czwartek, 7 lutego 2013

Podsumowanie ostatnich 3 miesięcy

Ostatnio sobie uzmysłowiłam, że stworzyłam coś takiego jak "podsumowanie tygodnia", a ostatnie było w październiku. Totalnie bez sensu, co może zmienić się przez tydzień? Także, oficjalnie przerzucam się na podsumowania miesiąca, albo dwóch;)

Listopad, grudzień, styczeń:

  • najważniejsze: udało mi się zrobić badania i w końcu trafiłam do endokrynologa
  • wstępnie znam przyczynę: PCOS. Wniosek jest taki: jak już wiem, wcale nie jest mi z tym lepiej, bo również mam świadomość, że walka będzie ciężka i nierówna. Tym leżącym będę niestety ja
  • dalej twierdzę, że mam łojotok, ale jestem ciekawa czy leczenie PCOS przyniesie w tym temacie zmiany 
  • przez listopad i grudzień stosowałam wcierkę (na zmianę z Loxonem), aczkolwiek dowiedziałam się trochę po czasie, że jej termin przydatności wynosił...max miesiąc. W czasie stosowania wcierki leciało mi mniej włosów oraz to jej zawdzięczam kilka nowych włosków. Bardzo chętnie bym do niej wróciła, tylko czekam, aż wpiszą mnie na listę do dermatologa. Jeśli to nie nastąpi do końca lutego to pewnie sama ją zamówię. Oczywiście różnica w cenie, bo wcierka była na receptę:)
  • styczeń to już tylko Loxon. Zauważyłam, że stosując sam Loxon, nawet tylko raz dziennie, delikatnie powiększył mi się "wąsik". Mam wrażenie, że kilka włosów jest ciemniejszych.
  • w czasie stosowania wcierki i Loxonu leciało mi mniej włosów, niż teraz kiedy stosuję sam Loxon
  • nie mam żadnego odrostu w miejscu gdzie mam największe przerzedzenie :(
  • nie wkręcam się mocno w typowo włosową pielęgnację, ponieważ wychodziło mi przy maseczkowaniach, olejowaniach dużo więcej włosów, aczkolwiek mam wrażenie, że w momencie kiedy faktycznie starałam się dbać też o włosy na długości wyglądały one trochę lepiej. Ciężko mi powiedzieć na ile, ponieważ nadszedł czas czapek, który w moim przypadku niweczy każdą moją próbę wyglądania jak człowiek. No i ważniejsze jest dla mnie mieć włosy
  • od października myję włosy włosy co 1,5 dnia lub codziennie. Zauważyłam, że skóra dużo lepiej się zachowuje kiedy nie jest oblepiona. Wychodzi też zdecydowanie mniej włosów. Myję codziennie delikatnym szamponem. U mnie najlepiej sprawdza się emolium. 1-2 razy w tygodniu, myję mocniejszymi szamponami bądź robię peeling cukrowy
ciekawostka: dawno już nie zdarzyło mi się, żebym przetrzymała włosy 2 dni. Ostatnio niestety TAK :( (nie pamiętam dlaczego) i okazało się, że przy myciu wyszło mi 2 x więcej włosów, ale też w drugiej połowie drugiego dnia, wychodziły mi z łatwością po przeczesaniu ręką włosów. Łojotok w moim przypadku bardzo wzmaga wypadanie. 
  • nie suszę włosów suszarką, okazjonalnie, kiedy mnie sytuacja zmusi. Rozczesuje włosy tylko suche i dopiero przed wyjściem z domu. 
  • podjadam systematycznie orzechy włoskie, pestki dyni, oczywiście warzywa i owoce
  • od grudnia do połowy stycznia piłam olej lniany, aktualnie codziennie piję łyżkę oleju z wiesiołka. Nie zauważyłam zmian na włosach, ale cokolwiek by nie stosować, czapka każdy efekt zepsuje. Nie wiem jak picie oleju wpłynęło na wypadania, ponieważ jak wpomniałam stosuję Loxon który trochę blokuje wypadanie
No i nie oszukujmy się, cieniutkie włosy wyglądają kiepsko, a jak już się zestronczkują to dramat! Ja mam jeszcze kilka wicherków na głowie, także wyglądam zazwyczaj jakby piorun w nie trzelił!  Znalazłam jednak sposób na ułożenie włosów!!! Jest dość brutalny jak dla mnie. Mycie włosów rano i suszenie ich chłodnym, ale dość mocnym powiewem (czyli nie suszarką z doby PRL) z góry w dół + drobna pomoc rąk. Bez żadnych stylizatorów, czegokolwiek, mam ułożone, proste włosy, które trzymają się cały dzień. Niestety nie lubię myć włosów rano w zimie

