środa, 15 maja 2013

Ginekolog /part3/

Post z cyklu: lekarze.

Poznać przyczynę to połowa sukcesu. Kto się z tym nie zgodzi? A jeśli co głowa to inna diagnoza? 
Ostatnie kilka miesięcy miałam bardzo bogate w kontakty z lekarzami, więc powinnam być zaprawiona w boju,  jednak za każdym razem jak staję z nimi twarzą w twarz dopada mnie to samo zaćmienie umysłu. Niby wiem o co chcę zapytać, a jednak jak przyjdzie co do czego to zapominam języka w gębie. Nie to, że się stresuję. Stresowałabym się, gdybym uważała ich za kompetentnych, a tak nie jest. Już tak nie jest. Mimo to, wychodzę z wizyty szczęśliwa, że spełniłam swój obywatelski obowiązek, a po jakimś czasie dociera do mnie, że właściwie nadal nic nie wiem. Im więcej wizyt za mną tym wprost proporcjonalnie szybciej sobie uświadamiam tą straszną prawdę.

Krótkie streszczenie:

Ginekolog
Mój ginekolog na podstawie wyników hormonów z wymalowanym zdziwieniem na twarzy(bo przecież nic mi nie jest) obwieścił: PCOS. Dopiero po kilku dniach, jak zgłębiłam temat zaczęłam się zastanawiać nad tym, że skoro mam PCOS, a on to wywnioskował na podstawie TYLKO moich wyników, to co na to moje jajniki? Wizytuję u niego już kilka lat i ani razu nawet nie zająknął się, że coś z nimi może być nie tak. Więc...co z nimi?

Endokrynolog
To bardzo dobre pytanie, które nie tylko zadałam je sama sobie, ale zadała mi je endokrynolog do której poszłam w następnej kolejności. Uzbrojona w wyniki badań z ostatnich 5ciu lat przepuściłam atak na jej gabinet. Diagnoza taka sama na podstawie tych samych badań. Zlecona krzywa insulinowa, która zdaniem Pani endo, wyszła negatywnie, więc insulinooporności nie mam. Zleciła mi leczenie Dianą przez kilka miesięcy. Nie podjęłam tego tematu. Nie zadałam jednak ważnego pytania: PCOS, możliwe z czystymi jajnikami? Co da leczenie Dianą przez 3 miesiące? Co dalej? Po 3 miesiącach cudownie wyzdrowieję? 

Endokrynolog 2
Wybrałam się do kolejnego endokrynologa. Znowu te same wyniki badań. Diagnoza: insulinooporność. A co z moim PCOS? Dowiedziałam się, że lepiej uważać to za insulinooporność. Ok, ale co z moim PCOS? To mam, czy nie mam? Dostałam zalecenie trzymania diety, metformax  i antyki na 4 miesiące. I dlaczego na podstawie tych samych wyników badań tym razem mam insulinoopornośc? 
Ozdrowieje i to rzecz pewna, ale nie wiadomo czy moje włosy ozdrowieją, bo nie ma pewności czy to je wykańcza moje domniemane PCOS/insulinooporność/zwał jak zwał, diabeł w kwiatach? Stwierdziłam, że to moment podjęcia jakiejś decyzji. Przeszłam na dietę, którą trzymam w mniejszym lub większym stopniu, biorę metformax i jestem na tabsach

Ginekolog
Ale, ale...miałam po endokrynologu skontaktować się z ginekologiem. Zadzwoniłam do niego w zeszłym tygodniu i opowiedziałam w skrócie wizytę u endo jednego i drugiego. Na co on: Dianą to już się nie leczy, on nigdy jej nie wypisał, insulinooporności nie mam jego zdaniem, antyki tak mam łykać, może zmienimy za jakiś czas na inne i trzeba będzie je brać. Mam wpaść do niego za jakiś miesiąc.

...a włosy zaczęły mi lecieć:( Już nie jest to 20 włosów dziennie. Przy myciu wychodzi 50, a w ciągu dnia wyciągam garść. 100 jak nic. 

