Przyznawać się, kto pluł do szklanki? ;) Wiedziałam, że nie będzie chętnych;) Moja koleżanka jak jej o tym opowiedziałam, podsumowała to jednym słowem: obrzydliwe. No nie da się ukryć, że test za apetyczny nie jest.
Ja test zrobiłam 3 razy. Za pierwszym razem po 2h snu...Obudziłam się o 5-tej, przespacerowałam po domu, napiłam się wody i poszłam spać dalej. Rano o 7-mej zostałam gwałtownie wybudzona i kompletnie zapominając o nocnych voyage naplułam do szklanki. Po godzinie moja ślina była dokładnie w tym samym miejscu. Nie mogłam jej poświęcić więcej czasu, ale sprawdziłam stan wieczorem. Nie uległ dużo bardziej zmianie, ale wytrąciło się coś na kształt płatków łupieżu których kilka opadło na dno.
Test powtórzyłam przez kolejne dwie noce, coby napluć faktycznie śliną z nocy. W obu przypadkach efekt był taki sam jak po nocy pierwszej: czyli po godzinie ślina była dokładnie w tym samym miejscu, dopiero po około 10h niewielka ilość w postaci "łupieżu" opadała na dno. Śliniany łupież wytrącał się dużo wcześniej tak naprawdę, bo już po niecałej godzinie, ale żeby zaczął opadać trzeba było ruszyć szklanką. Wstrząśnięte, nie mieszane? ;) Obrzydlistwo, polecam ;)
Wniosek: skoro po kilku godzinach z moją śliną nic się nie działo, ani nie spływała w postaci sznurków, ani nie zmąciła wody, uznaję więc, że nie mam towarzystwa:) Śliniany łupież klasyfikuję jako naturalne zachowanie śliny po dłuższym okresie czasu. Nie mam porównania, bo nikt ze mną w ślinę nie chciał polecieć;) Mogę się więc mylić (lepiej dla mnie, żeby nie ;))
Cały test faktycznie powinien zamknąć się w godzinie. To już mój wniosek własny, wysnuty na podstawie tego, że już od pierwszej minuty można zaobserwować reakcję (bądź jak w moim przypadku jej brak):
- pierwsze 2 minuty: ciężki przerost grzyba
- do 5 minut: przerost grzyba
- 15-20 minut: lekki przerost grzyba
Test nie daje 100% pewności, ale z tego co wyczytałam, jest dość miarodajny. Jeśli wyjdzie nam test pozytywny, to nie powinniśmy tylko na nim kończyć naszego diagnozowania, ale przeprowadzić szereg innych badań, już pod kontrolą lekarza. Ponieważ jak zapewne wiele z was się zorientowało, że aby się leczyć trzeba najpierw skończy medycynę, dlatego myślę, że można lekarzowi zasugerować diagnozę. A. Janus nawet napisał o takich przypadkach, w których pacjenci bagatelizowani przez lekarzy trafiali do szpitali psychiatrycznych, bo podejrzewano, że wszystkie symptomy o których opowiadają, są tworami ich wyobraźni, ponieważ żadne badanie nic nie wykazywało. Tylko nikt nie robił im badań pod kątem grzyba.
ja wiem że mi na głowie coś szaleje;p ale wole nie badac ile tego tam się zagnieździło;..
OdpowiedzUsuńNie no ja też myślę, że u Ciebie to po prostu reakcja na złą pielęgnację, chociaż myślałam, że akurat TY, mistrzyni zabawach blogowych, przyłączysz się do grzybobrania;)
Usuńprzyłączę się na pewno:) ale jak zbiorę ślinę:D
Usuńna razie cała zostaje wypluta w przekleństwach na mgr xd
Jak tak namawiasz z tą śliną, to polecę;)
OdpowiedzUsuńAle dopiero pod koniec tygodnia.
(.)
No pewnie, że namawiam, zawsze to się człowiek czegoś nowego o sobie dowie, albo i nie:) Akurat w tym przypadku, zdecydowanie lepiej nie;)
UsuńOkazuje się, że moja ślina spełnia normy unijne:) Bo skoro "łupież" jest dopuszczalny, to nie muszę rezygnować z cukru i wszelkich słodkości:))
OdpowiedzUsuńUlżyło, bo tak lubię SŁODKĄ małą czarną;)
(.)
Tak myślę, że ten łupież który się wytrąca po jakimś czasie i opada dopiero po "ruszeniu" szklanką, to znak, że grzyba brak. Ale pewności nie mam. oglądałam nawet kilka filmów z testem i w żadnym nie pojawił się taki efekt.