  • od stycznia właściwie nie stosuję żadnych płukanek, tak jak to robiłam wcześniej, czyli kawowej czy octowej. Nie potrafię podać powodu. Zazwyczaj wszystkie płukanki po 15-20 minutach lekko spłukuję. Pewnie lepszy byłby efekt gdyby tego nie robić, ale boję się podrażnień
  • listopad - grudzień: suplementy na włosy Novophane + cynk forte, styczeń przerwa
tak, wiem, nic nie widać, ale nie mogłam się powstrzymać, żeby nie zrobić sweet foci w przymierzalni. A na serio, to pamiętam jak ponad 4 lata temu zaczęły mi wypadać włosy przez ŁZS: omijałam wtedy przymierzalnie szerokim łukiem, ponieważ światło z góry idealnie eksponowało moją łysinę. Oczywiście włosy są teraz zaczesane na bok. Dlaczego? Można zobaczyć na zdjęciu poniżej.
...tak wygląda mój przedziałek w momencie kiedy jest przez środek, więc wyobraźcie sobie ile 4 lata temu wypadło mi włosów, że nie mogłam ich nawet zaczesać tak jak na zdjęciu powyżej, żeby ukryć przerzedzenie. A swoja drogą widać, że nie odrosło nic. Ugór.

Podsumowując:  aktualnie wypada mi około 40 włosów dziennie. Te które wyciągam przy codziennym myciu to około 20 włosów + 5 przy czesaniu, ale zawsze kilka jeszcze ściągnę z ubrania czy wyciągnę. Tak, wiem globalnej skali to niedużo, ale...nie odrastają. Objętość mojego kucyka od września się nie zmieniła.

Tak naprawdę nie napisałam niczego innego niż do tej pory. Post właściwie jest takim zebraniem wszystkiego do kupy. 

A jak tam u was? Lepiej coś w tym temacie? Trzymam za was kciuki:) I nie zwlekajcie z badaniem, diagnozowaniem, leczeniem. Nie dajcie sobie wmówić, że nic wam nie jest, bo nie jesteście łyse jak kolano! Naprawdę, lepiej zapobiegać niż leczyć.

25 komentarzy:

  1. wcierki sama w aptece nie zamówisz ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie? Kurcze, pytałam farmaceutki która mi ją sprzedawała za pierwszym razem i mówiła, że można tylko jest sporo droższa. Na receptę płaciłam z 5-7zł (nie pamiętam dokładnie) a bez miała kosztować coś koło 45zł. Ale mogę się mylić, musiałabym to sprawdzić.

      Usuń
    2. to jest lek recepturowy i nikt Ci go nie wyda bo po pierwsze nie ma składu i wykonania a po drugie receptury są tylko na receptę. zwłaszcza z takim składnikiem.
      może lekarce chodziło o to, ze można kupić już taki gotowy preparat z takimi składnikami jakie miała twoja wcierka.

      Usuń
    3. Acha, ok. To dzięki za info:) Szkoda :(Ja nadal czekam, aż zadzowonią do mnie z przychodni z terminem do dermatologa, miał być luty, więc jeszcze poczekam. Ale się wkurzę jak pójdę do niego prywatnie, zapłacę za wizytę 150zł a później za lek 5zł.

      Usuń
    4. hmm a nie możesz zadzwonić i poprosić o powtórzenie recepty na tą wcierkę?
      ja tak robię kiedy kończy mi się wcierka a akurat nie mam wizyty, dzwonię i na drugi dzień recepta jest do odbioru.

