i powiem ci, że zauważyałam poprawę. Włosy bardziej trzymają sie głowy. Może spróbuj i ty. A dodatkowo zamierzam kupic sobie dwa szampony na wypróbowanie Ducray Sabal i Mediket Ictano (apteka gemini najtańsza). Oprócz tego pije jedną szklanke pokrzywy dziennie i przyjmuje żelazo w płynie kupione w Niemczech (Ferrotone) Polecam. Kasika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Ducrey Sebal kiedyś miałam, ale pamiętam, że bez szału. Tego drugiego nie miałam nigdy. Natomiast z tego co się zorientowałam to mało komu odpowiada Emolium. Jestem naprawdę jakimś wyjątkiem:/ No właśnie teraz będę przyjmować biotynę i żelazo. Może coś da. Chociaż trochę:)

      Usuń
  11. Również mam łzs. Są okresy kiedy wypada mi więcej lub mnie włosów i nie wiem do czego to zależy. Generalnie standard to było 10 podczas mycia ale przez jakiś czas około 3-4 miesiące liczba wypadających włosów zwiększyła się do 30. Byłem załamany. Brałem różne suplementy ale nic nie pomagało. Odstawiłem wszystko i aktualnie stosuję zoxiderm na łupież, którego prawde mówiąc nie mam ale zapobiegawczo a głowę myję szamponem przeciw wypadaniu włosów dermena i nie pamietam tak świetnego okresu walki z łzs. Włosów wypada bardzo mało, skóra głowy jest bez łuski i zaczerwienien. Bardzo polecam taki zestaw do pielęgnacji głowy z objawami łzs.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo Ci dziękuję, że zawsze odpisujesz na mój komentarz. Ja też wybieram sie do ponoc dobrego dermatologa. Fakt ze dopiero wizytę mam 10 lutego ( czekam pół roku) to napiszę co i jak. Kasika

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz:) To dla mnie bardzo ważne, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami.
Anonimki bardzo proszę, podpisujcie się, bo później was mylę:)