                                    ********************************************************

Ostatnio zastanowiłam się nad jedną kwestią, to bardzo ważna kwestia która daje mocno do myślenia.
6 lat temu brałam antyki, przez pół roku. Po pół roku od odstawienia zaczęły mi mocno lecieć włosy (wcześniej też leciały, ale nie w takich ilościach) i ŁZS zagościło na mojej głowie. Szukając wtedy informacji wywnioskowałam, że to nie wypadanie z odstawienia tebletek, bo za długi odstęp czasu. Endokrynolog wysnuła wręcz teorię, że te tabletki spowolniły rozwój mojego PCOS, dlatego w późniejszych wynikach badań mam wszystkie hormony w normie. A jeśli wcale tak nie było? Może one nie zahamowały czegoś (już nie mówię o PCOS, bo dla mnie ono nadal jest tylko w teorii), a coś wywołały?

23 komentarze:

  1. Ja też miałam taką opóźnioną reakcję. Włosy zaczęły wypadać po kilku miesiącach. Tak 3-4.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, ja dopiero po tylu latach na to wpadłam! Mało tego...dopiero kilka dni temu, jak już zaczęłam łykać antyki. I teraz się zastanawiam czy dobrze robię. Tylko jeśli faktycznie mam PCOS to chyba i tak muszę blokować jajniki. To jest właśnie kwestia którą chcę poruszyć przy kolejnej wizycie...tym razem pójdę z przygotowanymi pytaniami na kartce;)

      Usuń
    2. Rety, jak tak Cię czytam, to aż się boję o moje hormony. Tak jak dermatolog tak i ginekolog nic szczególnego mi nie powiedzieli, żadnych informacji. Nic. Zaczynam się bać, że zaczynam chorować na ŁZS. Mam problemy ze swędzeniem skóry głowy. I z wypadaniem i przetłuszczaniem. Chociaż ostatnio było lepiej. Muszę skombinować jakiś dobry, łagodny szampon, zawsze mi pomagały. Może HIPP? Lepiej, żeby to było coś ziołowego :/

      Hahaa, żeby tylko czytanie Twojego bloga nie zadziałało w stylu placebo i żebym nie miała wyimaginowanego ŁZS, bo takie cuda też się zdarzają :D

      Usuń
    3. Myślę, że gdybyś miała ŁZS to dermatolog by to zauważył. Zawsze istnieje opcja, że zawitasz do kogoś innego na potwierdzenie. Mi aktualnie dwie osoby też wykluczyły ŁZS, ale nie oszukujmy się, to jest na całe życie, po prostu teraz nie jest w zaostrzonej formie. Nie wiem jak bardzo swędzi Cie skóra, ale przy ŁZS jest ono specyficzne. Dosłownie jakby coś łaziło Ci po głowie. Nie jak przesuszenie. Ostatnio stosowałaś płukanki przesuszające...może to to?

      Usuń
    4. To było przed, one to trochę ogarnęły. No, nie swędzi aż tak bardzo. Nie chodzę do dermatologa. Zwinęłam manatki. Szkoda, że za późno. Właśnie wpadłam, żeby napisać, że mam kolejnego "konowała" do Twojej kolekcji. Machnę o nim artykuł. Może chcesz opublikować o swojej kolekcji?

      Babka koleżance z idealną buźką, wrażliwą z kilkoma krostkami po podkładzie chciała przepisać Izotek. Szczęśliwie przez anty się na niego nie zgodziła. To używa podkładu Pharmaceris, kazała jej myć twarz tylko wodą. Na to tonik i Duac. Na niezmytą twarz. I krem Ziai na parafinie. Matko święta, aż mnie dreszcze przechodzą.

      Usuń
    5. Ale gdybym miała ŁZS to chyba bym sama zauważyła, że coś jest nie tak, nie?

      Usuń
    6. No ja o mojej jednej poprzedniej dermatolog dowiedziałam się, że jednemu ze swoich pacjentów kazała brodawkę szorować pumeksem...
      Ja też dostałam jakiś czas temu wysyp przyjaciół po podkładzie...beztłuszczowym;)

      Co do ŁZS, myślę, że byś na pewno zauważyła. Przede wszystkim łupież: suchy, tłusty(ja) bądź łuska np. Łojotokowa Głowa lub Kathy Leonia. Skóra często też jest zaczerwieniona.

