piątek, 23 listopada 2012

Maska Biovax L'biotica - drugie podejście

Moje włosomaniactwo opiera się przede wszystkim na walce "o" włosy, a nie o ich jakość. Jednak założenie bloga pociągnęło za sobą pewne konsekwencje: czytając blogi innych włosomaniaczek zachciałam mieć ładne włosy. Nie tylko, żeby były, ale też żeby wyglądały. Mam nadzieję, że moja walka o włosy sprawi, że będzie "co" miało wyglądać, ale jestem dobrej myśli. 

Aktualnie mam krótkie włosy (odrośnięty lekko bob), ale kiedy miałam długie niestety nie przedstawiały się zbyt reprezentacyjnie. Oprócz tego, że cienkie, mało, to na dodatek matowe, napuszone i zestrączkowane. Nie były rozdwojone czy zniszczone przez pielęgnację, ale przez codzienne życie: czapka, słońce, wiatr, pasek od torby, kurtka, chusty czy szaliki. Teraz w wersji krótkiej prezentują się uważam zupełnie dobrze. Natomiast końcówki, zwłaszcza z przodu powoli tracą swój blask. 

Ponieważ moja skóra jest bardzo problematyczna i to co u kogoś innego by przeszło bez bólu, u mnie wyrządza spore szkody. Na razie wiem na pewno, że mój skalp niczego nie lubi. To jest po prostu jakiś fenomen na skalę światową, że można aż do tego stopnia strajkować i manifestować swoją odrębność. Ale ok, pomijamy skalp, w końcu mówiłam o końcówkach :)

Kiedyś spróbowałam maski Biovax L'biotica, nałożyłam ją wtedy zarówno na włosy jak i na skórę głowy. Pamiętam tą miękkość włosów:D Niestety działania maseczki nie było. Teraz kiedy wiem już więcej, postanowiłam zrobić do niej drugie podejście.


Tym razem, nie nałożyłam jej po myciu, ale przed, i tylko na włosy. Starałam się omijać skórę, ale wiadomo, że nakładając maseczkę z przodu, gdzie włosy mam jednak przerzedzone, mogło trochę się jej dostać. Potrzymałam 30 minut, po czym zmyłam (myłam dwukrotnie). Nie było już takiego efektu "WOW", ale włoski i tak uważam, że były naprawdę miękkie i lekko uniesione.

Ponieważ maseczka+mycie zastosowałam wczoraj wieczorem, więc dzisiaj moje włosy powinny prezentować się bardzo dobrze. To co moja skóra mi dzisiaj zaserwowała, było dla mnie maksymalnym zaskoczeniem. Od rana tak potwornie mnie swędziała, że myślałam, że zwariuję. Ponieważ pracuję z nową osobą, która nie wie o moich problemach, było dla mnie bardzo krępujące to, że cały czas się drapię. Oczywiście, nie zostało to nie zauważone. W końcu usłyszałam: "Przestań się tak drapać, bo sobie dziurę wydrapiesz". Wstyd!

Oczywiście skóra mnie bolała od tego ciągłego drapania. Próbowałam nałożyć emulsję Emolium, ale tylko pogorszyła ten stan (!!!). Po południu miałam już włosy tak tłuste, że mimo iż było ciepło wracałam do do domu w czapce.

Podczas mycia znowu wyciągnęłam sitko włosów.

Czy w przypadku liniejącej baby z nadwrażliwą skórą głowy, włosomaniacto ma sens, czy powinnam sobie dać spokój i po prostu nosić krótkie włosy, a skupić się tylko na pielęgnacji skalpu?

