sobota, 23 marca 2013

Wpis dla samej siebie

Od tak, egoistycznie. A i pora odpowiednia. Większość śpi, albo imprezuje.
Czemu służy taki wpis? Niczemu, absolutnie niczemu. Obrazuje tylko aktualny stan mojego ducha...po nic. Post który nic nie wnosi i niczemu nie służy. Skoro to moje miejsce więc pozwalam sobie wejść nie ściągając butów. Naniosę trochę piachu, a jak będę mieć kaprys to jeszcze zarzucę kopyta na czystą narzutę.
Coś czego tak naprawdę bardzo nie lubię, kiedy taki demon gdzieś głęboko schowany we mnie się odzywa. Z jakiego powodu? Czasami nie ma konkretnej przyczyny, ot tak, naszło, a czasami bo ktoś zirytuje. Kiedyś w takich sytuacjach zakładałam czapkę na głowę  i szłam na dymka. Teraz zazwyczaj pocieszam się czekoladą, chociaż nie ukrywam na dymka bym poszła, ale powiedziałam, że koniec, to koniec. Mam za to czerwone wino, którego pić nie mogę, ale co tam:) I gorzką czekoladę 90%. Zdjęć nie będzie, bo babci nie chce się ruszać zadka z miejsca:)
Mam dzisiaj za dużo wolnego czasu. Serio! Wróciłam z pracy wcześniej i pomyślałam, że fajnie tak zająć się swoimi sprawami. W efekcie nie zrobiłam nic z rzeczy które zaplanowałam. Nawet chciałam jakiś post napisać, a później sobie pomyślałam: po co? Czy komuś to do czegoś potrzebne? To co tu piszę nie jest niczym odkrywczym, ale z drugiej strony nie takie było założenie. Miało to być miejsce właśnie na takie moje peplanie, taki notes w którym zapisuję co robię, a przy okazji poznaję nowe osoby. Niektóre naprawdę wspaniałe, od których wiele się dowiedziałam i nauczyłam. Zresztą wiecie, ze strasznie was kocham:*** Dlatego często zastanawiam się jaki to ma sens. Z jednej strony blog uzależnia, nawet nie spodziewałam się, ze może tak bardzo!Z drugiej składania do poszukiwań, eksperymentów, testowania, czyli to o co mi chodziło. I wiem, że to jest możliwe tylko dlatego, że mogę się tym wszystkim dzielić z innymi, bo dla siebie samej...ja mam zapał słomiany. Tylko coraz częściej odnoszę wrażenie, że to co tu piszę dla niektórych jest oczywiste, że powinno nieść gotowe rozwiązania, a tak nie jest i nie będzie, bo po prostu tak się nie da. Nie prowadzę badań naukowych. Więc skoro faktycznie robię to dla samej siebie, to czemu nie zamknąć tego w papierowym zeszycie tak jak do tej pory robiłam? Nie wiem czy pytam o to bardziej was czy samą siebie. 
Ale żeby nie było, że się od razu ewakuuję, to napomknę tylko, ze chciałabym wam jutro powiedzieć o moim małym eksperymencie, zresztą będzie wam on doskonale znany. Jestem ciekawa waszych opinii:)

9 komentarzy:

  1. I dobrze!
    Bardzo dobrze Cię rozumiem, chyba jestem w podobnym stanie...
    Nie porzucaj nas, bardzo fajnie się Ciebie czyta i dla mnie wcale nie piszesz o czymś oczywistym :)
    Wciąż chodzi mi po głowie szklankowy test na Candidę, ale nie mam odwagi do niego podejść...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszyscy miewamy różne stany sweogo ducha. Raz lepiej, raz gorzej.
    Twój blog jest super, obojętnie co piszesz;)

    (.)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja takie dziwne samopoczucie zrzucam na karb hormonów (ewentualnie pogody). Podobnie jak momenty szaleństwa czy trądzik. Obrywa się im za wszystko, biedne hormony.
    Czekam na opis eksperymentu i życzę miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. heheh, ja też jak mi się zbliża @ to wszystko na nią zwalam. Ogólnie uważam, że zawsze lepiej na kogoś zrzucić...chociaż to nie polityczne;)

      Usuń
  4. ani mi się waż myśleć o porzucaniu tworzenia;p kocham Twe wywody z górnej półki czytać:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja bym Ciebie nie porzuciła! Ja tylko dla Ciebie bloggera rano odpalam (po tajniaku przed Szefową). jak porzucę to tylko swoją skorupę. Będę wtedy nagi żółw;)

      Usuń
  5. Dziękuję Ci Gil. Aż mi teraz głupio teraz, że tak egoistycznego posta wysmarowałam:*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz:) To dla mnie bardzo ważne, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami.
Anonimki bardzo proszę, podpisujcie się, bo później was mylę:)