W ramach akcji Listopad miesiącem Spa dla włosów, postanowiłam, że przetestuję peeling skóry głowy.
Moja skóra jest łojotokowa, chociaż ostatnia wizyta u dermatologa wykluczyła ŁZS. Łojotok który u mnie występuje wynika z łysienia androgenowego. Taka teoria. Zwał jak zwał, zapalenie skóry kiedyś miałam, a jego działanie odczuwam do dziś. Mój skalp stał się nadwrażliwy i reaguje teraz na każda zmianę w sposób wręcz dramatyczny. Przetłuszcza się bardzo szybko, często swędzi i pojawia się na nim warstwa tłustego łupieżu.
Peeling skórze głowy jest potrzebny, ponieważ ją bardzo dobrze oczyszcza. Szampon, nawet ten o działaniu mikro-złuszczjącym nie jest w stanie tak oczyścić skóry głowy jak peeling. Osoby które mają zdrową skórę, mogą spokojnie wykonywać peeling mechaniczny, natomiast osoby o skórze łojotokowej powinny z niego zrezygnować, na korzyść peelingu enzymatycznego. Peeling enzymatyczny jest łagodniejszy i nakłada się go inaczej na skalp. Przy mechanicznym wykonujemy masaż skóry głowy który pobudza gruczoły łojowe do produkcji sebum, a tego nie chcemy!
Peelingów enzymatycznych na naszym rynku nie ma za wiele, ja kojarzę tylko te które są rozprowadzane przez gabinety trychologiczne, czyli Gestil Care, Eliokap, Orising. Oczywiście można je kupić samemu zamawiając przez internet. Na pewno warto porównać cenę, ponieważ słyszałam opinię, że te w gabinetach są po prostu droższe. Ja nie potwierdzę i nie zaprzeczę, ponieważ podczas mojej wizyty Pani Trycholog podała mi cenę za cały zestaw, a nie za poszczególne elementy. Natomiast nie jest to jeden produkt, stąd też nie podaję linków. Do problemów skóry głowy dobiera się preparat.
Ja postanowiłam, że jednak przetestuję peeling mechaniczny, tylko będę bardzo delikatna. Uznałam, że nie może mi wyrządzić większej krzywdy niż maska którą nałożyłam dzień wcześniej.
Opierałam się na przepisie peelingu z użyciem cukru, o którym pisała np. Anwen:
- 4 łyżeczki cukru + 2 łyżeczki szamponu
Peeling - owanie/ 23.11/ wieczór:
- zwilżyłam włosy i skórę głowy
- nałożenie peelingu było dość trudne mimo, że mam krótkie włosy i nie są gęste
- mam wrażenie, że papka którą przygotowałam była za gęsta, ponieważ miałam problem żeby ją rozprowadzić po skórze na potylicy. Z przodu gdzie włosów mam mniej było mi łatwiej
- masowałam bardzo delikatnie skupiając się bardziej na skórze z tyły głowy, gdzie mam wrażenie nawarstwia mi się grubsza warstwa łupieżu, ale tam też skóra jest w lepszej kondycji niż z przodu, więc uznałam, że więcej wytrzyma
- głowy jako tako nie myłam, po skończeniu peelingu zmoczyłam włosy i jeszcze raz delikatnie przejechałam palcami po skórze
- nie myłam włosów na długości
- włosków wypadło trochę więcej, ale obwiniałabym za to raczej moje całodzienne drapanie się (maska)
- po wypłukaniu włosów nie nakładałam już więcej na nie nic (z wiadomych powodów)
Wrażenia:
- (23.11/ wieczór) skóra faktycznie jest oczyszczona bardziej niż po szamponie "zdzieraczu". Po szamponie mimo wszystko miałam na skórze kuleczki łoju (nie dużo, ale jednak). Po peelingu nie "znalazłam". Włosy były uniesione.