10 komentarzy:

  1. Leczenie włosów to rozległe w czasie wyzwanie. Na pewno szukaj czegoś na wzmocnienie cebulek !

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja myślę, że w naszym przypadku trzeba się skupić na tym, żeby włosy były. Co z tego, że będziemy miały piękne 3 włosy na krzyż, to już lepiej mieć jakiegoś gęstego boba, czy nawet coś jeszcze krótszego, ale bez prześwitów. Ja sama zostawiłam za sobą prawdziwe włosomaniactwo i używam szampony i odżywki z silikonami w początkach składów, a do tego daję ile się da jedwabiu, czyli tez silikonów. Włosomaniaczki pewnie na samą myśl o tym dostają dreszczy;)Jedynie maskę mam bez nich, ale po jej spłukaniu i tak je nakładam. U mnie broją hormony. Więc moje włosowe kosmetyki mają po prostu ułatwiać rozczesanie, żebym nie wyrywała osłabionych włosów, a silikony są w tym świetne. Jeśli np jakiś szampon plącze włosy to chociażby nie wiadomo co zawierał to i tak więcej nie użyję. Działam na hormony wewnętrznie, ileś tam wydaje na leki i badania, ale muszę przyznać, że odkąd wróciłam do drogeryjnej pielęgnacji to portfel odsapnął, a na włosach różnicy co do wypadania nie ma. Chociaż ostatnio zauważyłam dużo mniej ułamanych włosów, chociaż na tym i tak mi nie zależało. Niemniej widać, że te silikony faktycznie chronią.

    Na Twoim miejscu też bym się skupiła na kosmetykach sprawdzonych, które po prostu nie szkodzą i dalej próbowała diagnozować wypadanie. Tym bardziej, że masz wrażliwy skalp.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakiś czas temu, kiedy miałam jeszcze dłuższe włosy, pojechałam do rodziców. Mój Tata w pewnym momencie patrzy na mnie i mówi: "a dlaczego Ty masz takie brzydkie, matowe włosy?". Odwarknęłam mu: " bo łysieję, od kilku lat, jakbyś zapomniał". Nie zmienia to faktu, że było mi przykro. Porządkowałam dzisiaj zdjęcia które wrzucam na bloga (matko, ale ich natrzaskałam!), i miałam zdjęcie zrobione od razu po ścięciu włosów, dzień po i 2 tygodnie po. Zdjęcie pierwsze, piękne, jak tafla lustra (nie wrzucałam na bloga, bo było ciemne), drugie już po nocy, włosy już zmatowione, trzecie kompletnie bez połysku! Tak myślałam, że może jakbym znalazła chociaż jeden produkt który by poprawił też wygląd zewnętrzny, to byłoby już dobrze. Nie wiem, może faktycznie jest to pozbawione sensu. Dzisiaj nabyłam olejek kokosowy (Łojotokowa Głowa używała i jej krzywdy nie robił), i jeszcze tego spróbuję, a jak nie, to się poddam chyba.

      Usuń
    2. Tatuś, to jak prawdziwy facet wali z grubej rury, nie zastanawiając się, że może zrobić nam się przykro..;(

      Usuń
    3. No niestety, często się spotykam z tym, że faceci najpierw powiedzą, dopiero pomyślą.

      Usuń
  3. chyba mnie zachęciłaś:) będę obserwować! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, tę maskę ostatnio zuzyłam i faktycznie podrażnia skalp - mi to nie przeszkazdza bo nic mi się nie działo opórcz tego, że troszkę poswędziało, naprawde nieznacząco ale dla osób z wrażliwą skrórą może być okropna ... no i cóż, na przetłuszczanie nie działa wcale u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak nie tylko ja mam takie doświadczenia z nią? Ja ją jeszcze próbowałam w wersji dla włosów suchych, ale to samo. Chyba sobie odpuszczę bo szkoda skóry i włosów. Maski, a przynajmniej ta nie są dla mnie.

      Usuń
  5. Ja używam Biovaxa i jestem zadowolona. Staram sie jej nie nakładać na skalp i jest dobrze. Nawet gdy zdarzy mi się nałożyć trochę na skalp to jest w porządku. Widocznie inny typ włosów skoro moje

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz:) To dla mnie bardzo ważne, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami.
Anonimki bardzo proszę, podpisujcie się, bo później was mylę:)