UsuńJa też kocham słodkości, ale teraz ograniczam, bo naprawdę mocno przesadzałam. O dziwo dało radę, ale jak tylko włożę kawałek czekolady do ust.....myślę, że tak musi się czuć nałogowy palacz który rzuca palenie i po jakimś czasie sięgnął po papierosa;)
Eee, no czekolada nie jest taka zła, bo ma magnez;) Więc nie odmawiaj sobie. Trochę słodkości się należy:)
UsuńZa to papierosków lepiej nie posiadać, żeby nie kusiły.
(.)
Tylko, że jak mi da się palec to odgryzę rękę, więc lepiej nie kusić;)
UsuńJaka zaborcza;)
UsuńDlatego wyrzuć papieroski:)
(.)
Z fajkami stan przejściowy. Mam teraz małą zawieruchę w życiu i potrzebuję małej "odskoczni". Raz na jakiś czas zdarzają mi się powroty, ale na krótko. Aczkolwiek faktycznie, z fajkami mam jak z czekoladą, jak nie palę to ani jednego, a jak sięgnę to na jednym się nie kończy, aczkolwiek nie mam żadnego problemu żeby z dnia na dzień przestać palić i przez następne kilka miesięcy po fajki nie sięgnąć (wyjątek knajpa + piwo), ale teraz potrzebuję czegoś na rozładowanie. Mam świadomość, że to wymówka i każdy palacz się tak tłumaczy, ale też wiem, że za tydzień, dwa wyrzucę pustą paczkę i na tym się skończy.
UsuńRozumiem, life is brutal and full of zasadzkas:(
UsuńJa na odstresowanie pozwalam sobie na piwko, fajki są mi na szczęście nieznane. A może zainteresuj się e-papierosem. Choć to jest raczej dla tych, którzy nie potrafią przestać palić. A Ty potrafisz. Z zawieruchą w życiu dasz radę.
(.)
Mój młody (palacz nałogowy) zainwestował w taki e-papieros. Myślałam, że chce rzucić, a tu się okazało, że pali je w domu jak mu się nie chce wychodzić na dwór kopcić (bo w domu nie może). Mi zdecydowanie papieros elektroniczny nie jest potrzebny, myślę, że przez niego mogłabym się nawet bardziej wkręcić się w palenie. A co do piwa, tak. Jak miałam gorszy dzień, lubiłam po pracy po męsku strzelić sobie jednego browara, wypiąć się na świat i pójść spać. Niestety od dłuższego czasu mój organizm nie toleruje praktycznie alkoholu (pojęcia nie mam dlaczego), więc ta forma "relaxu" mi odpadła.
UsuńJa tak naprawdę lubię mieć zawieruchę w życiu, bo wtedy czuję że coś się dzieje, tylko teraz przy okazji muszę podjąć bardzo ważne decyzje, od których wiele zależy, a nie mam kompletnie czasu. Pracuję po 12 godzin 7 dni w tygodniu. Nawet teraz pracuję, w "jednym oknie" piszę, w "drugim oknie" projekt trzaskam. A jeszcze wypadałoby się wyspać, bo rano c.d., a jeszcze w tym wszystkim znaleźć czas na pozostałe rzeczy którymi MUSZĘ się zająć. Ale się upisałam ;)
Ten młody to brat czy inny młody?
UsuńJa jak mam pracy ponad 8h (czasem trzeba), to sobie mówię: z dwojga złego lepiej mieć za dużo pracy, niż jej nie mieć;) Wtedy łatwiej przetrwać:) Piwko tylko czasami, niekiedy też tak mam że organizm nie toleruje. Może taka samoregulacja:)
Ciekawe, co też za projekty trzaskasz?
I wyśpij się;)
(.)
Nie no, brat. Bobo nie mam.
UsuńMoje projekty, moja praca, top secret;)
Nie wyspałam się niestety, sąsiedzi z któregoś wyższego piętra urządzili całonocną balangę. Jeszcze o 5:30 śpiewali "sto lat" ;)
Ok, secret is secret;)
UsuńMoi sąsiedzi zza ściany mają bardziej ambitny repertuar, dzisiaj słychać "deszcze niespokojne" :))
(.)
A to moi też w nocy jechali ostro, najbardziej w materac wbiło mnie jak usłyszałam, że śpiewają "Last Christmas";) Musieli mieć niezły fun.
