czwartek, 14 lutego 2013

Kolejna wyprawa na badania

...wyrwane z pamiętnika...
nie, nie zaspałam, ja po prostu mam problem z porannym wstawaniem. Miałam być najwcześniej na 8:30, a dotarłam 9:15;) Na oddziale endokrynologii byłam pierwszy raz, ale o dziwo trafiłam bez problemu. I nawet laboratorium znalazłam bez niczyjej pomocy!

  9:27  
Pierwsze wbicie igły. Akurat wbijanie igieł to mój fetysz, więc mnie kłucie nigdy za bardzo nie rusza, ale muszę przyznać, ze Pani laborantka zrobiła to "z rozmachem", ale możliwe też, że nie bez znaczenia była monstrualna grubość igły.
Pani powiedziała, że mam bardzo suchą skórę i zapytała, czy nie mam problemów z tarczycą. yyyyy, no chyba nie!Cały czas mi się ta tarczyca obija gdzieś. Nie wiem, ja ją już radośnie wykluczyłam z grona podejrzanych. Niech nie wraca!
Po kłuciu dostałam do wypicia glukozę wymieszaną z wyciśniętym sokiem z połówki cytryny: w sumie może z 200ml(?) na oko tyle ile mieści się w kubeczku Nescafe. Było słodkie i w sumie, nie uważam, że obrzydliwe. Pół kubka wypiłam jednym duszkiem, reszta już weszła oporniej.
Po czym zostałam wygoniona na korytarz....
  9:50     
Hmmm, i co tu teraz ze sobą zrobić. Na lewo oddział, zakaz wstępu bo jakiś turbo wirus panuje, na prawo to samo. Stanęłam po środku, ale od schodów wieje i ogólnie średnio przyjemnie. A w pewnym momencie, jak mi się zrobiło niedobrze od tej glukozy, to myślałam (przepraszam), że pawia puszczę.
Postałam sobie ta przez godzinę, porozmawiałam przez telefon. Wybiła..
  10:25    
Czas wrócić na kolejne kłucie.
Tym razem poszła pod ostrzał druga ręka. Poszło sprawnie.
Pani laborantka zdziwiła się, że jeszcze jestem w trakcie okresu. 6 dzień, toż to norma.
  10:35    
Postanowiłam, że znajdę sobie inny korytarz, bo tamten mi się znudził i za zimny. Znalazłam sobie taki "tunel" na końcu którego było okno i ...grzejnik :D Było cudownie. Widok na rzekę, śnieg i ja wtulona w kaloryfer. W między czasie okazało się, że moja kłuta jako druga ręka postanowiła pokrwawić nieco mocniej, ale na szczęście nie wyszedł mi duży krwiak.
  11:25     
Ostatnie pobranie. Ofiarą padła tym razem pierwsza ręka. 
To też był TEN mrożący krew w żyłach moment kiedy musiałam uiścić opłatę za badanie. 200zł!!! Z czego 50zł przeklęty androstendion który miałam badany 2 miesiące temu. Podobno ma znaczenie, gdzie badają. A co się okazało, że mój androstendion sobie jedzie na wycieczkę krajoznawczą do innego miasta. No proszę was, to jakie ma znaczenie gdzie pobierają? Argumentem do powtórnego badania było właśnie miejsce pobrania. Akurat dla mnie oczywiste jest, że jeśli wynik wyszedł ponad normę, to należy go powtórzyć, ale w tym przypadku argument był inny.
Po wyniki za tydzień i tego samego dnia wizyta u endo.
  11:45    
Zmulenie po glukozie mi przeszło w sumie stosunkowo szybko, już przy drugim pobraniu czułam się dobrze. I co? Czas do pracy. Tramwaj uciekł, a co! A ja taka głodna! Normalnie jestem raczej wytrzymała a tu czułam ogromną potrzebę zjedzenia CZEGOŚ! 
  12:30    
Jak tylko wpadłam do biura, pierwsze co to rzuciłam się do bufetu. Duże danie z mięsem mielonym i  makaronem, coś czego nie jadam odkąd wypełzło mi ŁZS, to jest dla mnie bomba! Pochłonęłam w jednej chwili, aż mi się ręce trzęsły. Taki wielki talerz, a godzinę później byłam głodna :(