      Usuń
    5. W teorii tak, w praktyce niestety nie. Nie mam telefonu do lekarza, a jak chciałam wsiąść podczas wizyty, żeby awaryjnie jeśli będzie taka potrzeba przyjść prywatnie, to powiedział, żeby się zapisać w rejestracji. Więc nie mam z nim żadnego kontaktu. Następnym razem o to zapytam czy można to rozegrać w taki sposób jak napisałaś. Na razie na pewno nie pójdę bo chwilowo potrzebuję pieniądze na badania. Więc wcierki nie będzie :(

      Usuń
  2. Hej Siteczko, nie martw się PCOS. Będzie dobrze :) Moja siostra na tę przypadłość choruje. Był okres, kiedy włosy zaczęły jej lecieć garściami i było widać zarys jej czaszki. Połączone to było stresem, źle dopasowanymi tabletkami antykoncepcyjnymi (Ginekolodzy, ec! Ci bardzo źli ginekolodzy na jej drodze) i samą chorobą (Którą lekarze wtedy nie zauważyli! Skandal!). Stosowała wcierki, obsesyjnie dbała o włosy i ma gęstsze ode mnie teraz ;). Czasami wydaje mi się, że nieważne co dokładnie kładzie się na skalp, najważniejszy jest masaż i po prostu dbanie o czystość skóry. Znajomy Pana Ojca Dobrodzieja zaczął mieć przerzedzenia w wieku 25 lat, zaczął codziennie dbać o nie i aktualnie, po 40 latach, ma włosy... czego o moim tacie powiedzieć nie mogę ;). Nie załamuj się, że objętość kucyka nie jest większa. Dużo czasu minie, zanim to się stanie. A po ostatnich zdjęciach widziałam u Ciebie śliczne baby hair :).
    Dobrze, że dla Ciebie najważniejsze jest dbanie o skórę głowy. To najważniejsze! Bez czystego i zadbanego skalpu nie ma w końcu mowy o pięknych i gęstych włosach. Ja maseczki i inne cuda kładę od ucha w dół, bo jakiekolwiek mazidła kładzione na skórę głowy powodują po jakiś kilku godzinach chęć odcięcia sobie kawałka czaszki i chodzenia z mózgiem na zewnątrz, niż z tak swędzącą i tłustą skórą głowy ;).
    Czytam Cię od jakiegoś czasu i kibicuję mocno.
    P.S: Wąsik, jej... Wybielasz go może? Czy systematycznie wyrywasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa wsparcia :* Gratuluję Twojej siostrze! Zawsze jak słyszę, że komuś się udało, to taka iskierka nadziei we mnie się zapala.
      U mnie masowanie jest mało wskazane, bo pobudza to mocno łojotok:( Chociaż wiem, że masaż też pobudza ukrwienie skóry więc powinien być dobry. Niestety jedno wiąże się z drugim:(
      Tak, ja wszystkie maseczki czy oleje też nakładam tylko na włosy. Bardzo szybko zauważyłam, że skórę muszę omijać, ale mimo wszystko nawet nakładanie na włosy wzmaga u mnie wypadania. Najwidoczniej obciąża je to na tyle, że lecą. To tak jak w momencie kiedy noszę włosy związane. Jak zdejmę frotkę po całym dniu, to za jednym zamachem wyciągam 20 włosów, dlatego nigdy ich nie spinam.
      Wąsika nie depiluję, nie jest na tyle widoczny. A podobno po jakimś czasie powinien zblednąć. Gorzej z włoskami na brodzie. Tutaj co mocniejsze niestety wyrywam. Aczkolwiek od dawna to robię, więc przy Loxonie doszło tylko kilka nowych do wychwycenia.
      :* dziękuję za trzymanie kciuków:D