- (24.11/ następny dzień) skóra czysta, nie swędzi (no czasami lekko, ale to w "moich" granicach), nie wyczuwałam kulek łoju. Niestety ponieważ był to eksperyment, zdecydowanie za często wsadzałam ręce we włosy w celu sprawdzenia, czy jakieś zmiany nie zachodzą ...;) Wiadomo, przyśpieszyło to przetłuszczenie skóry
- (24.11/ następny dzień) włosy były lekko oklapnięte, myślę, że mógł tu zawinić jednak brak ich umycia na długości
- (25.11/ rano) skóra i włosy u nasady już przetłuszczone, nie bardziej niż zazwyczaj, ani nie mniej
Podsumowanie:
- peeling nie wyrządził mojej skórze krzywdy, a to baaaardzo ważne
- zadziałał lepiej niż szampon o działaniu mikro-złuszczającym
- nie spowodował szybszego przetłuszczenia się skóry
- nie wypadło podczas jego użycia, ani później, aż do następnego mycia, więcej włosów
- peeling zdecydowanie trafia do mojej włosowej diety:) Liczę, że systematycznie stosowany (planuję używać zamiast szamponów "zdzieraczy", więc tak raz na 1-1,5 tygodnia), oczyści skórę i wcierki które stosuję w celu pobudzenia włosów do wzrostu, będą mogły zadziałać z lepszym efektem.
ostatnio robilam taki peeling to bardzo, bardzo ciezko bylo mi dostac sie do skory glowy ;/
OdpowiedzUsuńPo przeczytaniu posta Anwen spodziewałam się tego, ale Anwen ma dłuuugie, gęste włosy, więc myślałam, że to jest przyczyną. Niestety w praktyce wyszło, że rzadkie włosy też potrafią stawić opór ;)
UsuńTrochę mnie kusi, żeby spróbować, ale jakoś mam obawę, że cukier sklei mi włosy. Muszę się zastanowić jeszcze i więcej poczytać o nim :)
OdpowiedzUsuńO sklejenie się nie martw, cukier nie dość, że ma działanie odżywcze, to jeszcze bez problemu rozpuszcza się i nie pozostaje na włosach. Dużo bardziej obawiałabym się peelingu z kawy mimo,że tak ją lubię, ale ją na pewno ciężko jest wypłukać.
UsuńPotwierdzam. Nie ma mowy o żadnym sklejeniu. Wszystko się zmywa.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPisałaś, u lusterko-em.blogspot.com, że nie wiesz gdzie są Rossmanny z szafami SH. ;) Ja z tego co widziałam to te szafy są w Renomie i w Marino. Ale pewnie jeszcze gdzie indziej je zobaczysz, ale ja w tych Rossmanach bywam często i właśnie tutaj tylko widziałam. Bo np. w Pasażu i na Manhattanie nie widziałam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za informacje:D W Renomie bywam, ale akurat tam zawsze Rossmanna omijam:/
UsuńKiedyś próbowałam peelingu cukrowego, ale jeden raz, dobrze, że o tym przypomniałaś, bo naprawdę był dobry efekt.
OdpowiedzUsuńJak dobre,to trzeba stosować :D U mnie myślę, że wejdzie jako stały weekedonowy rytuał:)
UsuńNigdy nie robiłam peelingu na włosy..., a włosy się nie sypią?
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, nie:) Lepiej będę wiedziała, przy następnym użyciu, bo to było lekko felerne. Dzień wcześniej użyłam maseczki, po której swędziała mnie strasznie skóra (mimo, że nie nakładłam na skórę),i bardzo się rozdrapałam. Po rozdrapaniu włos się sypie :(
UsuńTeż to robię czasami. I też cukrem. Śmiesznie, bo wtedy szampon się bardziej pieni ;-)
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł - mam przetłuszczające się włosy u nasady, więc zastanowię się nad wypróbowaniem tego przepisu;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie:))
ja kiedyś spróbowałam, poplątał moje cienkie włosy, wszędzie był cukier...grr..odpuszczam sobie.
OdpowiedzUsuńP.S. mi też wypadają włosy, podcięłam teraz, mam trochę dłuższe od Twoich. Zapuszczam, walczę o mniejsze wypadanie. Od siebie polecam olejowanie i wcierkę Jantar :)
Oj, może za dużo nałożyłaś. Ja mam tak z peelingiem z kawy, że ciężko go wyczesać, ale cukier się rozpuścił w wodzie i bez problemu spłukałam.
UsuńOlejowanie coś mi nie wychodzi, nie trafiłam jeszcze na odpowiedni olej i jakoś mnie to zniechęciło, aczkolwiek wiem, że niesłusznie:)