UsuńMoi "relaxują się" w ciągu dnia, nocą na szczęście dają spać:)
Usuń(.)
przepraszam że tak nie na temat grzbka, ale chciałam zapytać czy dalej stosujesz LOXON i jak tam odrost? mi we wtorek stukną 3 bite miesiące i jak narazie tego odrostu nie ma (może dlatego, że używam regularnie ale tylko raz dziennie). poddać się czy dalej używać tego cholerstwa?
OdpowiedzUsuńJa już używam 3 miesiące, ale tylko wieczorem. Odrost miałam nie po Loxonie, a po wcierce od dermatologa. Po Loxonie zatrzymało mi się wypadanie włosów. Od stycznia nie stosuję wcierki (teraz od nowa zaczynam), więc ciężko mi powiedzieć, na ile miał wpływ Loxon. Natomiast 3 miesiące to za krótko na odrost po Loxonie, po 4 miesiącach dopiero coś widać (w teorii). Ja na Twoim miejscu bym nie przestawała, bo masz już etap linienia za sobą, więc to co najgorsze, więc teraz Lox albo zadziała, abo nie, ale musisz dać mu szansę. Ja dzisiaj pytałam dermatologa czy odstawiać, powiedział, że nie. Może dołącz coś do Loxonu na porost włosów, różnie widzę dziewczyny używają: Jantar, kozieradka itp. A zmniejszył Ci wypadanie włosów?
UsuńNo właśnie ja się martwię bo wciąż mi wypadają włosy!!!
Usuńmoja historia jest taka, że mi włosy wypadały bardzo, straciłam gdzieś połowę, a potem przestały. Problem w tym, że mimo że nie wypadały to też nie odrastały. Wcale. I tak przez dwa lata. W końcu dermatolog powiedziała, że loxon to jedyny lek który może je zagęścić. A więc zaczęłam go używać, przez dwa miesiące nic się nie działo i nagle zaczęły wypadać bardzo - 50-60 dziennie (przed loxonem prawie wcale nie wypadały). mam nadzieje, że w końcu to ustanie i że trwa trochę dłużej właśnie dlatego że używam tylko raz dziennie wieczorem...
Mi na Loxonie wypadały tak mocniej przez około 1-1,5 miesiąca. Ale dało się zauważyć, że leci ich zdecydowanie więcej. Jak mi wypadły przy ŁZS, to dłuuuugo nie odrastały, też z 2 lata, później trochę się ruszyło, ale to tak na rok i też nie wszystko odrosło, tylko część. Mezoterapia podobno też jest całkiem ok, tylko droga i też nie ma się pewności. Mi odrosło najwięcej włosów po wcierce (pisałam o niej), chociaż wiem, że niektóre osoby podchodzą do niej sceptycznie, to na mnie akurat zadziałała, a jest niedroga, co jest dużym plusem, bo nie wyrzuca się kupę kasy w błoto jakby nie zadziałała, a efekt widać szybko. Myślę, że możesz się pokusić jednak o dołączenie czegoś do Loxonu. Widziałam na Wizażu, że dziewczyny które stosują Loxon, jednak nie poprzestają tylko na nim. Mam wrażenie, że to jest trochę tak, że Loxon jeśli ma zadziałać, to utrzyma aktualny stan, żeby nie posunął się w takim tempie do przodu, ale jeśli chcemy żeby odrosły to musimy mu pomóc, ale to tylko moja teoria na podstawie obserwacji własnych. Jeśli wypadają Ci włosy na Loxonie dłużej niż 2 miesiące (po nie napisałaś jak długo Ci lecą), to w takim wypadku ja chyba też bym rozważała odstawienie. Ale tak jak mówię, to moje prywatne zdanie, ponieważ sama sobie założyłam, że jak przez 2 miesiące nie będzie żadnej poprawy, a tylko pogorszenie to odstawiam.
UsuńUch, ale skoro grzyb w jelitach, to tak właściwie w pochwie również. Na grzybicę chorowałam w zeszłe wakacje po kuracji antybiotykowej.
OdpowiedzUsuńA i niestety leczenie tego wcale nie wpłynęło lepiej na stan mojej skóry głowy :/
Ok, no to teraz jestem pewna, że u mnie wszystko ok;) Ale tak na poważnie, to nie mam objawów takich jak są wymieniane przy grzybicy, także dziwne by było, jakby test szklankowy wyszedł pozytywnie, co nie zmienia faktu, że sprawdzić zawsze można, ten akurat za free i nie wymaga wiele wysiłku ;) A swoją drogą, nic nie brałaś osłonowo przy antybiotykach?
Usuń