      Usuń
    7. Czyli nie mam! Uff. W życiu nie miałam łupieżu :D Ona po Affinitone Mineral. A mój stoi w szafce i czeka na lekkie ściemnienie skóry, co i pewnie się nie zdarzy :)

      Usuń
  2. Ja też mam ŁZS i na dobrą sprawę tylko Loxon mi pomaga, jak odstawiam Loxon, to zaczynają lecieć jak diabli :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. stosuję go już od ponad 5 lat i dlatego jeszcze nie wyłysiałam

      Usuń
    2. Ja stosuję regularnie od września. Ostatnio zrobiłam sobie przerwy kilkudniowe, żeby się włosy nie przyzwyczaiły, ale chyba to nie było mądre posunięcie:(

      Usuń
    3. kilkudniowych przerw staram się unikać, ja stosowałam dwa razy dziennie, rano i wieczorem i to przyniosło najlepsze efekty. Teraz używam raz dziennie i nie jest źle.

      Usuń
    4. Zaczynam wracać do częstszego stosowania, nie codziennego bo dla mojej skóry to masakra, ale zamiennie z czymś innym. Od października tak robiłam i w sumie się sprawdzało. Teraz dałam ciała. Ale jeśli faktycznie u mnie Loxon hamuje wypadanie to znaczy, że powodem wypadania jest AGA. A teraz lecą i Loxon nawet stosowany co 3 dni, powinien je "trzymać" w większym stopniu. Czyli lecą z innego powodu? Na to wygląda.
      Przy ŁZS Lox nie masakruje Ci skóry? Wiele osób z naszym wspaniałym schorzeniem na to narzeka.

      Usuń
  3. o ja cie, ja chodzę do ginekolożki (bardzo cenionej) z bólem jajnika, nigdy mi nic nie jest, ew. zgrubienie i dostaje antybiotyk 'w razie w', bo nie mam dzieci i tyle...

    OdpowiedzUsuń
  4. ach, tak sobie czytuję Twojego bloga i jestem ciekawa, kiedy wreszcie ktoś Cię poprawnie zdiagnozuje... tracę wiarę w lekarzy jak widzę posty takie jak ten. mam nadzieję, że wszystko się w końcu wyjaśni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A daj spokój, Ci moi to jeszcze jacyś rozgarnięci chociaż jak się z nimi rozmawia, ale często dziewczyny piszą o takich przypadkach, że wręcz nie do uwierzenia, że prawdziwe! To jest dopiero przerażające. U mnie to w miarę się pokrywają w diagnozowaniu. Ta insulinooporność...jeden wynik faktycznie poza normą. To trochę tak jak z tarczycą. Do jednego pójdziesz i powie Ci, że TSH 2.0 jest już za dużo, a następny Ci powie, że 4.0 jest ok, bo norma do 4.5.

      Usuń
  5. ja odkąd odstawiłam tabletki mam problem z torbielą na jajniku (prawdopodobnie endometrialną) oraz z łupieżem i wypadaniem włosów które dopiero niedawno ustało (łupież pozostał). nie wiem co o tym myśleć czy to wina tabletek czy po prostu tak się złożyło... wszystko nie zaczęło się od razu ale stopniowo aż do tego stadium w jakim jestem teraz (bardzo męczące, bolesne i rozregulowane miesiączki, masakrycznie swędząca skóra głowy).
    torbiel niby na razie nie jest jakaś duża, ale pobolewa, rozregulowuje mi cykle no i nakręcam się że powiększająca się endometrioza może skończyć się wycięciem jajnika :/

    jak narazie żałuje że wogóle kiedykolwiek zaczęłam brać tabletki antykoncepcyjne :( a brałam je przez prawie 3 lata...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od wielu osób to słyszałam, że żałują decyzji. Ja nie brałam wtedy długo, ale może wystarczająco. Nie wiem i pewnie już się tego nie dowiem.Co będzie teraz? Nie ukrywam, że jestem pełna obaw.

      Usuń
  6. Skoro ostatnio zaczęły bardziej lecieć, może to objaw uboczny tabletek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczęły lecieć jakiś miesiąc temu, tabsy biorę troszkę ponad tydzień:( Nie to:(