      Usuń
    2. Mocny masaż jest wręcz niewskazany :)! W moim również, dlatego staram się robić bardzo delikatny. Polega na masowaniu słowy wewnętrzną stroną dłoni :) kładę obydwie dłonie po bokach głowy i delikatnymi, okrężnymi ruchami masuję skórę, trwa to może z minutę. Po jakimś czasie czuję, że mam ciepłą skórę głowy. Kiedyś jak szalona szczotkowałam włosy, żeby masować skórę i łój równomiernie rozprowadzić, potem mocno masowałam skórę opuszkami palców, zygzakowo, prosto, okrągło. I zamiast sobie pomóc robiłam krzywdę.
      Co do aktualnego masażu - nie zauważyłam, aby wzmogło przetłuszczanie, inna sprawa, że u mnie nie obejdzie się bez codziennego mycia :/. Czy próbowałaś już w ten sposób :)?
      Ojej, ciężko z tymi odżywkami u Ciebie... A te lekkie odżywki również wzmagały wypadanie (np. Banan z Body Shop)? Może spinanie za pomocą żabek w finezyjne koczki :)?

      Usuń
    3. Taki delikatny masaż o którym piszesz wykonuje w czasie mycia, ale palcami. Czyli też codziennie, ale bardzo krótko, dosłownie 20 sekund. Spróbuję całą dłonią, bo fakt, w ten sposób tego nie wykonywałam.
      Z odżywkami nie jest źle, bo je od razu spłukuję. Dokładniej myje metodą OMO. Jeśli to jest dzień oczyszczania to nie stosuję odżywki do mycia, ale zazwyczaj tak. Garnier Avocado, znany chyba już wszystkim, okazał się mi nie szkodzić. Jak raz na jakiś czas nałożę maseczkę czy olej to też nic się nie dzieje, ale nie mogę nakładać tak często jak to robią włosomaniaczki, czyli olej czy maska to maksymalnie raz na tydzień. A to jednak jest sporadycznie.
      Przeczytałam, że też masz problemy ze skórą. Współczuję:(

      Usuń
    4. Masaż wewnętrzną stroną dłoni jest przyjemnie relaksujący :). Myślę, że robienie go godzinę przed myciem byłoby dobrym pomysłem, a w czasie mycia wykonywanie opuszkami, żeby dobrze oczyścić skórę głowy.
      Avocado w miarę dobrze wspominam, ale niestety nie radził sobie z moimi kołtunami. Stosujesz go jako pierwsze czy drugie O?
      Niestety nie wszystkie metody włosomaniaczek są dla każdej wskazane :(. Tak samo z masażami. Ja zaprzestałam olejowania, bo miałam wrażenie, że bardziej mi szkodzi niż pomaga. A szkoda, bo wzdycham do zdjęć tych pięknych i zadbanych włosów.
      Aj, dziękuję... Ale po siedmiu/ośmiu latach idzie się przyzwyczaić do takiej natury. Chociaż ostatnio w grudniu miałam napad "histerii" jak znowu zaczęły garściami wypadać włosy. Już straciłam nadzieję, że odrosną mi. Jedyne czego pragnę, to żeby już mi nie przerzedziły się bardziej.

      Usuń
    5. Garniera używam jako 1 i 2 O. Aktulanie to moja jedyna odżywka:D Za to szamponów mam zatrzęsienie.
      Biedaku, to też męczysz się tak długo? Napady histerii są mi doskonale znane. Też je miewam od czasu do czasu. Ostatnio na szczęscie jakoś się trzymam, blog i wizaż mi pomagają, ale w lipcu miałam prawdziwy kryzys.
      Pamiętaj, nadzieją umiera ostatnia:) Ja tego się trzymam, chodź tak jak Ty mocno powątpiewam, że mi odrosną. Za długo to trwa. Podobno włosy odrastaja do 4-5ciu lat. Więc u mnie czas minął.

      Usuń
  3. wiesz, nie widać że masz prześwit! myślałam, że będzie gorzej, a włosika naprawdę ładnie wyglądają mimo tego przerzedzenia. A z tą wcierką to nieźle że ją wcierałaś mimo terminu ważności ;p:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie widać? Jesteś kochana, że tak mówisz, ale zobacz sama, że brzozowy lasek.
      Co do wcierki to mnie farmaceutka nie poinformowała o terminie ważności, a ja niestety nie spytałam. Ogólnie nic się nie stało. Nie była zepsuta, tylko pewnie już tak nie działała jak na początku.

