poniedziałek, 18 marca 2013

Suszarkowe desperado

Dziś post o moich spostrzeżeniach dotyczących suszenia włosów suszarką. Z racji problemów z włosami i skórą głowy jak ognia starłam się unikać suszenia włosów suszarką. O ile w lecie to nie problem, tak w zimie często bywało to dość kłopotliwe. Z racji łojotoku włosy muszę myć częściej niż bym sobie tego życzyła, czyli codziennie lub przy dobrych wiatrach, co 1,5 dnia. 2 dni to już dla mojej skóry dramat. Nie przetrzymuję włosów ponieważ wtedy pogarsza się stan skóry, dostaję łupieżu tłustego, skóra mnie potwornie swędzi, nie za przyjemnie pachnie i co za tym wszystkim idzie tracę sporo włosów. Czasami bywały jednak takie dni, kiedy po powrocie z pracy widząc tylko na jedno oko, uznawałam, że stan moich włosów jest bardzo dobry, ale wstając już rano okazywało się, że wcale nie jest za ciekawie i wypadałoby je umyć. W tym momencie miałam wybór myć i suszyć moją archaiczną suszarką, albo trzymać do wieczora. Zazwyczaj wybierałam to drugie rozwiązanie, które jak historia pokazała okazywało się niesłuszne. Żeby więc zapobiec takim sytuacją  "pod choinkę" zażyczyłam sobie turbo suszarkę z funkcją jonizacji i chłodnym nawiewem.

Początkowo byłam zachwycona takim suszarkowym mercedesem. Mało tego, okazało się, że susząc suszarką jestem w stanie sobie ułożyć włosy...właściwie nic nie robiąc! Nie dość, że idealnie rozprostowane, same z siebie, to jeszcze wyglądające jakby ich było więcej. Starałam się jednak by takie suszarkowe sesje nie powtarzały się za często. Aż do czasu...

Moje włosy miały jakiś ewidentnie gorszy okres, bo już po jednym dniu wyglądały mało ciekawie, więc zaczęłam je myć codziennie rano co wiązało się z użyciem suszarki. Co się okazało? Po 3 sesjach moja skóra zaczęła wariować. Nie dość, że skóra przetłuszczała się szybciej to jednocześnie była przesuszona  i aż ...bolała. Zaczął się również pojawiać na niej biały nalot, coś jak łupież suchy, ale trzymający się skóry głowy.

Niestety nie było wyjścia i teraz widząc czy nie widząc na jedno czy dwa oka, myję włosy wieczorem. Oczywiście okazjonalnie jeśli jest taka potrzeba użyję suszarki, ale poranne mycie odpadło. Przynajmniej do czasów aż zrobi się ciepło.
Wiosno, przybywaj!

7 komentarzy:

  1. Z tą suszarką to lepiej łap piratów drogowych.
    A włosy niech sobie schną same;)

    (.)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdanie podzielam, ale dłuższe kłaki schną dłużej i czasami jest problem.
      Pierwszym piratem drogowym do łapania będę ja...jak zrobię prawko;)

      Usuń
  2. Ja również suszarki używam okazjonalnie. Myję włosy codziennie - wieczorem idę spać z lekko podeschniętymi włosami a rano..cóż... :) Już nie mogę doczekać się lata. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnimi czasy robię dokładnie tak samo. Zapewne suszarka za bardzo przesuszała mi skórę jednak i stąd ten niemiły efekt. O lato, nie. U mnie lato to najgorszy okres dla włosów:(

      Usuń
  3. ja niestety używam przy każdym suszeniu... ale suszę jedynie chłodnym nawiewem;p bez suszenia bym łaziła 4 godizny w mokrych ;p ps Nakręćmy Desperado 3 :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz:) To dla mnie bardzo ważne, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami.
Anonimki bardzo proszę, podpisujcie się, bo później was mylę:)