      Usuń
  7. Powiem tak: Jeżeli jajniki masz czyste, to nie masz PCOS (mimo że ginekolodzy sprzeczają się, że niektóre kobiety mają torbiele pomimo braku PCOS, to mimo wszystko jest to NAJWAŻNIEJSZY objaw). Jeżeli okres masz średnio co miesiąc i mniej więcej regularny (nie mówię o spóźnionej miesiączce, a jej braku przez średnio co 2 miesiące, czasami pół roku) - nie masz PCOS. Jeżeli hormony nie są jakoś mocno nasilone i rozchwiane - nie masz PCOS. By stwierdzić PCOS potrzeba dwóch objawów. Ewentualnie jeden - te pęcherzyki powietrza widoczne na ekranie USG, wielkości średnio 4 cm. Mam nadzieję, że ginekolog przekazał Ci wydrukowane zdjęcie Twoich jajników, by ktoś inny mógł zweryfikować sprawę.
    Możliwa jest i Twoja teoria. Brałaś antyki przed ŁZS i wzmożonym leceniem włosów z głowy. Być może antyki rozregulowały Cię i stąd te aktualne problemy. Moja koleżanka brała antyki przez 2 lata, po odstawieniu wylądowała w szpitalu. Przyjęli ją z obawą o ciążę pozamaciczną, a wyszła po prostu rozregulowana gospodarka hormonalna. Wróciła na proste nogi. Druga dalsza znajoma brała też tabletki non stop, zrobiła sobie przerwę (bo tak trzeba) i też najlepiej nie jest, narzeka na te swoje hormony aktualnie. Może kiedyś wróci do normy.
    PCOS rozwija się od początku dojrzewania. Musiałabyś brać antyki już jako dojrzewająca nastolatka. Hormony to nie cukierki, często przepisują je ginekolodzy bez wcześniejszych badań (takich chociażby jak zwykłe ciśnienie krwi!). Mojej siostrze z PCOS przepisywali starej generacji antyki i jeszcze gorzej z nią było.
    Nie martw się, możliwe że tak Ci teraz lecą, bo kilka czynników naszło. To odstawianie Loxona, tabletki antykoncepcyjne mogą też na początku tak działać, że nasilą na chwile wypadanie, a potem przestają(jeżeli są stosowane jako lekarstwo).
    Uważam tylko, że nie najlepiej robisz, że ŻADNEMU lekarzowi nie ufasz. Rozumiem, że obawiasz się o swoje zdrowie, skutki uboczne... Też rozumiem, że tak biegasz od lekarza do lekarza. Ale jeżeli dalej tak pójdzie, to z wyleczenia nici. Ważne jest też podejście (nie na darmo robi się badania z efektem placebo ;)).
    Najbardziej sensowny wydaje się ten 2 endokrynolog (buc pazerny na pieniądze, ale wiedzę ma).
    Mogę Ci podać namiary na mojego endokrynologa i ginekologa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, no tak. Zapomniałam dodać, że trzecim ważnym czynnikiem do stwierdzenia PCOS jest insulinoodporność. Ale to wiemy. Chodzi o to, że aż mi się włosy jeżą, że można stwierdzić PCOS bez torbieli widocznych na ekranie USG.

      Usuń
    2. Brałam najpierw mając 13 lat, ale nie pamiętam co to było. Miałam problem ginekologiczny i żeby mnie nie kroić w ten sposób leczyli. Jeden z ginekologów później powiedział mi, że mogę kiedyś mieć z tego problemy, np. z zajściem w ciążę. Nie wypowiadał się więcej na ten temat, a że akurat zastrzelił mnie inną infromacją w tym czasie, więc tematu nie ciągnęłam, a później już leczyła się u innego gina.
      Brałam mając 24 lata (?) przez pół roku. Włosy wcześniej mi leciały, owszem, ale chyba nie w takim stopniu. No i na pewno nie miałam ŁZS ani innych przypadłości które się pojawiły później. Fakt, że one zaczęły się pojawiać po jakimś czasie i nie od razu z "pełną mocą", wiec nie od początku rejestrowałam np. dodatkowe włoski. Mi samej ciężko uwierzyć, żeby Yasminn brany przez pół roku narobił takiej szkody. Pierwsz Endo uważa wręcz, że te hormony wręcz opóźniły mi rozwój PCOS
      Nie wiem czy zaufałam któremus znich bardziej, ale na razie idę zaleceniami buca, czyli Metformax + Yaz na 4 miesiące. Pytaniami będę gnębić ginekologa za miesiąc;) A jeśli możesz mi podać namiary na swoich znachorów byłabym wdzięczna:)

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz:) To dla mnie bardzo ważne, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami.
Anonimki bardzo proszę, podpisujcie się, bo później was mylę:)