      Usuń
  4. Moja dermatolog mi kiedyś powiedziała, że te leki robione są ważne przez miesiąc ale jak się je będzie dłużej używało to nic się nie stanie tylko będą słabsze w działaniu. Maści robione można przechowywać w lodówce na samym dole podobno wtedy dłużej wytrzymują.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jedna Wizażanka też mi to powiedziała, że jeśli nie zmieniło zapachu i koloru to raczej się nie zepsuło. Dobrze, że to potwierdzasz:)

      Usuń
  5. Jesteś pewna, że nic nie odrasta? Mi się wydaje że widzę całą masę małych antenek na zdjęciu z przymierzalni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mój szogun po całym dniu:D Te włosy które wyglądają jakby były krótkie w rzeczywistości są długie, efekt zdjęcia. Aczkolwiek nie jest tak, że nic mi nie odrasta. Coś tam kiełkuje, tylko tam gdzie najbardziej by się przydało zageszczenie, to tam nic nie rośnie.

      Usuń
  6. Nigdy bym się nie domyśliła, że masz problem z włosami po tym zdjęciu z przymierzalni :) Co do płukanek, to ja ostatnio zafundowałam sobie jedną z wierzbownicy. Byłam dzielna i wytrzymałam 2 godziny, ale musiałam zmyć włosy, bo wydrapałabym sobie dziurę w głowie. Bezwzględu na to, czy wierzbownica tak ma, czy nie, ja już trzymam skalp od niej z daleka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, dlatego je zrobiłam! :D To dla mnie taki pocieszacz, że jest mimo wszystko lepiej, niż było 4 lata temu. Ze mogę wejść do przymierzalni i nie uciec z wrzaskiem. No a zdjęcie w ogóle wyszło git, bo kompletnie na nim nic nie widać;)
      Słyszałam o tej płukance z wierzbownicy, ale nie próbowałam, musiałabym zgłębić temat. Kiedyś chciałam pić wierzbownicę, ale podnosi poziom testosteronu i trochę się tego wystraszyłam.

      Usuń
  7. Hej,
    borykam się z wypadaniem włosów już kilka lat i jest coraz gorzej. Obecnie czekam na wizytę u endokrynologa i dermatologa. Mam pytanie - czy mogłabyś mi podać składniki tej wcierki którą dostałaś od lekarza?ja chodze od lat do dermatologów i jedyne co dostawałam to loxon i novoxidyl. Chciałabym przy kolejnej wizycie zasugerować tę wcierkę, może ona mi pomoże:( bo już nie daję sobie z tym wszystkim rady.

    P.S. bardzo lubię wchodzić na Twojego bloga, jak widzę że wygrywasz z łysieniem to dajesz mi nadzieję, że ja tez dam w końcu radę i nie będę wstydziła sie wychodzić na ulicę

    Pozdrawiam, Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej:)
      Skład wcierki:
      pilocarpini 0,1
      t-rae Chinae
      t-raecCapsici 10,0
      resorcini 1,0
      spir. Vini 70 ad 100,0
      m.f.sol.
      s.zew
      (przepisane z recepty)
      O wcierce pisałam : http://siteczkowlosoow.blogspot.com/2012/10/wcierka-od-dermatologa.html
      i http://siteczkowlosoow.blogspot.com/2012/10/new-dermatolog-wizyta.html
      Wcierka jest naprawdę fajna. Wiem, że są różne mieszanki możliwe, że nawet lepsze. W składzie jest alkohol, więc może trochę wysuszać.
      :) Dziękuję za ciepłe słowa. Jeszcze nie wygrywam, ale na razie jest w miarę ustabilizowany stan:) To daje trochę spokoju;)

      Usuń
  8. Hej!