Badania które miałam dzisiaj robione:

  • krzywa OGTT 0', 60', 120'
  • insulina
  • 17 OHP
  • androstendion (powtórzenie)
  • TSH (powtórzenie)
  • ft4
  • Prolaktyna 0'

14 komentarzy:

  1. hahah Mastifku uwielbiam Twe opowieści xd :D wbijanie igły u Ciebie poraziło mi wizję :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :P niech Ci wizji nie poraża ;) Wizja Ci się jeszcze przyda;)

      Usuń
    2. moja wizja jest na tyle ślepa że i tak widzi połowicznie:D

      Usuń
    3. a te buty gdzie kupiłaś?:D bo są boskie:D

      Usuń
    4. coś mi się też dzieje z komentarzami:D muszę po dwa razy publikować żeby je było widac;/

      Usuń
    5. Coś Cię blogier nie lubi widocznie :P But i jeden i drugi są z Wojasa z zeszłego roku. Są bardzo wygodne i bardzo cieplutkie:)

      Usuń
    6. nie wiem czym ja mu podpadła:D ale jak to na powiece Ci wylazło ŁZS???

      Usuń
    7. Zaczerwieniona, łuszcząca się łuska:( Bardziej to wygląda jak znamię łuszczycowe, no ale łuszczycy nie mam. Możliwe, że to po prostu uczulenie na kosmetyk (???), ale akurat na powiece mi bardzo często wychodzi i zazwyczaj trzyma się strasznie długo, czasami nawet kilka miesięcy. A dzisiaj to jakieś apogeum osiągnęło z nieznanego mi powodu, bo wczoraj było lepiej a dzisiaj się powiększyło i boli:( Jak mi takie rzeczy gdzieś na ciele wychodzą to znikają dopiero po sterydach, ale na twarz sterydów nie położę.

      Usuń
  2. O ja pamiętam jak miałam prolaktynę z obciążeniem, to też jednego dnia 2 razy badają, to miałam 2 razy w tą samą łapę wbijane i taaaki mi się krwiak zrobił, ale ogólnie pobieranie krwi lubię do dziś :P, gorzej z zastrzykami jak mi maja coś wstrzykiwać to na sama myśl mi słabo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hmmm, o tym nie pomyślałam w kontekście igieł. Fakt! Pewnie dlatego, że dawno nic we mnie nie wpompowywali. W sumie już z 15 lat jak nie dłużej. Ale do dziś pamiętam jak miałam domięśniowy robiony...przez chyba 10 minut, a tyłek bolał mnie przez cały dzień.

      Usuń
  3. " Podobno ma znaczenie, gdzie badają. A co się okazało, że mój androstendion sobie jedzie na wycieczkę krajoznawczą do innego miasta. No proszę was, to jakie ma znaczenie gdzie pobierają?".
    Pewnie zależy z jakim laboratorium współpracują w innym mieście. I jak w którym laboratorium przechowują próbki. Co dość mrozi mi krew w żyłach, zwłaszcza te ceny :/.
    Może warto jeszcze raz zrobić badanie tarczycy? Tak na wszelki wypadek?
    Mmm, lazania. Gdzieś na świecie Garfield się uśmiecha :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Się tarczyca też zbadała:)
      Taka lazania to zło w czystej postaci. Ser którego nie mogę i tłuste mięso którego też nie mogę, no i kluchy. I jest takie dobre! Gdzie tu sprawiedliwość?

      Usuń
  4. proszę Cię, napisz książkę w formie pamiętnika :) będę pierwszą, która ją kupi i przeczyta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, ojoj, dziękuję :* Niestety trwałoby to wieki, robię strasznie dużo błędów i mam problem z poprawną konstrukcją zdania. Pulitzera bym za nią nie dostała ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz:) To dla mnie bardzo ważne, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami.
Anonimki bardzo proszę, podpisujcie się, bo później was mylę:)