    Kilka dni temu trafiłam na Twój blog i naprawdę bardzo się cieszę z tego powodu bo Twoje posty dodają mi otuchy! :) Ja również mam problem z androgenowym wypadaniem włosów. Wszystko zaczęło się 2,5 roku temu jak urodziłam synka. Na początku myślałam że przejdzie samo bo przecież po porodzie włosy wypadają ale niestety nie doczekałam się... Stosowałam różne specyfiki, maseczki i nic. Tydzień temu poszłam do dermatologa a bardzo miła pani zapytała mnie "A co ja mam z tym zrobić?". Więc zastanawiam się do jakiego lekarza się chodzi z wypadającymi włosami??? Mam problemy hormonalne, biorę tabletki anty, moja ginekolog mi powiedziała że to wypadanie androgenowe a dermatolog na to że ona tutaj nic nie widzi... Przepisała mi loxon 5%. Wykupiłam ale jeszcze go nie użyłam bo się boję skutków ubocznych. I nie wiem co zrobić ale chyba nie mam wyjścia... Jeszcze kilka dni temu ryczałam w poduszkę a teraz postanowiłam coś z tym zrobić póki jeszcze nie jest za późno.

    pozdrawiam Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana widzę, że dotknął Cię "tu-mi-wisizm" naszych lekarzy. Przykra rzeczywistość. Najlepiej zajść do endo-ginekologa, opcjonalnie endokrynolog, skoro masz problemy hormonalne. Polecam lekturę wątku na Wizażu: http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=470275&page=162, musisz się cofnąć jakieś 15stron wstecz w miejsce kiedy pojawiła się "Maszkowa'". Strasznie mądry człowiek i dużo się można od niej dowiedzieć. Poczytaj co ona pisze, duuuużo tego i ciężko ogarnąć jak się jest zalatanym, tudzież jak się ma małego brzdąca którym się trzeba zająć, ale może jakoś Ci się uda:) Ja cały czas podczytuję ten wątek, na razie nie wprowadzam nic z rad Maszkowej, bo nadal czekam na ostateczną diagnozę.
      Loxon uważam jest wyjściem z opresji, aczkolwiek ma swoje wady których i ja doświadczyłam. Ja bym polecała na "dzień dobry" jednak chyba 2% bo ma podobno łagodniejsze skutki uboczne, a działaniem wiele się od 5% nie różni. Wiele osób poleca kozieradkę do wcierania, musiałabyś poszukać w sieci, na blogach (u Anwen) wiele osób widzi po niej szybkie efekty.
      Wypadające włosy to problem, jeśli nie masz chorób skóry, przewlekłego telogenu to dermatolog Ci raczej nie pomoże, chyba że trafisz na takiego oświeconego, a to ciężki temat, ja ich zaliczyłam chyba z 8miu.
      I nie płacz, ja też się chowałam pod kołdrą i nie wychodziłam przez kilka dni z domu, aż mnie krew zalała, że tak być nie może. Efekt mam, od pół roku nic nie robię tylko latam po lekarzach, przychodniach i kłują mnie i kłują. Wierzę w happy end. Ty też wierz:) Nie jeden lekarz to drugi.
      Powodzenia :*

      Usuń
    2. Poczytam, i dziękuję za rady :-) Ja właśnie wróciłam od fryzjera. Podcięłam moje "włosy". Pisze w cudzysłowiu bo jak zobaczyłam na fotelu stan moich włosów (w domu jakoś aż tak bardzo to się nie rzuca w oczy, może dlatego że ciągle związane) to myślałam że się popłaczę :( Z tyłu są nawet ok ale z przodu tragedia. Do tego kruche, przesuszone, poprostu koszmar. Dawno nie podcinałam bo poprostu wstydzę się iść do fryzjera z moimi prześwitami i aż mi lepiej że się przemogłam. A z tym loxonem to właśnie tak myślałam żeby zacząć jednak od 2%. Ten 5% już kupiłam ale trudno, może kiedyś się przyda... (albo i nie, marzenie...). Kupiłam sobie szampon do włosów wypadających i wspomagający wzrost włosa Novoxidyl ale już po paru użyciach widzę że bardzo przesusza włosy bo zrobiło się narazie takie małe sianko :/ Zobaczymy co będzie dalej...

      pozdrawiam Beata

      Usuń

Dziękuję za każdy komentarz:) To dla mnie bardzo ważne, że dzielicie się ze mną swoimi opiniami.
Anonimki bardzo proszę, podpisujcie się, bo później was mylę:)